czwartek, 28 stycznia 2010

Typy na 22. kolejkę Serie A


Bari - Palermo. Podopieczni Delio Rossiego są jedną z tych ekip Serie A, które prezentują się ostatnio najlepiej. Dobrze zaczyna wyglądać, co bardzo mnie cieszy, Javier Pastore. Bari z kolei jakby zaczynało wyhamowywać. Gospodarzom wypadł ze składu zawieszony Meggiorini, a do tego przez dłuższy czas do gry nie wróci Ranocchia. Typ: x2

Napoli - Genoa. Czy Napoli w końcu zostanie pokonane, po 14 kolejnych meczach bez porażki? Matematyka mówi, że kiedyś musi to nastąpić. Genoa ma potencjał by tego dokonać. Partenopei nie zachwycili w Livorno, ale grali bez wracającego w sobotę Quagliarelli. Wypadnie Pazienza, co daje szansę Cigariniemu. Faworyt to oczywiście ekipa Waltera Mazzarrego, ale nie lekceważyłbym przyjezdnych, choćby dlatego, że w dobrej formie jest Palacio, piłkarz nieprzeciętny. Mecz przyjaźni na trybunach i remis na murawie? Typ: x

Cagliari - Fiorentina. Tematem dnia jest kolejny pozytywny wynik badań dopingowych Adriana Mutu. To może być koniec kariery Rumuna. Podejrzewam, że cała ta sytuacja odbije się na morale ekipy, obniżonym przecież ostatnimi słabymi wynikami w lidze. Cagliari gra bez presji, a powrót Contiego uporządkuje ich futbol. Jego odpowiednik w drużynie z Florencji - Zanetti - ciągle kontuzjowany. Typ: 1

Catania - Udinese. Jak już pisałem, niemal w każdej kolejce będziemy świadkami krwawych starć między zespołami walczacymi o utrzymanie. Spadek do Serie B to niebyt, odcięcie życiodajnego dopływu środków od telewizji. Mihajlovic może liczyć na niemal pełny skład, czego nie można powiedzieć o De Biasim. Goście ograli wczoraj Milan na San Siro w Coppa Italia. Uczynili to w dobrym stylu, co może oznaczać rozpoczęcie procesu powrotu do piłkarskiej równowagi. Typ: x

Chievo - Bologna. Gospodarze mają okazję przekonać się, czy walka o pozostanie w lidze może dla nich zakończyć się sukcesem już w okolicach marca. Wygrana będzie ku temu milowym krokiem. Po meczu w Rzymie zespół Di Carlo jest trochę wykartkowany (Pinzi, Mandelli, Rigoni). Ale na pewno dodatkowo przekonany o własnej wartości, bo udało się wywalczyć punkt w meczu, który się totalnie nie układał. Bologna pokonała Bari, ale nie przeceniałbym tej wygranej. Chievo to lepszy zespół i stawiam na ich wygraną. Typ: 1

Milan - Livorno. Rossoneri muszą otrząsnać się. Dali plamę w derby i wypadli z Coppa Italia. Wszystko w ciągu 3 dni. Porażka z Livorno sprawi, że spadną na 3. miejsce. Do tego raczej nie dojdzie. Przepaść dzieli obie te ekipy i to będzie widać na murawie. Typ: 1

Parma - Inter. Crociati osiągnęli w tym sezonie już wiele, ale kryzys był nieunikniony. Inter przyjeżdża więc na Tardini w dobrym momencie - zbudowany po derby, trafiając przy tym na kulejących ostatnio rywali. Jednak uważajmy: w Parmie szykuje się kilka ważnych powrotów (Zaccardo, Lanzafame, Galloppa), a Inter osierocony będzie brakiem Sneijdera. Lider wygra, ale nie przyjdzie mu to tak łatwo, jak wszyscy sądzą. Typ: 2

Roma - Siena. Nie wiem co musi się stać, by Siena wywiozła jakieś punkty z Rzymu. Goście są już jedną nogą w Serie A. Zespół ten dość ciekawie gra do przodu, ale w obronie prezentuje się koszmarnie. Przeżywający znakomity moment formy giallorossi wystąpią bez Toniego, ale Totti i Vucinic zapewnią gole. I wyciągną kolejną grudę ziemi spod stóp osuwających się w przepaść toskańczyków. Typ: 1

Sampdoria - Atalanta. Doriani nareszcie wygrali, w dramatycznych okolicznościach wywożąc trzy oczka z Friuli. Znów być może zabraknie Cassano i nikt nie wie na ile problemem jest uraz, a na ile problemy pozasportowe, w tym spór z trenerem Del Nerim. Mam nadzieję, że Fantantonio jednak zagra. Atalanta przyjedzie do Genui bez Doniego, ale to nie dlatego stawiam na gospodarzy. Są po prostu lepszą drużyną i myślę, że pójdą za ciosem. Typ: 1

Juventus - Lazio. Z zawodników obu drużyn, których zabraknie na Olimpico w niedzielny wieczór można by złożyć bardzo mocną jedenastkę. Buffon, Grosso, Brocchi, Camoranesi, Poulsen, Giovinco, Matuzalem, Floccari - to pierwsze z brzegu nazwiska. Juventus gra ostatnio dramatycznie, Lazio wcale nie jest lepsze. Mecz wielkich przegranych tego sezonu (choć Juventus gra jeszcze w Lidze Europejskiej i - na tę chwilę w Coppa Italia) może odbyć się już bez Ciro Ferrary na ławce Starej Damy. Bianconeri to lepsza ekipa niż rzymianie i nowy szkoleniowiec powinien zadebiutować wygraną.


foto: oleole.com

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Post-derby. Post mortem (Milanu)


Zgodnie z obietnicą kilka poderbowych refleksji:

1) Inter wygrał zasłużenie i "zabił" sezon. Takiej przewagi już nie straci, zresztą dlaczego miałby to zrobić, skoro wczoraj udowodnił swoją wyższość nad jedynym w miarę godnym konkurentem. Nerazzurri wygrali bo dobrze weszli w mecz, byli agresywny, mieli pomysł na rozerwanie szyków obronnych Milanu (Pandev i Sneijder podwieszeni za Milito i operujący między liniami wroga). Nawet, gdy lider oddał inicjatywę w 2. połowie, to nie ryzykował zbyt wiele. Cały czas miał sprawę w garści.

2) Milan - przeciwnie. Wystraszony, pogubiony, grający strasznie nerwowo. Niezły okres gry mieli tylko między 46. a 60. minutą, gdy stworzyli 2-3 okazje bramkowe. Potem sytuacja ze słupkiem Pandeva była jakby momentem przełomowym drugiej połowy - otrzeźwiła Inter i ponownie wystraszyła Milan. Rossoneri - w przeciwieństwie do lokalnego rywala mają za wąską kadrę! Wypadł Nesta i grał 39-letni Favalli. Grał słabo. Wypadł Pato i okazało się, że siła ofensywna Milanu to odczuła. Nie było wielkiego pola manewru.

3) Dlaczego jednak Leonardo tak długo czekał ze zmianami? Po co trzymał ma murawie 4. defensorów, skoro na ich połowie stał tylko osamotniony Milito? Nie lepiej było zdjąć jednego z nich i wprowadzić Inzaghiego lub Huntelaara? Czego bał się Brazylijczyk? Co miał do stracenia? Gdy z boiska schodził oszołomiony Antonini, byłem pewny, że zamelduje się na nim jakiś atakujący. Tymczasem zobaczyłem wczłapującego na murawę Jankulovskiego, który w tym sezonie (nie tylko w tym zresztą) jest słaby i beproduktywny. I jest bocznym obrońcą a nie piłkarzem ofensywnym. Leonardo wczoraj mnie zawiódł, tak jakby nie udźwignął tego meczu. Nadal jednak uważam, że jego nominacja na stanowisko szkoleniowca była celnym strzałem. Jedna klęska nie zmienia tej opinii.

4) Triumfował wczoraj Mourinho. Muszę go pochwalić za to, jak grał jego zespół, za to, że miał jakiś pomysł na grę i go realizował. Za to, że od razu zaatakował, stwarzał okazje, do czerwieni dla Sneijdera zdecydowanie dominował. Tercet Cambiasso-Zanetti-Muntari nie budził przed meczem mojego zaufania. Tymczasem wszyscy trzej gryźli trawę i rąbali aż wióry leciały. I tak mieli grać, o czym pisałem przed meczem. Kolejny plus za to, że poczekał 60 sekund ze zmianą Pandeva. I kolejny za wybuch euforii pod koniec meczu i nakłanianie fanów do standing ovation dla swoich pupili. Wczoraj na to zasłużyli.

5) W Interze indywidualną cegiełkę dołożył każdy. Ja najwyżej oceniam Milito. Pisałem przed sezonem, że to świetny, kompletny napastnik i znakomity zakup. Wczoraj zdobył gola, kapitalnie utrzymywał się przy piłce i ją rozgrywał. Myślę, że Argentyńczyk będzie królem strzelców Serie A. Fajnie gra też Pandev. Na razie jedzie na świeżości, obawiam się, że wkrótce może spuchnąć fizycznie. Ale na dniach wróci też z Afryki Eto'... W Milanie minus dla większość piłkarzy. Ronaldinho miał naprawdę świetne zagrania, ale on miał w tym pojedynku zrobić różnicę. Nie zrobił. Źle grała obrona, Abate wyglądał momentami jakby nie wiedział gdzie się znajduje. Irytowały bezcelowe wrzutki Beckhama.

6) Sędzia. Nie panujący nad meczem, dający kartki na faule na nie niezasługujące, nie dający ich za brzydkie wejścia. Sporo błędów, nie było np. faulu na Maiconie, po którym padł drugi gol. Dyskutowałbym nad czerwoną kartką dla Sneijdera. OK, zachowanie niesportowe. Ale taka decyzja może ważyć na losach meczu, scudetto. Warto czasem zastanowić się zanim wyjmie się kartonik za niesportowe (ale czy aż tak?) postępowanie. Słusznie zauważył po meczu The Special One - taki Totti zachowuje się tak często, a kartek nie dostaje. Czekam więc, aż pan Rocchi wyrzuci kiedyś z boiska, którąś ze "świętych krów calcio". Podejrzewam, że się nie doczekam. Nie rozumiem dlaczego np. Maldini czy Totti, przy całej dla nich sympatii, mogli lub mogą sobie pozwolić na więcej? Za zasługi leży się przecież na Powązkach.

7) Co dalej? Inter spokojnie podryfuje po scudetto. Obawiam się jednak, że nawet powtórzenie wczorajszej jakości i intensywności gry może nie wystarczyć na Chelsea. Obawiam się też, że porażka ta może być sporym ciosem dla Milanu, może zachwiać ich pewnością siebie, którą imponowali. Lepiej niech patrzą za plecy, bo Roma wcale nie żartuje.

W pozostałych meczach zaimponowali właśnie giallorossi. Charakterem, jakością grupy, którą tam stworzono. Mecz w Turynie układał się na remis, ale gospodarzom nic ostatnio nie wychodzi, tracą dziwne gole, są jacyś nieskoncentrowani, mają powiązane nogi. Romie natomiast wychodzi niemal wszystko. Wszystko ma swój koniec, ale jak na razie to Ranieri mógł pokazać figę z makiem panom Secco i Blancowi. Rytm na puchary utrzymało też Napoli, w przeciętnym stylu wygrywając w Livorno (gdzie z pracy wyleciał Serse Cosmi) oraz Palermo, odrodzone pod pieczą Delio Rossiego. Fiorentina poległa z nimi 0-3, viola są ostatnio w złej dyspozycji.

Wykrystalizowała się grupa ekip, które stoczą zaszczytną walkę o utrzymanie. Siena jest już praktycznie jedną nogą w grobie. Tabela nie kłamie, z Cagliari nie potrafili nawet wykorzystać gry w przewadze. Lazio w marnym stylu zremisowało z Chievo, a kibice chcą wywieźć na taczkach Lotito i Ballardiniego. Trudno im się dziwić. Atalanta i Livorno przegrały w równie kiepskim stylu ( z Genoą i Napoli). Szczególnie amaranto to dla mnie ekipa za słaba na ligę. Wygrała Bologna (i to z Bari). To dość solidna ekipa, gra brzydki futbol, ale skutecznie ciuła punkty. Wreszcie Udinese, które wskrzesiło ligowego Łazarza, czyli Sampdorię. Wygrała tylko Catania, ze staczającą się w dół klasyfikacji Parmą. Grę o życie czas zacząć. To, że wezmą w niej udział Lazio i Udinese jest dla mnie szokujące.


foto: corrieredellosport.it

niedziela, 24 stycznia 2010

Inter wygrywa derby!


Zwycięstwu Interu nad Milanowi (2-0) poświęcę dłuższy wpis dopiero we wtorek, za co przepraszam. Na gorąco napiszę jedynie, że wygrana drużynie Mourinho się po prostu należała. Lepiej weszli w mecz, byli agresywni, do momentu kontrowersyjnej czerwonej kartki Sneijdera dominowali na murawie. Potem, zmuszeni przez okoliczności, cofnęli się, mając jednak mecz pod kontrolą i odgryzając się Milanowi, gdy była ku temu okazja.

Najlepszy na murawie Milito, gigantyczny mecz tego świetnego napastnika. Zawiódł Ronaldinho, próbował, dryblował, podawał, ale w kluczowych momentach go nie było. Szkoda.

Radość Mourinho w końcówce meczu. Szalona i imponująca.

Sezon, jak dla mnie, zamknięty. Inter będzie mistrzem. Zobaczymy jak Milan zareaguje na tę porażkę. Obawiam się, że bardzo mocno odczują ten cios.




foto: corrieredellosport.it

piątek, 22 stycznia 2010

Najskuteczniejszy, ponadczasowy, niezłomny. Piola


Czekając na niedzielne derby Mediolanu, postanowiłem przybliżyć czytelnikom sylwetkę najlepszego snajpera w historii calcio. Silvio Piola, bo o nim mowa, jest symbolem futbolu jakiego już nie ma. Czystego, szlachetnego, nie nastawionego tylko na zysk. Takich piłkarzy jak Piola chyba już nie spotykamy, warto więc o nich opowiedzieć. Ja postaram się zrobić to w dwunastu krótkich podpunktach.

Piola - najskuteczniejszy. Dorobek strzelecki jest najlepszą wizytówką Silvio Pioli. 395 bramki w karierze w oficjalnych występach, 274 trafienia w Serie A. Wynik nieosiągalny dla późniejszych pokoleń. Swój klubowy dorobek strzelecki podzielił między Pro Vercelli (51 - najlepszy snajper w historii klubu), Lazio (143 - najlepszy snajper w historii klubu), Torino (27), Juventus (26) i Novarę (86 - najlepszy snajper w historii klubu). Dla reperezentacji Włoch trafił 30-krotnie w 34-ech występach. Dwa razy był królem strzelców ligi włoskiej.

Piola - mistrz świata. Zadebiutował w reprezentacji Włoch na Praterze w meczu z Austrią (24 marca 1935), praktycznie wysiadając prosto z pociągu, którym gnał do Wiednia z Rzymu, by zastąpić kontuzjowanego Schiavio. Pierwszy mecz i pierwsza doppietta. Na Mundialu w 1938 roku zdobył pięć goli (dwa w finale przeciwko Węgrom), prowadząc squadra azzurra do drugiego z rzędu tytułu mistrzowskiego. Co ciekawe, Silvio Piola nigdy nie wygrał scudetto.

Piola - długowieczny. Nasz bohater grał w piłkę na wysokim poziomie jeszcze po przekroczeniu czterdziestki. Długo utrzymywały się jego rekordy: najstarszego strzelca w Serie A (pobity w 2007 roku przez Alessandro Costacurtę) i najstarszego reprezentanta Włoch (tytuł ten "zabrał" mu dopiero wielki Dino Zoff). Ostatni występ Pioli w koszulce squadra azzurra miał miejsce w meczu przeciwko Anglii we Florencji w 1953 roku.

Piola - zdystansowany. Po zawieszeniu butów na kołku Piola był jeszcze przez chwilę jednym z trenerów reprezentacji Włoch (razem z Angelo Schiavio - tym, którego zastąpił w meczu z Austrią - oraz Lajosem Czeizlerem). Później rzadko pokazywał się publicznie. Wyjątek zrobił dla Lazio, które najwyraźniej pozostało w jego sercu. Piola brał udział w fecie z okazji wygrania przez biancocelesti scudetto w 1974 roku.

Piola - zaginiony. W 1943 roku Italia, w obliczu sycylijskiej inwazji aliantów i ambiwalentnej postawy rządu włoskiego, stawała się powoli teatrem zawieruchy wojennej, gdzie coraz gorzej działała komunikacja i gdzie wieści o przyjaciołach i bliskich często oczekiwane były na próżno. Podobnie stało się z Piolą, który został uznany za zmarłego i w którego intecji odprawiano nawet msze. Na szczęście przedwcześnie.

Piola - ponadczasowy. Jest jednym z tych piłkarzy, o których mówi się, że jego umiejętności były ponadczasowe. Jego siła fizyczna, sposób w jaki poruszał się po boisku, nos snajperski, sprawiają, że można o nim mówić jako o uniwersalnej maszynie do zdobywania goli. Coś na kształt Pippo Inzaghiego lat 30-tych i 40-tych. Ale chyba trochę lepszego.

Piola - zawstydzony. W 1939 roku polityczna oś Berlin-Rzym działała już na pełnych obrotach. Nic więc dziwnego, że niemiecki arbiter Bauwens uznał gola Pioli zdobytego w meczu z Anglią na San Siro. Gola zdobytego przewrotką z ewidentną pomocą ręki. Silvio nigdy się do tego zachowania nie przyznał, prawdopodobnie wstydził się tego wydarzenia, nie chciał o nim rozmawiać. Bramka ta, mimo wszystko, przeszła do historii.

Piola - przyjaciel. Silvio był człowiekiem dość powściągliwym, z którym ciężko było zawrzeć bliższą znajomość. Ci, którzy mieli ten zaszczyt, wspominają go jako wspaniałego, ciepłego człowieka. W tym gronie znajdują się dwie inne legendy calcio - Giuseppe Meazza i Giampiero Boniperti.

Piola - wzór. Piola zapamiętany został jako wzór sportowca, walczącego zawsze o zwycięstwo, ale czyniącego to w duchu fair play, szanującego rywala i przestrzegającego przepisów i zasad (wyłączając wspominany epizod na San Siro...). Nieprzypadkowo więc jego imieniem nazwano nagrodę przyznawaną corocznie najzdolniejszym włoskim napastnikom młodego pokolenia.

Piola - myśliwy. Myślistwo było jego wielką pasją, czasem wyruszał na łowy z synami Benito Mussoliniego, z którymi zapoznał się podczas pobytu w Rzymie. Gdy kolega z Lazio, Blason, zanurkował w las by powiadomić Piolę o jego pierwszym powołaniu o squadra azzurra (ponoć nikt poza nim nie znał miejsca pobytu snajpera), o mało co nie przypłacił tego przypadkowym postrzałem ze strony naszego bohatera. Na polowania Piola wyruszał też wspólnie z Bonipertim. Nie mamy jednak informacji, by legenda Juventusu znalazła się w podobnej sytuacji jak nieszczęsny Blason.

Piola - niezłomny. Silvio zapamiętany został także jako twardy piłkarz, prący całym swoim sercem ku zwycięstwu. Wychodził na boisko nawet wtedy, gdy wielu innych piłkarzy nie ruszyłoby się z łóżka. Grał ze spuchniętą nogą, z wysoką gorączką, naciągniętymi i naderwanymi mięśniami. W jednych z derby Rzymu zdobył gola pięknym strzałem głową, którą kilka minut wcześniej zszyto. Czterema szwami.

Piola - idol. Wzorowali się na nim wszyscy mali chłopcy, marzący w owych latach o karierze piłkarskiej. Szczególnie chętnie naśladowanym zagraniem była rovesciata alla Piola. To określenie "przewrotki" weszło do języka futbolowego w Italii i jest używane do dziś.

Silvio Piola jest w czołówce każdego rankingu na najwybitniejszych piłkarzy w historii Włoch. Stawia się go w jednym rzędzie z Meazzą, Riverą, Mazzolą, Zoffem czy Baggio. W kategorii "najlepszy snajper" legenda Lazio i Pro Vercelli nie ma sobie równych. W epoce, gdy co rusz czytamy o nowej fryzurze czy nowym Ferrari gwiazdy piłki, warto ruszyć w podróż w czasie, by odkryć i wspomnieć erę romantycznego futbolu. Piłkarzy, którzy byli absolutnymi wzorami i których największą pasją było nie kasyno, imprezy czy jachty. Ale np. myślistwo.

Takim kimś był Silvio Piola. Wielki człowiek, wielki piłkarz. Po prostu Silvio Gol.



foto: wikimedia.org

Derby Mediolanu. To już w niedzielę!


Przed sierpniowymi derby Mediolanu wspominałem te starcia Interu z Milanem, które najbardziej zapadły mi w pamięć w ostatnich latach. Nie potrafię jednak przypomnieć sobie, kiedy ostatnio pojedynek ten miał tak ogromne znaczenie dla losów Serie A, kiedy ci odwieczni rywale byli jedynymi pretendentami do scudetto. Mieliśmy w tym tysiącleciu ich bratobójcze wojny w Lidze Mistrzów (często niestety wojny w dosłownym tego słowa znaczeniu - pamiętacie racę, która trafiła w Didę?). Ale nie w Serie A. Choćby z tego względu nie będzie przesadą to, co napiszę w kolejnym zdaniu. W niedzielny wieczór wszyscy będziemy tworzyć historię ligi włoskiej. Piłkarze na murawie, trenerzy na ławkach, kibice na trybunach i przed telewizorami. Derby Mediolanu nareszcie odzyskały należny im splendor, nareszcie skupią w ten weekend uwagę całego piłkarskiego świata.

Kto by się tego spodziewał przed sezonem? Kto by się tego spodziewał jeszcze kilkanaście tygodni temu? Inter pewnym krokiem szedł po scudetto, a jedyną godną przeszkodą zdawał się być Juventus. Milan miał masę problemów, nie potrafił początkowo otrząsnąć się z letnich strat (Ancelotti, Kaka, Maldini...), nie miał swojego pomysłu na grę (nadal mam przed oczami Bari ośmieszające rossoneri na San Siro...), mówiło się o braku porozumienia Leonardo ze starszyzną (tzw. "senatorami"), czego koronnym dowodem miała być szopka związana z pamiętną "zmianą" Gattuso na Seedorfa w derby, którą zapamiętamy ze wściekłości wyrzuconego ostatecznie z boiska Rino i obrazu Seedorfa wiążącego przez kilka minut piłkarskie obuwie.

Tymczasem stał się cud. Cud? A może po prostu "zaskoczyła" koncepcja niedocenianego Leonardo? Okazało się, że, a i owszem, Brazylijczyk świetnie dogaduje się z drużyną, nie tylko z zawodnikami rządzącymi szatnią. Ale i z tymi, którzy piłkarsko mieli być skreśleni. Ronaldinho czaruje jak za dawnych lat i mówi, że jest szczęśliwy jak nigdy. Dida broni prawie tak dobrze jak w 2003 roku, gdy prowadził Milan do wygranej w Champions League i był uznawany za czołowego golkipera globu.

Leonardo podołał też pod względem taktycznym. Nie bał się posłać w bój ofensywnie ustawionej drużyny, grającej praktycznie systemem 4-2-1-3, z trójką napastników, spośród których dwóch gra niezwykle szeroko, a wszyscy trzej mają zaskakująco ograniczone zadanie defensywne. Gdy ze składu wypadli Pato i Seedorf, Leonardo wymyślił znacznie bardziej zbilansowane ustawienie, odgrzebując Gattuso i umiejętnie wrzucając na prawą flankę Beckhama. Grający szeroko Anglik gwarantuje bezpieczeństwo w destrukcji, ale i niezwykle precyzyjne podania i wrzutki. Bardziej defensywne ustawienie? Milan - Genoa 5-2, Juventus - Milan 0-3, Milan - Siena 4-0. Grazie, arrivederci.

Czerwono-czarni bawią się swoją grą. Cieszą się nią też kibice, także ci postronni i w miarę obiektywni jak ja. Juventus bezradnie biegał za futbolówką precyzyjnie wymienianą przez milanistów. Wywalone na brodę języki były "znakiem firmowym" piłkarzy Genoi, gdy ci byli bezlitośnie lani na San Siro. Ładna, szybka, pomysłowa gra. Dobre przygotowanie fizyczne, szczególnie szybkościowe. Milan jest gotowy powalczyć o scudetto i rzucić rękawicę Czerwonym Diabłom z Manchesteru w rozgrywkach europejskich. Na to spotkanie sprzedano już prawie 53 tysiące biletów. W ciągu jednego dnia...

Na przeszkodzie może stanąć w niedzielę kontuzja Alessandro Nesty. Były reprezentant Włoch gra w tym sezonie znakomicie, prezentuje się kapitalnie nie tylko pod względem piłkarskim (co do tego nikt nigdy nie miał chyba wątpliwości), ale i fizycznym, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę jego długą kartę chorób. Z Nestą u boku Thiago Silva staje się czołowym obrońcą ligi. Bez niego, grając z Beppe Favallim lub Kakhą Kaładze, traci połowę swojej wartości. Ewentualny brak wychowanka Lazio Inter może wykorzystać. Bezlitośnie i boleśnie. Tak jak potrafi to robić.

Milan, by wygrać, musi grać "swoje". Przejąć futbolówkę, cierpliwie i szybko ją wymieniać i czekać na luki w obronie rywala. Kluczowa będzie koncentracja. Inter znany jest z tego, że może przez długi fragment meczu grać byle jak, by nagle wykorzystać zagapienie przeciwnika i brutalnie go zranić. Koncentracja i konsekwencja. Dwa słowa-klucze dla rossoneri na niedzielny wieczór.

Sezon Interu układa się raczej bez niespodzianek. Dość pewne przewodzenie tabeli Serie A i dość duże kłopoty w Lidze Mistrzów. W niedzielę nerazzurri grają jednak o sporą stawkę. Muszą wybić z uderzenia rozpędzony Milan. Muszą pokazać rywalowi, że marzenia o tytule to dla nich za wysoka półka. Gennaro Gattuso, mówiąc, że remis w miarę zadowoli rossoneri, blefuje. Dość czytelnie blefuje. Milan gra o pełną pulę. Dla Interu podział punktów nie będzie dramatem. Ale aby zremisować, trzeba chcieć sięgnąć o wygraną. Kunktatorstwo jest z reguły w futbolu karane.

Uwagę kibiców Interu, oprócz przepychanek słownych między przedstawicielami obu klubów, przykuwa w ostatnich dniach i godzinach raport medyczny, regularnie wydawany przez lekarzy klubowych. Kluczem do wygrania meczu będzie środek pola. Inter musi tam zagrać aż do bólu fizycznie, agresywnie, tłamsić rywala, nie pozwolić Pirlo czy Beckhamowi na swobodne rozrzucanie gry. Aby tego dokonać, trzeba dysponować odpowiednimi wykonawcami. Silnymi, zdecydowanymi, bezkompromisowymi pomocnikami.

Tymczasem Jose Mourinho budzi się codziennie ze sporym bólem głowy. Sneijder jest chory, Stankovica, Mottę i Muntariego trapią urazy. Zdrowi, na tę chwilę, są tylko Zanetti i Cambiasso. Z pewnością większość z będących "pod znakiem zapytania" centrocampisti Interu zostanie przywrócona do stanu używalności. Ale od stanu używalności do gry na 100% możliwości droga jest daleka. I o ile skład Milanu (poza Nestą) jest dość łatwy do wytypowania, o tyle więcej problemów mamy z Interem. Santon na lewej obronie? A może jednak Zanetti lub Muntari? Kto w środku? Czy Mourinho zaufa Balotellemu i zagra 4-2-3-1, czy jednak postawi na sprawdzony schemat z trójką środkowych pomocników i Sneijderem jako łącznikiem z duetem Pandev-Milito?

Inter gra w innym stylu niż Milan. Wywiera większą presją fizyczną na rywalu, prezentuje większą konsekwencję w grze defensywnej. Dzieje się to kosztem ofensywy. Ataki Interu są mniej urozmaicone, bardziej opierające się na indywidualnej jakości poszczególnych piłkarzy. Szczególnie podkreślić muszę tu rolę Wesleya Sneijdera. W Milanie często zaobserwować możemy bocznych obrońców idących na tzw. obieg. U nerazzurri to rzadkość. Niestety. Gra skrzydłami to silny atut, do tego zawsze przyjemnie się na nią patrzy. Inter więcej akcji prowadzi jednak strefą środkową, starając się możliwie szybko przekazać piłkę ofensywnemu tercetowi lub kwartetowi (w zależności od schematu taktycznego).

Nie można nie podkreślić charakteru, jakim już nie raz zaimponowała w tym sezonie squadra Jose Mourinho. W Kijowie, Bari, czy ze Sieną jego chłopcy wychodzili z niesamowitych opresji. Takie wydarzenia budują zespół, sprawiają, że ma on poczucie własnej wartości, poczucie, że może przenosić góry. Inter jest twardy, może trochę surowy, ale jednak twardy. O ile Milan przypomina finezyjnego Arsena Lupin, o tyle Inter jest niczym John Rambo. Muskuły, siła, silna wola. Inter ma chyba faktycznie silniejszy i bardziej zgrany skład. Milan natomiast jest na pewno w trochę lepszej dyspozycji.

Będzie to starcie krezusów. Oba kluby wydają na roczne pensje piłkarzy prawie 300 mln euro. Netto! (Inter: 153 mln, Milan: 125 mln). Po odejściu Ibrahimovica i Kaki obawiano się, że starcie o prymat w stolicy Lombardii razem z gwiazdami straci swój blask. Nic z tego. Powtórzę: ciężar gatunkowy tego meczu jest ogromny. A piłkarze, którzy latem i zimą albo trafili do obu klubów (Sneijder, Milito, Beckham), albo "wrócili z dalekiej podróży" jak Ronaldinho czy Borriello, zapewnią nam doznania estetyczne i duże emocje.

Kto wygra? Nie podejmuję się typować wyniku, bo mecz tez może ułożyć się na tysiące różnych sposobów. Może zadecydować jedno zagranie, jeden przebłysk geniuszu. A nawet jeden rykoszet, czy kępka trawy, która zmieni niespodziewanie tor lotu piłki. Przypominam jednak, co może mieć kluczowe znaczenie. Pamiętajmy: konsekwencja i koncentracja Milanu kontra agresja w środku pola Interu. Na te aspekty będę zwracał uwagę od pierwszego gwizdka arbitra Rocchiego. Cieszmy się i delektujmy tym wielkim wieczorem calcio.


Przewidywane składy:

INTER (4-2-3-1): Julio Cesar - Maicon, Lucio, Samuel, Santon - J.Zanetti, Cambiasso - Balotelli, Sneijder, Pandev - Milito.

MILAN (4-3-3): Dida - Abate, Kaładze, Thiago Silva, Antonini - Gattuso, Ambrosini, Pirlo - Beckham, Borriello, Ronaldinho.

Sędzia: Rocchi. Niedziela 20:45. San Siro (Mediolan)


foto: www.curvanordmilano.net, www.creazionesitiweb.org

czwartek, 21 stycznia 2010

21 kolejka. Moje prognozy


Bologna – Bari. Goście w środę zremisowali na ciężkim terenie Genoi. Nie zagrali może zbyt dobrze (głównie skupili się na defensywie), ale potwierdzili po raz kolejny ze są niewygodnym rywalem dla każdego. Trzeba im oddać, ze w tym sezonie praktycznie nie oddali łatwo żadnego meczu. Bologna zremisowała 2-2 z Atalanta. Zespół Colomby prowadził 2-0 po doppiettcie Di Vaio, ale dał gościom dojść do głosu i w końcówce mógł to spotkanie nawet przegrać. Bologna chyba nie potrafi grac suwerennie. Gdy prowadzi, z reguły cofa się głęboko, często zbyt głęboko. W drużynie Ventury cały czas ktoś nowy wpisywany jest na listę kontuzjowanych, ale poza Ranocchią nie są to jakieś dramatyczne osłabienia. Siły wydają się dość wyrównane, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę to, że pojedynek odbędzie się na Renato Dall’Ara. Typ: x

Catania – Parma. Oba zespoły suną na dość przeciwnych prądach. Catania zaczęła ostatnio punktować w Serie A, a i w Coppa Italia przeszła do kolejnego etapu. Po zajęciu ławki trenerskiej przez Sinise Mihajlovica do drużyny zaczęło uśmiechać się szczęście, którego wcześniej ewidentnie brakowało. I udaje się nareszcie zdobywać punkty w spotkaniach o dość wyrównanym przebiegu, gdzie wcześniej etnei zostawali z pustymi rękoma. Parma nie wygrała jeszcze meczu w 2010 roku, gdzieś zatraciła ten błysk i skuteczność. W ekipie z Sycylii zabraknie wprawdzie cenionego przeze mnie geometry środka pola Ledesmy, ale ubytki wydają się bardziej dotkliwe u przyjezdnych (zawieszenia Zaccardo, Lanzafame i Galloppy). Stawiam na minimalna wygrana Catanii. Typ: 1

Genoa – Atalanta. La Dea to kolejny zespół, na który zmiana trenera podziałała jak silnie otrzeźwiający koktajl. Efektowna wygrana z Lazio, remis w Bologni po odrobieniu dwubramkowej straty. Szacunek. Genoa nie jest już tą piłkarską orkiestrą, którą podziwialiśmy rok temu, czy ten na początku obecnych rozgrywek. Już nie grają na pamięć, już nie wymieniają podań w tym tempie, już nie funkcjonują tak dobrze schematy. Analizę przyczyn pozostawiam ich sztabowi szkoleniowemu. Mecz zapowiada się na dość wyrównany spektakl, ale uważam, że zatriumfują wyższe umiejętności piłkarskie grifoni i, na co liczę, ich większa determinacja do tego, by przełamać złą passe. Typ 1 (dokładny rezultat: 2-1?)

Juventus – Roma. W innych okolicznościach byłby to superhit kolejki. Przy derby Mediolanu blask tego meczu musi gdzieś w naturalny sposób przygasnąć. Tak jak przygasa nam ostatnio Juventus. Ekipa, która miała rzucić wyzwanie Interowi, sama musi podjąć w końcu na serio rękawicę i zawalczyć o 4. plac, gwarantujący udział w LM. Roma jest ostatnio w strasznym “gazie”. W osobie Toniego zyskali “dziewiątkę”, której od dawna szukali i potrzebowali. Być może wróci na ten klasyk Francesco Totti. Juve zagra bez szerokiego grona piłkarzy, lista kontuzjowanych jest jednocześnie imponująca i przerażająca. Nie wystąpi tez zawieszony Felipe Melo, ale warto się zastanowić, czy w obecnej jego formie psycho-fizycznej będzie to osłabienie, czy może wzmocnienie? Typ: x2

Lazio – Chievo. Werończycy przyjadą zagrać “swój mecz”. Spokojnie z tylu, czekając na dogodne okazje do kontry, czy stałe fragmenty gry, przed którymi biancocelesti słabo się bronią. Jak zagra Lazio? Tak jak z Palermo w Coppa Italia (z której, notabene, odpadli w środę po porażce 2-3 we Florencji), czy może jak w lidze w Bergamo? Sytuacja rzymian jest dość skomplikowana, a dodatkowym argumentem przeciwko ich wygranej jest brak jedynego piłkarza, który gra w tym sezonie na równym, wysokim poziomie, Stefana Radu (kartki). Sadze jednak, ze Lazio zwycięży. Jedną bramką. Potrzebują tego bardzo, by mieć choć chwile oddechu. Typ: 1

Livorno – Napoli. Goście są, bez dwóch zdań mocniejszą ekipą niż Livorno. Maja lepszych piłkarzy i grają ciekawszy, skuteczniejszy futbol. Gospodarze nie mogą jednak pozwolić sobie na kolejną porażkę, by nie wpaść dwiema nogami w grupę drużyn bijących się o utrzymanie. Z psychologicznego punktu widzenia “szalenie ważne” jest, by mieć nad strefa spadkowa minimum te 4-5 oczek zapasu. W zespole Mazzarriego nie zagrają zdyskwalifikowani Rinaudo i Quagliarella. Ten pierwszy dobrze trzymał ostatnio defensywę. Quaglia natomiast to najlepszy snajper przyjezdnych. Nie sadzę, aby przegrali oni w nadmorskim Livorno, ale remis mnie specjalnie nie zaskoczy. Typ: x2

Palermo – Fiorentina. Bardzo ciekawie zapowiadający się pojedynek dwóch zespołów marzących o Champions League. Porażka w tym meczu skomplikuje sytuację jednej z ekip. Siła ofensywna gospodarzy będzie osłabiona wykartkowaniem Simplico i Cavianego. Szczególnie brak Urugwajczyka mówi sam za siebie. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, ze viola odczuwają przeciągającą się nieobecność w strefie środkowej Cristiano Zanettiego. Niemniej będzie to na pewno ładne widowisko, bo obie drużyny ciekawie i w sposób przemyślany budują akcje i oddają dużo strzałów. Stawiam, ze podopieczni Cesare Prandellego wywiozą z Barbera minimum punkt. Typ: x2

Siena – Cagliari. Gospodarze muszą przeciwstawić nadludzką determinację wyższej klasie drużyny Cagliari. Nad głową piłkarzy Roburu pali się już mocno lampka alarmowa. Wystarczy spojrzeć na tabelę, by zdać sobie z tego sprawę. Co do gości, to brak Daniele Contiego nie był odczuwalny w meczu z Livorno. Ale Siena zagra na pewno agresywniej w środku pola i gorszy technicznie Parola może mieć problemy z sensownym rozrzucaniem piłek. Właśnie w agresywnej grze w środku pola, odcięciu od piłek Paroli oraz Cossu, leży klucz do wygranej. Nie wiem, czy Siena jest w stanie go posiąść, choć brak szczególnej presji może gości zarówno uskrzydlić, jak i zgubić. Typ: x2

Udinese – Sampdoria. Na początku rozgrywek zanosiło się na to, że obie drużyny mogą powalczyć nawet o pierwszą czwórkę. Teraz możemy o tym zapomnieć, nawet Liga Europejska jest nieosiągalnym mirażem. Sampdoria przybędzie do Friuli prawdopodobnie bez Antonio Cassano. To, w połączeniu z niezłym występem Udine w Parmie, każe mi upatrywać faworyta w podopiecznych Gianni De Biasiego. Typ: 1

Derbom Mediolanu poświęcę osobny artykuł. Jutro lub w sobotę.


foto: football-history.net

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Napoli i Palermo na remis

W zamykającym 20. serię spotkań posticipo Napoli bezbramkowo zremisowało z Palermo. Podział punktów nie krzywdzi żadnej z drużyn. Obie miały swoje okazje, ale bardzo dobrze spisywali się obaj golkiperzy. Morgan De Sanctis sparował nawet rzut karny egzekwowany przez Miccolego. Pierwszą połowę rozegrano w naprawdę dobrym tempie, biegając i walcząc. Troszkę słabiej wyglądało to po zmianie strony. Ogólnie jednak było to dobre spotkanie między mocnymi kandydatami do gry w europejskich pucharach. Napoli na 4. miejscu (34 oczka), Palermo dwie pozycje niżej (31 punktów).

niedziela, 17 stycznia 2010

20. kolejka. Milan goni Inter


W pierwszej kolejce rundy rewanżowej swoją stratę do lidera zmniejszył Milan. Wygrana (4-0) nad Sieną przyszła rossoneri łatwo, co było spowodowane nie tylko oczywistą wyższością piłkarską i tradycyjnie dziurawą defensywą toskańczyków, ale i czerwoną kartką dla bramkarza gości Curciego. Młody Włoch zobaczył ją już w 10 minucie za faul na Borriello. Karny, czerwień, gol. Mecz był praktycznie zamknięty, choć Siena przy stanie 1-0 miała jeszcze setkę Maccarone. Milan imponuje suwerennością i pewnością z jaką gra, tempem i dokładnością wymienianych podań. Ronaldinho zaczyna ocierać się o poziom, jaki prezentował rezydując w Katalonii. Gracze teoretycznie drugiego planu (jak Borriello czy Antonini) okazują się wartościowymi składnikami zespołu (ten drugi biega jak szalony po skrzydle). Za tydzień derby Mediolanu. W aktualnej formie, Milan jest ich faworytem.

Dyspozycja Interu jest bowiem średnia. Po remisowym (2-2) meczu w Bari muszę pochwalić ekipę Jose Mourinho za grę do końca. To już kolejny przypadek (Kijów, Siena...), gdzie nerazzurri ratują się w beznadziejnej sytuacji. I tyle. Za grę brawa dla Bari. Za tempo, wymienność pozycji, przemyślany sposób wyprowadzania akcji, pressing, efektowne i efektywne wejścia skrzydłami. Nawet bez Almirona i Ranocchi galletti utrzymali wysoką jakość gry. W Interze znów najlepszy Wesley Sneijder. Zastanawia mnie natomiast regres formy Maicona, który ostatnio w niczym nie przypomina TGV sunącego po prawym skrzydle. A przecież z takiej postawy go znamy. W Interze nadal nie widać śladu koncepcji prowadzenia gry. Cały czas nie potrafię wyrobić sobie jasnej opinii na ten temat. Bo przecież tabela jest po ich stronie.

Tabela jest też po stronie Romy, która goni już nie tylko czwarte miejsce, ale i na tę chwilę (20:00) znajduje się na trzeciej pozycji. Ranieremu udało się poskładać też drużynę, skłonić piłkarzy do walki i biegania, zachowując przy tym akceptowalny styl. Wygrana 3-0 z Genoą była dziewiątym z rzędu triumfem La Magica na własnych śmieciach. Swoje premierowe gole w barwach giallorossi zdobył Luca Toni. A mógł dołożyć jeszcze ze dwa. Snajper reprezentacji jest, biorąc pod uwagę jak długo nie grał w poważną piłkę, w zaskakująco dobrej dyspozycji fizycznej. Znając estymę, jaką darzy go Marcello Lippi, Toni to pewniak do miejsca w samolocie do RPA. Genoa w ogóle nie weszła w mecz. Chimeryczna postawa tej ekipy jest naprawdę irytująca. Europejskie puchary stają się powoli nieosiągalnym marzeniem.

Poległ Juventus. Po raz czwarty w ostatnich pięciu kolejkach. Pisałem w zapowiedzi 20. serii spotkań, że Stara Dama ma problemy z napastnikami (zagrał ściągnięty z wypożyczenia do Sieny Paolucci), ale to też nie tłumaczy totalnego braku zagrożenia dla bramki Stefano Sorrentino. Juventus nie stworzył praktycznie żadnej sytuacji bramkowej i zostawił trzy punkty w Weronie (0-1). Jedynym, który próbował coś wymyślić był Diego. Ale to za mało. I nikogo nie tłumaczy zły stan murawy na Bentegodi. A taką wymówkę próbował wcisnąć dziennikarzom i kibicom po meczu Ciro Ferrara. Ferrara, którego posada wydaje się mocno zagrożona. Chievo natomiast znów pokazało to, co staje się trochę ich znakiem firmowym. Konsekwencję i rozsądek w grze defensywnej połączone z determinacją. Ta drużyna z pewnością spokojnie utrzyma się w lidze.


Mocne argumenty na rzecz sukcesu swojej walki o pozostanie w elicie przedstawiła dziś Bologna, sensacyjnie pokonując na wyjeździe Fiorentinę 2-1. Zespół Franco Colomby zagrał tak, jak przewidywaliśmy. Czujnie i głęboko z tyłu, licząc przy tym na kontry. I to dziś dało efekt. Jednego z goli zdobył Marco di Vaio. To jego bramki mogą dać Bologni utrzymanie, to na niego najbardziej liczą fani. I jeszcze jeden niezbędny element zwycięskiej układanki: znakomita postawa bramkarza Emiliano Viviano, który w drugiej połowie popisał się kilkoma świetnymi paradami. Viola, podobnie jak tydzień temu z Bari, nie zachwycili, grali zbyt wolno i przewidywalnie. Tym razem jednak szczęście było po stronie rywala.

Rzymskie Lazio chyba definitywnie pokazało dziś wszystkim, że zamierza babrać się w szambie, zwanym walką o utrzymanie. Prawdziwym bagnie, w którym liczą się mocne nerwy i charakter. I gdzie często lepsze piłkarsko ekipy legną. Właśnie z powodów mentalnych. A Lazio to pod tym względem chyba najbardziej miękki zespół w Serie A. Atalanta rozbiła rzymian już w pierwszej połowie (3-0), korzystając z nonszalancji i beztroski przyjezdnych. Tak naprawdę do osiągnięcia celu nie potrzeba było zbyt wiele. Ot, trochę pressingu i determinacji. Kluczowych w walce o utrzymanie przymiotów. Co więcej, Atalanta ma dzięki wysokiej wygranej lepszy bilans bezpośrednich spotkań z dzisiejszym rywalem (w stolicy było 0-1). Udany debiut Bortolo Muttiego na trenerskiej ławce bergamaschi. Davide Ballardini ponoć nie ryzykuje utraty posady. Jak długo? Ile jeszcze musi przegrać meczów?

Lepszych dwóch rannych niż jeden zabity. Być może podział punktów między Parmą a Udinese (0-0) i jedno oczko, jakie zabrały do domów obie drużyny, będzie dla nich momentem odbicia się i przełamania negatywnej passy. Dla gospodarzy, bo przez 60 minut grali w "10", a mimo to toczyli równorzędną walkę. Dla friulani, bo nareszcie przywieźli z wyjazdu coś innego niż siniaki i kac moralny. Parma była bliżej zwycięstwa, bo przed przerwą karnego wykonywanego przez Amoruso obronił Handanović. Obaj bramkarze, Słoweniec i strzegący bramki crociati Mirante byli wyróżniającymi się aktorami tego niezłego widowiska.


Remisem 1-1 zakończył się mecz Sampdorii z Catanią. Goście mogą być z punktu zadowoleni, doriani nie. Samp nie wygrała od 22 listopada, to już 7 kolejek bez zwycięstwa. Zespół, który był na początku prawdziwą rewelacją, zmierza w kierunku anonimowego miejsca w środku stawki. Dwóch ponadprzeciętnych piłkarzy w składzie (mówię oczywiście o Cassani i Pazzinim) to jednak za mało by zawojować Serie A. Z drugiej strony, Cagliari nie ma wcale o wiele więcej tego typu zawodników. A gra jak z nut. Wczoraj bezdyskusyjnie i zasłużenie rozbiło Livorno 3-0. Jednym z takich ciekawych graczy jest filigranowy Andrea Cossu, który w tym sezonie prezentuje się po prostu rewelacyjnie. Brawa dla ekipy z Sardynii i dla jej szkoleniowca, Massimiliano Allegrego.

Już za chwilę mecz Napoli-Palermo. Zapowiada się ciekawy, gorący mecz na gorącym i wypełnionym po brzegi Stadio San Paolo.


Jako bonus, fantastyczny gol Ronaldinho na 4-0. Spettacolo!




foto: corrieredellosport.it

piątek, 15 stycznia 2010

Megatalent z Bałkanów już we Florencji!



Rzadko poświęcam cały wpis jednemu piłkarzowi. Tym razem uznałem, że warto. Ademowi Ljajicowi (ur. 1991) zacząłem przyglądać się, gdy ogłoszono, że pozyskał go Manchester United. Ljajic podpisał z Czerwonymi Diabłami kontrakt wstępny, ale potem zdarzyły się jakieś kłopoty z uzyskaniem pozwolenia na pracę. Summa summarum, temat młodego Serba w klubie sir Alexa Fergusona upadł.

Na taką okazję czekał Pantaleo Corvino, dyrektor sportowy Fiorentiny, człowiek, który sprowadził do Włoch m.in. Vucinica, Ledesmę, Bojinova czy Jovetica. Facet, który niczym Oko z Mordoru we "Władcy Pierścieni", przenika wzrokiem góry, chmury i lasy. Widzi wszystko to, co dzieję się w światowej piłce. Nie umknie mu nic, nic się przed nim nie ukryje. Żaden talent. Nie ukrył się i Ljajic. Zapłacono za niego ok. 6 mln euro.

Projekt Fiorentiny jest naprawdę imponujący. Oczywiście, w jego dobrym starcie pomogła upadłość "starej" Fiorentiny, rozpoczęcie drogi na szczyt w Serie C2 jako Florentia Viola i, przede wszystkim, pozbycie się w ten sposób długów. To właśnie długi, rozłożone na ponad 20 lat i regularnie spłacane, blokują finansowo większe inwestycje np. w rzymskim Lazio. Tutto sommato, progetto viola owocuje kolejnymi awansami do Ligi Mistrzów i bytem w ścisłej czołówce ligi. Imponujące. Warte naśladowania, bo rozważne i oparte na wyszukiwaniu i waloryzowaniu młodych piłkarzy.

Takich jak Ljajic. W Serbii porównywano go z Kaką, ale do mnie bardziej trafia podobieństwo do Teveza, Zarate czy Aguero. Ljajica spokojnie możnaby postawić skalą talentu obok wymienionych Argentyńczyków, gdyby nie to, że Serb jest od nich...po prostu bardziej zdolny.

Wiem, zaraz zostanę wyśmiany. Podkreślam, nie mówię o aktualnej sumie umiejętności psycho-fizycznych. Mówię o czystym, naturalnym talencie, iskrze Bożej, a jednocześnie miejscu do którego piłkarz potencjalnie może dojść. Ljajic ma dużo, prawie wszystko. Dynamika, technika, zmysł do gry kombinacyjnej, dobre, mocne uderzenie. Gra cofnięty, rozpoczyna większość akcji z prawego skrzydła. Jestem przekonany, że jeśli rzeczy potoczą się tak jak to widzę, Adem za 5-7 lat będzie gwiazdą światowego formatu. Geniuszem na miarę Savicevica, Bobana, Boksica. Gdzież tam na ich miarę! Lepszym!

Na pewno bardzo pomoże mu to, że trafia pod rękę Cesare Prandellego. Gdy widzę jak rozwija się u niego Stevan Jovetic, jestem o młodego Serba spokojny. Będzie rozważnie i stopniowo wprowadzany do składu. Ale jak już tam trafi, to zadomowi się na stałe.

W czasach, gdy włoska liga traci gwiazdy pierwszej wielkości (Kaka, Ibrahimovic itp.) jedną z dróg rozwoju i odzyskania blasku jest oparcie się na młodych piłkarzach obdarzonych nieprzeciętnymi umiejętnościami. Liczę, że to właśnie Ljajic, Jovetic, Balotelli, Pato, Zarate czy Giovinco wyrosną na liderów drużyn liczących się w Europie. Takich, które odzyskają dla calcio należny mu szacunek.

Adem, witaj na Półwyspie Apenińskim. Rozwijaj się spokojnie, rośnij nam w oczach. Trzymam za Ciebie kciuki.


foto: fiorentinanews.com

20. kolejka Serie A. Jak ja to widzę?


Bari - Inter. Faworytem są nerazzurri, pewnie kroczący po scudetto. Siena pokazała, że Interowi można dość skutecznie próbować podstawić nogę. Z tym, że na wyjazdach ekipa Mourinho gra chyba ostatnio jeszcze bardziej suwerennie niż u siebie. Spodziewam się podobnego meczu, jak kilkanaście dni temu w Weronie i znów jednobramkowej wygranej przyjezdnych. W składzie Bari braknie rozgrywającego Almirona i stopera Ranocchi. To bardzo duże osłabienia. Będzie je widać. Typ: 2

Fiorentina - Bologna. Tu stawiam na gospodarzy, którzy mimo, że co chwilę ktoś z różnych względów wypada im ze składu, robią swoje. Zarówno w lidze, jak i w Coppa Italia. Powtarzam się, ale Fiorentina gra naprawdę dobry futbol. Bologna to przy niej drużyna z o wiele niższej półki. Goście staną z tyłu, będą się bronić. Jeśli viola szybko ich przełamią, to wygrają bez problemów. Typ: 1

Milan - Siena. Tu, podobnie jak we Florencji. Szybki gol dla rossoneri może zamknąć sprawę. Siena ambitnie walczy o utrzymanie, z Interem pokazali ciekawą piłkę. Ich problemem są braki w koncentracji i gigantyczne dziury w obronie. Szybko grający i będący w wysokiej formie Milan na pewno to wykorzysta. Typ: 1

Atalanta - Lazio. Rzymianie zagrali przeciwko Palermo w Coppa Italia (2-0) chyba swój najlepszy mecz w tym sezonie. Znakomity był Zarate, raz po raz ośmieszający rywali. Takie Lazio wygra w Bergamo. Ale właśnie, czy rzymianie będą w stanie powtórzyć poziom gry z czwartku? Tym bardziej, że nie zagra Kolarov? Jeśli tak, to wygrają z palcem w nosie. Jeśli nie, to mogą nawet przegrać, bo gospodarze muszą walczyć o bezcenne punkty. Typ: x2

Roma - Genoa. Zapowiada się naprawdę super mecz. Obie ekipy grają dobry futbol, choć giallorossi już nie czarują jak za Spallettiego. Nadrabiają większym niż kiedyś wyrachowaniem. Skłaniałbym się ku postawieniu na Romę (uwaga: nadal bez Tottiego), ale paść tu może każdy wynik, bo, co zawsze podkreślam, grifoni w "dobrym dniu" to ciężki do zatrzymania rywal. Może paść sporo goli. Ale wynik? Typ: x

Sampdoria - Catania. Goście wyglądają ostatnio nieźle, zaczęli punktować w lidze, a w Pucharze Włoch ograli na wyjeździe Genoą. Pole do popisu mieli dotychczasowi rezerwiści, jak Plasmati czy Ricchiuti. I nie zawiedli. Pokazuje to, że siciliani mają szerszą kadrę niż wszyscy myśleliśmy. To taki wniosek poboczny, bo fakt ten akurat na mecz z Samp wpłynie pewnie średnio. Gospodarze już nie pamiętają kiedy ostatnio wygrali w Serie A. Del Neri twardo stawia na swoje 4-4-2, ale żonglerka skrzydłowymi nie przynosi ostatnio efektu. Stawiam jednak na Samp. Kiedyś w końcu wygrać przecież muszą. Typ: 1

Napoli - Palermo. "Baraż o Europę" i rewanż za dość niesprawiedliwą porażkę z 1. kolejki. Napoli poległo wtedy na Barbera 1-2, mimo, że zagrało dobrą partię. Palermo przeciętnie zaprezentowało się w Coppa Italia w Rzymie. Zagrają bez zawieszonego środkowego obrońcy Kjaera. Zadecydują pewnie detale. Potencjał obu drużyn jest dość zbliżony, forma chyba też. Typ: x

Parma - Udinese. Biało-czarnym grunt zaczyna usuwać się spod nóg, a i gospodarze przestali punktować. Mecz na przełamanie? Tutaj absolutnie każdy wynik jest możliwy i kluczową sprawą będzie jak to spotkanie się ułoży, kto trafi jako pierwszy. Ja stawiam na Udine. Trochę z przekory. Typ: (x)2

Cagliari - Livorno. Gospodarze i ich trener to moi "faworyci" spośród drużyn "z prowincji". Zmartwiła mnie wiadomość, że właściciel Cagliari, Massimo Cellino, negocjuje kupno West Hamu. Czyżby zrezygnował z planów budowy mocnej ekipy na Sardynii? Piłkarsko lepsi są gospodarze. Cossu, Matri i Nene są w stanie rozmontować niemal każdą defensywę. Dużym osłabieniem będzie jednak prawdopodobna nieobecność Contiego. Jeśli nie zagra, to Cagliari straci swój punkt odniesienia w środku pola. Dlatego stawiam na zespół Allegrego, ale z rezerwą. Typ: 1

Chievo - Juventus. Stara Dama bez Trezeguet, Iaquinty, Giovinco i Amauriego. Kto będzie zdobywał gole? Cała nadzieja fanów Juve w duecie Del Piero-Diego, który rozstrzelał w środę Napoli (3-0). Na papierze skład gości nie prezentuje się w obecnej chwili imponująco, a Chievo u siebie nie oddaje punktów. Jeśli już przegrywa, to z reguły dość pechowo. Będzie mało bramek. Albo padnie remis, albo minimalnie wygrają goście. Typ: x(2)


foto: zimbio.com

wtorek, 12 stycznia 2010

Poweekendowe reminescencje...i nie tylko


Największym weekendowym zwycięzcą jest z pewnością Milan. O jego wygranej w Turynie już pisałem. Gra rossoneri jest ostatnio imponująca, styl, szybkość, pewność z jaką operują futbolówką. Derby z Interem za 2 tygodnie, zapowiada się niesamowity spektakl. Juventus z kolei to największy przegrany. Fatalna dyspozycja, gwałtowne protesty kibiców, utrata szans na scudetto. Stara Dama musi pilnować miejsca w "czwórce" i powalczyć w Lidze Europejskiej.

Wygranym jest też Inter, bo po raz kolejny, mimo słabej gry, pokazał rywalom, że odebranie mu punktów jest piekielnie ciężkie. Czołg z Mediolanu prze do przodu, mało w tym gracji, ale dużo siły i zdecydowania. Przeszkody pokonuje nie sprytem i pomysłem, a po prostu je gniecie. Z problemami, ale jednak. Pisałem już też o wygranej Romy nad Chievo (80 minut gry w "10"). Giallorossi przeszli pod wodzą Ranierego od jakości do solidności. Poprawili grę w obronie, "zmężnieli" jako drużyna. Są mocnym kandydatem do zakończenia rozgrywek w zona Champions.

Zadowolone nie mogą być z własnej sytuacji Lazio i Udinese. Obie ekipy podzieliły się punktami (1-1). Był to słaby mecz dwóch największych porażek tego sezonu. Jeśli w tygodniu powinie się im noga w Coppa Italia, to sezon się dla nich de facto skończy. Są za mocni by spaść z ligi, a za słabi by gonić strefę pucharową. Udinese to zresztą klub, który funkcjonuje niejako "cyklami", po dwóch dobrych sezonach przychodzi z reguły 1-2 słabsze. Natomiast Lazio pod wodzą Claudio Lotito wpadło w jakiś chocholi taniec, razi obojętnością, marazmem, brakiem życia i klarownego projektu na przyszłość.

Paradoksem, typowo zresztą futbolowym, były w tej kolejce losy Cagliari i Bari. Ci pierwsi nie mogą być zadowoleni ze swojej gry, a wywieźli 3 oczka z terenu zdesperowanej Bologni (1-0). Bari zagrało świetnie we Florencji, ostrzeliwało bramkę gospodarzy (a ci też nie pozostawali im dłużni - to był dobry mecz), a mimo to przegrało 1-2. Na dodatek pugliesi stracili przez czerwoną kartkę Almirona, a z powodu kontuzji kolana Ranocchię. W Fioretninie do świata żywych wraca Adrian Mutu (kolejne trafienie). To może być ich decydujący atut w walce o 4. plac.

Dość podobne były wygrane idących niezmiennie w górę Napoli i Palermo. Grało się ciężko, potrzebujący punktów jak kania dżdżu rywale gryźli po kostkach, ale siła indywidualności triumfowała. Ezequiel Lavezzi przedłużył swój kontrakt z Napoli do 2015 roku. W meczu z Sampdorią (1-0) ze względu na uraz zagrał krótko, jego zmiennik Denis zdobył jednak zwycięskiego gola. Atalanta dzielnie walczyła w Palermo, ale cios zadał Cavani (1-0). Czekam, aż piłkarz ten złapie trochę ciągłości w grze, bo to materiał na wielkiej klasy atakującego. Bergamaschi starali się, wyszli chyba ze stanu przedzawałowego, to daje jakieś podstawy do optymizmu. Samp natomiast spada coraz niżej. I jakoś nie widać, by ktoś miał tam pomysł jak upadek ten zatrzymać.

Dość łatwo swój mecz oddała Genoi Catania. Goście grali przez 60 minut w dziesiątkę i jakoś specjalnie nie przeszkadzali gospodarzom, którzy bardzo potrzebowali tych punktów (2-0). W druzynie Catanii wyróżniał się jedynie Llama. Mało dała z siebie również Parma. Crociati grali tylko do utraty pierwszego gola w Livorno (1-2), potem dominowali amaranto, dla których gole zdobyli wreszcie ci, na których najbardziej liczono - Tavano i Lucarelli, który w końcu mógł świętować gola pod swoją curvą. Czyżby Parma wracała do szeregu? W ostatnich 6. kolejkach wygrali tylko raz...

Pierwsza runda rozgrywek jest już więc za nami. Inter, tak jak się spodziewano, dominuje w lidze. Za nim "grupa pościgowa" (nawias celowy) złożona z Milanu, Juve, Romy i Fiorentiny (której na dodatkowy plus należy zapisać świetny występ w Lidze Mistrzów). Tu też bez niespodzianek, choć na pewno więcej spodziewano się po Juve (szczególnie po letnich transferach), a Milan jest jednak miłym zaskoczeniem, szczególnie w ostatnich kilkunastu tygodniach (gdzieś tak od meczu z Realem, który odmienił ich sezon). Na plus zapisuję te 19. kolejek Napoli i Palermo, mają więcej oczek niż się spodziewałem.

Parma i Bari to na pewno najmilsze niespodzianki. Obie ekipy wniosły do ligi sporo świeżości i kilka ciekawych nazwisk (Biabany, Lanzafame, Mariga, Ranocchia, Bonucci, Meggiorini). Dobrej postawy Cagliari oczekiwałem, to już jest solidna firma. Samp, mimo rewelacyjnego początku, znajduje się w tym miejscu, do którego predestynuje ją jakość kadry. Cugini z Genoi nie są bardzo oddaleni od czołówki, więc jestem daleki od ich skreślania i krytykowania. Taki sezon, jak ten poprzedni, naprawdę jednak ciężko powtórzyć. W środku tabeli jest też Chievo, które, dobrze ułożone i konsekwentne w grze, cicho i spokojnie chomikuje sobie punkciki potrzebne do utrzymania.

O pozostanie w Serie A walczyć miały na pewno Livorno, Bologna i Catania. Ich miejsce w tabeli jest więc odzwierciedleniem ambicji i możliwości. Siena i Atalanta miały być wyżej. Ciągle jednak ich sytuacja nie jest zła, bo mają mocne składy. Jestem natomiast zdegustowany postawą Lazio i Udinese, czemu dawałem wyraz już niejednokrotnie. Szczególnie sytuacja rzymian, będąca wypadkową szalonych decyzji Lotito, sporów wewnątrz drużyny i spadku formy lub kontuzji kluczowych piłkarzy, jest zastanawiająca. I pouczająca.


"Podwójna" jedenastka pierwszej rundy rozgrywek Serie A wyglądałaby u mnie mniej więcej tak (system 4-3-3):


Frey (Sirigu) - Ranocchia (M.Rossi), Chiellini (Lucio), Nesta (Thiago Silva), Vargas (Radu) - Almiron (Donati), Sneijder (Galloppa), Hamsik (Candreva) - Di Natale (Cossu), Milito (Matri), Totti (Ronaldinho)



Zwracam uwagę na posuchę wśród bocznych obrońców, gdzie z konieczności ustawić musiałem stopera Ranocchię i skrzydłowego Vargasa. Blisko listy znaleźli się np. Julio Sergio, Burdisso, Bonucci, Cambiasso, Seedorf, Mariga, Marchisio, Cassano czy Palladino.

Zdaję sobie sprawę, że kilka moich wyborów może wzbudzić kontrowersje, ale... chyba właśnie o to w takich zestawieniach chodzi:)


foto: corrieredellosport.it, gazzetta.it, goal.com

niedziela, 10 stycznia 2010

Milan!


Możemy to już oficjalnie i definitywnie powiedzieć. Jedynym realnym zespołem "anti-Inter" jest w tym roku Milan. Tak, ten Milan z którego kpiono po przegranych 0-4 derby. Ten Milan, który skazywano na niechybne wypadnięcie z pierwszej czwórki. Rossoneri pokonali dziś w Turynie Juventus 3-0 po 2 bramkach Ronaldinho i jednym golu Nesty.

OK, ktoś może powiedzieć, że goście zdobyli 3 gole po stałych fragmentach gry. Ale bądźmy uczciwi, wyższość piłkarską Milanu widać było od pierwszych minut. Szybko uzgodniliśmy to z moim przyjacielem juventino, w którego towarzystwie oglądałem ten spektakl - Milan ma mecz w ręku. Miał go w ręku od początku, gdyż zabrał Starej Damie piłkę i cierpliwie czekał na swoją szansę. Milan grał bardziej płynnie, wymieniał więcej podań. Juventus żył przebłyskami, jak ten gdzie Diego świetnie ściął do środka, ale nie zmieścił piłki w świetle bramki.

To nie był ładny mecz, było dużo walki, dużo taktyki, ale mało okazji i przebłysków. Ze strony Juventusu uratował się praktycznie tylko Diego, który, gdy miał piłkę przy nodze, starał się połatać gigantyczną dziurę między linią pomocy a osamotnionym Amaurim. Piłkę przy nodze miał jednak rzadko, Juve zbyt często starał się grać długimi podaniami, co było wodą na młyn dominujących w powietrzu i na ziemi Nesty i Thiago Silvy. Brazylijski stoper rośnie nam w oczach!

Długie piłki grane przez gospodarzy można wytłumaczyć bezradnością duetu Melo-Poulsen. W zamyśle Ferrary duet ten miał chyba zdominować swoją fizycznością środek pola i stanowić skuteczną przeciwwagę dla Gattuso, Ambrosiniego i Beckhama. Tymczasem Duńczyk i Brazyliczyka rzadko potrafili nadążyć za piłką, rozrzucani podaniami przez Pirlo czy Beckhama. Emblematycznym wręcz dowodem ich nieudolności był pierwszy gol, przy którym obaj nie trafili w futbolówkę wpakowaną następnie do siatki przez Nestę.

Kibice Juve są wściekli, już w trakcie meczu zaczęli podpalać rozmaite przedmioty, po zakończeniu spotkania starli się z siłami porządkowymi. Ich relacje z Ferrarą zerwały się chyba definitywnie. Wszyscy już czekają na komunikat o dymisji młodego szkoleniowca. Kto za niego? Poza Hiddinkiem, z którym podobno władze Starej Damy się kontaktowały, nie widać jakoś kandydatów z wysokiej piłki.

Ferrara faktycznie się pogubił, miesza systemami, zbyt często chyba zmienia swoje pomysły na grę drużyny. To Milan był dziś ekipą, która wiedziała w co ma grać. To Leonardo mógł triumfować i pokazać figę swoim "prześladowcom". Druga połowa była w wykonaniu rossoneri była praktycznie perfekcyjna pod względem taktycznym. Przyjezdni nie dopuścili rywala do sytuacji bramkowej i sami zadali zabójcze ciosy.

Już wkrótce derby Mediolanu. Już dawno mecz ten nie miał takiego ciężaru gatunkowego.


foto: gazzetta.it

110. urodziny Lazio


9 stycznia swoje 110. urodziny obchodziła Societa' Sportiva Lazio. To właśnie 110 lat temu grupka przyjaciół pod przywództwem Luigi Bigiarellego postanowiła założyć klub sportowy o nazwie sięgającej dalej i szerzej niż samo miasto Rzym, ale zawierającej go w sobie. Zdecydowano się na Lazio, nazwę regionu, którego stolicą jest Wieczne Miasto.

Zdecydowano, że barwy nowego stowarzyszenia wzorowane będą na kolorach flagi Grecji, ojczyzny Olimpiad. A w herbie Lazio głównym elementem stanie się orzeł, symbol Cesarstwa Rzymskiego.

W nocy z 8 na 9 stycznia, jak co roku, kilka tysięcy fanów najstarszego klubu Rzymu spotkało się na Piazza Della Liberta' (miejsce założenia klubu, tuż obok Watykanu), by wspólnie świętować urodziny swojego klubu i złożyć sobie życzenia. Wczoraj, na Kapitolu przedstawiciele Lazio, z Claudio Lotito na czele, zostali ugoszczeni przez burmistrza Gianni Alemanno, prywatnie sympatyka biancocelesti.

Obecny na uroczystości prezydent Włoskiego Komitetu Olimpijskiego (CONI), Gianni Petrucci, przypomniał, że Societa' Sportiva Lazio to największy na świecie klub sportowy, biorąc pod uwagę liczbę sekcji (ponad 40), skupiający wiele setek sportowców i setki tysięcy sympatyków.

Przy okazji, okolicznościowymi medalami zostało uhonorowanych wielu byłych i obecnych sportowców Lazio, w tym piłkarz Angelo Peruzzi i ex-pływak, Carlo Pedersoli, znany wszystkim fanom kina pod pseudonimem Bud Spencer.

Korzystając z okazji, składam wszystkim fanom i sympatykom Lazio najlepsze życzenie z okazji 110 urodzin ich klubu.

foto: corrieredellosport.it

Z dedykacją dla Chivu


Zwycięstwo ze Sieną piłkarze Interu zadedykowali leżącemu w szpitalu Christianovi Chivu, który przeszedł operację, będącą następstwem pęknięcia czaszki podczas środowego meczu z Chievo.

Forza Chivu!

sobota, 9 stycznia 2010

Sobota w Serie A. Charakterny Inter


Niesamowite emocje mieliśmy dzisiejszego wieczoru w Mediolanie. Inter przegrywał ze Sieną 2-3 jeszcze na 5 minut przed końcem. Ale wygrał 4-3, wygrał przegrany właściwie mecz. Takie zwycięstwa dowodzą, że to mistrzowska drużyna, potrafiąca wychodzić z poważnych opresji. Siena potwierdziła, że zasługuje na lepszy los, zagrała bardzo dobrze, potrafiła odgryźć się nerazzurri, gdy ci wyszli na prowadzenie 2-1, co psychologicznego punktu widzenia zasługuje na najwyższe uznanie. Ekipa Alberto Malesaniego, z taką grą, nie powinna spaść do Serie B.

Problemy kadrowe (także te, które wynikły w trakcie gry - uraz Stankovica) zmusiły Mourinho do wprowadzenia młodych graczy ofensywnych - Marko Arnautovica i Alena Stevanovica. Obaj pokazali kilka ciekawych zagrań, choc ciezko wymagac od nich cudów na tym etapie i w spotkaniu, które niespodziewanie przybrało dla Interu taki ciężar gatunkowy. Stevanovic był porównywany w Szwajcarii do Zidane'a, widać, że ma dobrą, szybką nogę, fajną technikę i przegląd pola. Goran Pandev natomiast jest jeszcze daleki od optymalnej dyspozycji. Ale to on zaliczył asystę przy zwycięskiej bramce Waltera Samuela.

Jose Mourinho przyznał po meczu, że Siena zasłużyła na remis i że jego podopieczni mieli sporo szczęścia. Goście pomstowali na pecha i krytykowali arbitra. Trzeba niestety przyznać, że pan Peruzzo niezbyt poradził sobie z swoim zadaniem, szczególnie w końcówce meczu podjął, wspólnie z asystentami, kilka dziwnych decyzji. Obok fatalnej murawy, był najgorszym elementem tego bardzo ciekawego widowiska.

Spektaklu nie obejrzeli natomiast kibice na Stadio Olimpico. Roma zdobyła gola już w 45 sekundzie (De Rossi). Wydawało się, że sytuacja jest pod kontrolą, ale 10 minut później za zagranie ręką poza polem karnym do szatni pobiegł Doni. Mimo to, giallorossi ani przez moment nie wypuścili meczu z ręki. To oni mieli więcej okazji, w tym karnego zmarnowanego przez Pizarro. Chievo to niezła drużyna, ale nie ma groźnych napastników - dziś dodatkowo brakowało jeszcze Pelissiera.

Co z tego, że werończykom zdarzało się zamknąć Romę w okolicach jej pola karnego, jeśli tak naprawdę jedynym pomysłem gości na strzelenie gola były wykonywane jakby od niechcenia wrzutki pola karne? Pewnie prezentowała się defensywa Romy (to ogromny postęp w porównaniu choćby z poprzednimi rozgrywkami), a cała drużyna zagrała z zębem i charakterem. Szczególnie dużą pracę wykonali wszędobylski De Rossi oraz Luca Toni. Ten drugi nie zdobył wprawdzie gola (miał okazję na samym początku), ale samotnie walczył z obrońcami Chievo, przytrzymywał piłkę, wymuszał faule, w tym tego, który zaowocował jedenastką. Zszedł z murawy żegnany burzą braw.


foto: gazzetta.it

piątek, 8 stycznia 2010

Typy na 19 kolejkę Serie A


Juventus – Milan. W klasyku ligi włoskiej z reguły ciężko wskazać faworyta. I podobnie jest tym razem. Nie sugerowałbym się imponującą wygrana rossoneri z Genoą, ani męczarniami Starej Damy w Parmie. Pojedynek tych dwóch ekip to zawsze starcie wymykające sie łatwemu szufladkowaniu. Osłabienia bardziej dotkliwe raczej po stronie gospodarzy (Buffon, Camoranesi, Sissoko, Iaquinta, Trezeguet, Caceres – Seedorf, Zambrotta, Oddo i prawdopodobnie Pato). To, a także chyba jednak lepsza dyspozycja gości każą mi przewidywać, ze nie przegrają. Typ: x2

Roma – Chievo. Tu stawiam na gospodarzy. Za kadencji Claudio Ranierego z reguły wygrywają u siebie, a do tego na pewno zdrową, sportową złość wzbudził w nich sposób, w jaki stracili 2 punkty w Cagliari. Jeszcze nie zagra Totti, ale trener giallorossi juz zapowiedział, ze od 1 minut wystąpi Luca Toni. Czuję, że strzeli gola. Typ: 1

Genoa – Catania. Gospodarze zaczynają obniżać loty, przyjezdni pełni entuzjazmu po dwóch kolejnych wygranych. Genoa musi zwyciężyć, by odsunąć od siebie aurę nerwowości. Pod względem piłkarskim obie ekipy dzieli spora różnica, ale w aktualnej sytuacji psychologicznej jest ona w dużej mierze zniwelowana. Myślę, ze grifoni wygrają, ale odradzam bukmacherskie granie tego meczu. Typ:1

Inter – Siena. Tu nawet nie ma co silić się na mądrości. Inter, nawet bez zawieszonego Balotellego i wojującego na Czarnym Lądzie Eto’o strzeli 2-3 gole i pewnie wygra. Typ: 1

Udinese – Lazio. Gospodarze są już prawie na kolanach. Światełkiem w tunelu jest powrót po zawieszeniu Antonio Di Natale, jeśli nie on wyciągnie biało-czarnych z tarapatów, to kto? W Lazio od 1 minuty może zagrać razem tercet napastników Floccari-Rocchi-Zarate, który rozbił w pył defensywę Livorno. Czy to jednak nie zbyt ofensywne ustawienie, czy nie zostawi ono gospodarzom zbyt dużo placu na kontry? Typ: x2

Napoli – Sampdoria. Zgodnie z prawem serii stawiam na gości. Napoli nie przegrało od 11-tu kolejek. I ta passa musi sie kiedyś skończyć. Samp nie wygrała od listopada, ileż można? Podopieczni Waltera Mazzariego są wprawdzie w doskonałym stanie, ale i doriani pokazali w starciu z Palermo, że wracają do całkiem przyzwoitej dyspozycji. Typ: x2

Livorno – Parma. Amaranto oddali niemal bez walki mecz Lazio, będąc zespołem słabszym w każdym elemencie piłkarskiej sztuki. Czyżby szykowali siły na mecze grane u siebie? Z reguły wygranymi na swoim boisku stawia się milowe kroki w kierunku utrzymania. Parma zagrała bardzo dobrze z Juventusem, poległa dość pechowo. Livorno to dla mnie nadal jeden z głównych kandydatów do zjazdu windą w dół. Jeśli crociati zagrają “swoje”, to nie powinni przegrać. Typ: x2

Palermo – Atalanta. Bergamaschi wyglądają na zespół totalnie rozbity. Wyleciał z funkcji trenera Antonio Conte (nadal nie ma następcy), gra się nie klei, jest chaotyczna. Delio Rossi powoli układa Palermo i aspiruje do walki o europejskie puchary. Aby tego dokonać jego zespół musi wygrywać takie mecze. Gospodarze są na pewno faworytem. Typ: 1

Bologna – Cagliari. Goście lepiej grają w piłkę od głównie przeszkadzającej rywalom Bologni. Ale często mam wrażenie, ze zadowalają sie fajną grą i nie mają “chcicy” na zwycięstwo. Takie ryzyko istnieje też w tym przypadku, a spokojna gra na remis może się źle skończyć. W szeregach Cagliari nie zagra wykartkowany Canini, ale również z nim w składzie defensywa popełnia stanowczo za dużo błędów. Typ: x

Fiorentina – Bari. Fioletowej pogoni za pierwszą czwórką ciąg dalszy. Po bezproblemowym wypunktowaniu Atalanty, Fiorentina bierze na tapetę Bari. Goście wyprowadzają groźne kontry i na to obrona viola, która lubi ustawiać się wysoko (uwaga na piłki grane za linię defensywy!), powinna zwrócić szczególną uwagę. Pod nieobecność Jovetica ciężar gry zaczyna ponownie brać na siebie Mutu, to kolejny walor dodany dla zespołu Prandellego. Wygrają! Typ: 1


foto: dailymail.co.uk

czwartek, 7 stycznia 2010

18. kolejka Serie A. Ależ Milan!


Zacznę od pochwał. Dla Milanu i Leonardo. Brazylijczyka wielu "ekspertów" przekreślało już przed sezonem, a po derby z Interem pogrzebano go wręcz żywcem. Tymczasem ten młody szkoleniowiec potrafił w końcu ułożyć sobie relacje z drużyną i, co najważniejsze, ułożyć grę zespołu. Milan gra naprawdę ładnie, szybko wymienia piłkę, dużo strzela na bramkę rywala. Niczym w najlepszych latach. To najofensywniej ustawiona drużyna w lidze. Wczoraj zmiotła z murawy Genoę (5-2), prezentując momentami świetny futbol. Dobrze wprowadził się Beckham (sporo niezłych wrzutek i strzałów), imponował żywotnością Ambrosini, swoją robotę zrobił nawet Gattuso, którego wielu widziało już w Premiership. Coraz fajniej wygląda współpraca Nesty z Thiago Silvą. A Borriello to na tę chwilę "9", jakiej rossoneri poszukiwali. Martwią jedynie urazy, w niedzielnym hicie z Juventusem zabraknie Seedorfa i Zambrotty, a może także Pato. Stara Dama nie będzie na pewno tak beztroska jak Genoa, która linię defensywną miała tylko na papierze. Po pozytywnym początku rozgrywek, ekipa Gasperiniego zaczyna się sypać, tracić mnóstwo bramek. Robi się tam nerwowo.

Wygrana Interu na wyjeździe z Chievo (1-0) przypomniała grudniowe zwycięstwo nad Lazio. Szybko zdobyty gol, a potem dość spokojne kontrolowanie gry na bardzo trudnym terenie. Znów superzadowolony był Mourinho, gorzej chyba z władzami Lega Calcio, które podobno ustawiły godzinę meczu na 12:30, by promować calcio w Azji. Myślę, że akurat to spotkanie nie spełniło swojego zadania. Z ciekawostek wspomnieć należy chyba ostatni występ Patricka Vieiry w barwach nerazzurri (ma przejść do Manchesteru City), całkiem udany debiut Pandeva, no i niestety poważny uraz Chivu (pęknięta czaszka). W końcówce Chievo domagało się karnego za rękę jednego z defensorów Interu i chyba miało rację.

Zwyciężył w końcu Juventus (2-1 w Parmie). Była to dość brzydka wygrana, tutak priorytetem był dla Starej Damy wynik, a nie styl. Fartowny samobój Castelliniego i kilka sprzyjających rykoszetów we własnym polu karnym pozwoliły wywieźć trzy oczka z Tardini. Zespół Ciro Ferrary (uratował posadę - na jak długo?) zaimponował wolą walki i determinacją. Fajniejszy futbol pokazała Parma, ale nie wykorzystała wykreowanych sytuacji. Juventus musi nadal dużo zmieniać w swojej grze, bo nie zawsze uda się tak szczęśliwie wygrać. Znów nie błysnęli Diego oraz Melo. Natomiast świetnie dyrygował defensywą Chiellini. Złe newsy: wypadł na miesiąc kontuzjowany Trezeguet. A w niedzielę wielki klasyk, Milan - Juventus.

Frajersko dwa punkty straciła Roma. Nawet sami kibice giallorossi przyznają, że wygrana w Cagliari byłaby niesprawiedliwością, ale jeśli w 90 minucie prowadzi się 2-0, to nie należy rozdawać takich prezentów. Nawet, jeśli remis jest wynikiem oddającym przebieg gry. Nie miał okazji pokazać się grający kilkanaście minut Luca Toni, bo praktycznie nie dostawał piłek (zbyt dużo piłkarze Ranierego wybijali ich na oślep). Odczuwalny był brak Tottiego, bez swojego kapitana Roma traci płynność gry i jej nieprzewidywalność. Na 2-2 wyrównał w 94 minucie Daniele Conti, syn Bruno Contiego i wychowanek Romy. To już nie pierwszy jego gol strzelony swojemu klubowi. Gorzka zemsta za to, że nie dostał w Rzymie prawdziwej szansy?

Nie zatrzymuje się Napoli, które wygrywając w Bergamo (2-0) osiągnęło swój 11. pozytywny rezultat z rzędu. Przyjezdni szybko ustawili sobie mecz kapitalnym golem Quagliarelli, a potem dość spokojnie odpierali rwane ataki rozpaczliwie szamocących się gospodarzy. Napoli zgłasza swój akces do walki o czwarty plac. O czwartym miejscu, ale od końca, na koniec sezonu marzą bergamaschi. Wygwizdani i zwyzywani przez swoich kibiców, dziś stracili trenera. Władze klubu przyjęły dymisję Antonio Conte. Jego sukcesorem ma być ktoś z dwójki doświadczonych szkoleniowców, Nedo Sonetti lub Bortolo Mutti. Obaj, co ciekawe, są mieszkańcami Bergamo.

Oznaki życia daje Lazio, które zasłużenie rozbiło Livorno 4-1. Dwa gole w swoim debiucie zdobył wypożyczony z Genoi Sergio Floccari. Amaranto szybko strzelili bramkę i na tym skończyli swoją aktywność w tym meczu. Toskańczycy praktycznie oddali ten mecz bez walki! Taka postawa może się w dłuższej perspektywie zemścić, walczyć należy także wtedy, gdy nie ma się noża na gardle. W Rzymie nie może być jednak nigdy zupełnie spokojnie, więc oliwy do ognia dolali po meczu Tommaso Rocchi, który ujawnił swoje niezadowolenie z rozpoczęcia meczu na ławce i trener Davide Ballaridini, który m.in. skrytykował Mauro Zarate za jego rzekomo nonszalancką postawę. Generalnie jednak zasłużona wygrana Lazio, które stworzyło mnóstwo sytuacji.

Zabawiła się Fiorentina, która rozbiła na wyjeździe Sienę (5-1). Szybko strzelony przez Kroldrupa gol ułożył gościom mecz, a potem własną egzekucję ułatwiali im zawodnicy gospodarzy, w czym największą rolę odegrała obrona (zobaczcie 2. gola) i golkiper Curci (3. bramkę praktycznie sam sobie wrzucił). Wiele pracy przez Alberto Malesanim a propos gry defensywnej jego podopiecznych. Podkreślić należy kapitalną główkę Gilardino (na 4-0) i bramkę Mutu (na 5-0), która może pomóc mu w procesie powrotu do równowagi Rozluźnieni goście pozwolili nawet dać się wykazać swojemu bramkarzowi, Frey popisał się dwiema znakomitymi paradami. Fiorentina z przytupem wraca do gry o Ligę Mistrzów.

Catania - Bologna 1-0. Bardzo ważne, już drugie z rzędu, zwycięstwo gospodarzy. Za Gianluci Atzorego nie wygrywali takich meczów, zawsze czegoś im brakowało. Może Sinisa Mihajlović jest po prostu dobrym amuletem? Catania prowadziła grę i chciała to spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść, goście ograniczali się do przeszkadzania. Los nagrodził więc tych bardziej odważnych. I fajnie. Zwycięskiego gola zdobył argentyński stoper Spolli, najlepszy piłkarz na murawie. Zemsta Mihajlovica wykonana w 100%.

Posypuję głowę popiołem: mój typ na Udinese był po prostu fatalny. Liczyłem na nową, lepszą wersję biało-czarnych w 2010 roku, ale zobaczyliśmy starą, zgraną płytę - Udinese bezradne, bez serc, bez ducha. Zespół sterylny w ataku i dziurawy z tyłu. Zwycięskie (2-0) Bari miało wczoraj dwie pierwszoplanowe postaci - Almirona, który znakomicie rozdzielał piłkę w środku pola (już toczą się rozmowy nad jego pozostaniem w Puglii na kolejny sezon) oraz Barreto, który był prawdziwym utrapieniem dla źle ustawiającej się defensywny friulani (gol i asysta). Bari spokojnie żegluje w górnej połowie tabeli, Udinese wpływa na niespokojne i zdradliwe wody.

Pojedynek Cassano-Miccoli wygrał zdecydowanie ten pierwszy, ale nie zapewniło to Sampdorii wygranej nad Palermo. Mecz zakończył się remisem 1-1, choć przyznać trzeba, że jest to w dużej mierze zasługa świetnie broniącego bramkarza sycylijczyków, Sirigu. Goście też mieli swoje okazje, podział punktów chyba sprawiedliwy. Jest to bardziej strata dwóch oczek dla obu ekip, bo nie udało się wykorzystać potknięć Romy, Parmy czy Genoi. Szczególnie gospodarze mogą popaść we frustrację, nie wygrali w lidze od listopada.


foto: oleole.it

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Prognozy na 18. kolejkę


Chievo – Inter. Nerazzurri chcą zacząć rok tak, jak zakończyli poprzedni. Zwycięstwem. Powinno się im to udać, bo są ekipą o klasę lepszą niż Chievo. Ciekawe, czy Mourinho da szanse Goranovi Pandevowi, który ma już znaleźć się w meczowej “18”. Tym bardziej, ze na Puchar Afryki wyfrunął właśnie Eto’o. Portugalczyk musi tez połatać linie pomocy. Pomoże mu w tym szeroka kadra, w miejsce zdyskwalifikowanych Motty i Stankovica zagrają wracający do składu Sneijder oraz Cambiasso. W środku zagra tez Muntari, który z Lazio zaczął na lewej obronie. Typ: 2

Parma – Juventus. Jeden z ciekawszych pojedynków 18 kolejki. Ciro Ferrara gra cały czas o swoją posadę. W jej uratowaniu pomoc ma przejście na klasyczny schemat 4-4-2 z Diego podwieszonym za wysuniętym napastnikiem oraz dwoma szeroko grającymi bocznymi pomocnikami (w środę będą to chyba De Ceglie i Salihamidzic). De facto rozpisać można to jako 4-4-1-1. Uwaga na linię obrony – zawieszony jest Cananvaro (choć czy przy jego ostatniej formie jest to osłabienie?), a nadal rehabilituje się Buffon. Mocno przetrzebione będzie tez zestawienie Parmy. I to w każdej formacji (Paci, Lucarelli, Mariga, Biabany). Przewaga piłkarska po stronie Starej Damy. Przewaga mądrości boiskowej również. Jeśli rozsądnie ustawią się z tyłu i wygaszą entuzjazm gospodarzy, to zdobędą jakieś punkty. Typ: x2

Milan – Genoa. Kolejny hit. Obie ekipy grają ładny futbol, wiec jeśli ktoś chce w tej kolejce nacieszyć oczy, to polecam połączenie się z San Siro. Genoa jest w stanie wygrać w Mediolanie, ale to w dużej mierze będzie zależeć po pierwsze od tego, czy zaskoczą ich schematy i mechanizmy gry. Jeśli tak, to ciężko może być ich zatrzymać. Jeśli nie, to ”nie podskoczą” Milanowi. Gra Genoi zbyt często zależy od dyspozycji dnia. Niestety. Milan podarował ostatnio 3 punkty Palermo grając u siebie. Tym razem muszą lepiej wejść w mecz i utrzymywać wysoki poziom koncentracji. Szczególnie w obronie. Gdy to się uda, to z przodu, przy Pato, Borriello i Ronaldinho, praktycznie zwolnionych z zadań defensywnych, na pewno coś wpadnie. Typ: 1(x), (+ bukmacherski over 2,5?)

Cagliari – Roma. Giallorossi mieli fantastyczna końcówkę poprzedniego roku. Mamy jednak juz 2010 i to co było, nie pisze się w rejestr. Nie będzie Mexesa, ale Juan i Burdisso gwarantują dość wysoki poziom szczelności pola karnego. Do nieobecności Doniego zdążyliśmy się już przyzwyczaić – Julio Sergio staje się powoli ulubieńcem Curva Sud. Gra obronna Romy poprawia się. Ale co z Tottim? Jego najprawdopodobniej nie zobaczymy na murawie, gdyż znów cos chrupnęło mu w kolanie (efekt grudniowego faulu Paciego z Parmy). Ma zagrać wprawdzie (czy od 1 minuty?) Luca Toni, ale jego dyspozycja to duża niewiadoma. Brak Il Capitano będzie mocno odczuwalny. Cagliari u siebie ograło Juventus i rozegrało wyrównany, pechowo przegrany mecz z Interem. Sardyńskie powietrze im służy. Nie przegrają. Typ: 1x

Lazio – Livorno. Ten mecz ma być punktem odbicia dla rzymian. Biancocelesti zostawili za plecami fatalna końcówkę 2009 roku. Teraz ma zacząć dziać się lepiej. Do składu wracają Zarate, Matuzalem i Brocchi. Na to spotkanie ma być tez gotowy wypożyczony z Genoi Floccari. Gospodarze wygrają I zaczną swój marsz w kierunku spokojnych stref w środku tabeli. Livorno nie jest jeszcze w sytuacji alarmowej. I to tez może mieć wpływ na ich postawę na Olimpico. Stawiam na Lazio!

Sampdoria – Palermo. Dla gospodarzy jest to typowy mecz na odbicie. Po serii słabych rezultatów podejmują bezpośredniego rywala do walki o miejsce w pucharach. Każdy wynik jest tu możliwy, bo potencjał obie ekipy mają zbliżony, a forma mogła przecież przez okres świąteczny diametralnie ulec zmianie. Założyć można jedynie, ze większe szanse na wygraną będzie mieć ta drużyna, której fantasista okaże tego dnia lepszy. Cassano czy Miccoli? Samp czy Palermo? Typ: x

Siena – Fiorentina. Losy gospodarzy zaczynają się ostatnio odwracać, zarówno pod względem piłkarskim (po przyjściu Alberto Malesaniego zespół zaczął zbierać punkty), jak i organizacyjnym (rychłe przejęcie klubu przez Massimo Mezzaromę). Wygląda więc na to, ze w derby Toskanii padroni di casa nie stoją na straconej pozycji. Czy aby na pewno? Przewaga piłkarska jest, bez dwóch zdań, po stronie ekipy Cesare Prandellego. Determinacji i złości tez nie powinno im zabraknąć, bo pierwsza czwórka zaczyna niebezpiecznie uciekać. Brak Zanettiego, Marchionniego czy Gamberiniego nie powinien pokrzyżować szyków Fiorentinie, która wygra jedna bramka. Typ: 2

Catania – Bologna. Jako że zagrożonych spadkiem, na tę chwilę, jest 7 ekip, to tego typu spareggio salvezza (“baraż o utrzymanie”) będzie pojawiać się niemal w każdej serii spotkań. Smaczkiem w tym konkretnym przypadku bez wątpienia jest osoba Sinisy Mihajlovica, któremu w poprzednich rozgrywkach nie pozwolono dokończyć misji ratowania Bologni i pokazano drzwi na kilka kolejek przed końcem. Serbowie to wojowniczy naród, wiec Sinisa wyśle swój zespół na prawdziwą wojnę. Morale na Sycylii wzrosły po sensacyjnym upokorzeniu Juventusu. Do tego dodam od siebie, że w tym sezonie bardziej podoba mi się właśnie Catania, mimo mniejszej ilości zdobytych punktów. Gra piłkę dość ciekawa, urozmaicona. Bologna to nic ponad szarą, ligową przeciętność. Gospodarze nie powinni tego meczu przegrać, sadzę że jednobramkowa wygrana absolutnie nie przekracza ich możliwości. Typ: 1

Bari – Udinese. Mecz pozytywnej niespodzianki z największym dla mnie rozczarowaniem. A ponieważ piłka często stoi na głowie, to stawiam tu na gości. Dlaczego? Po pierwsze, bo zmienili trenera. Gianni De Biasi stawia bardziej na solidność i spójność niż na ofensywne, szampańskie popisy jak Pasquale Marino. A to się tej ekipie, na tym etapie, przyda. Po drugie, bo efekt nowej miotły jednak w futbolu działa (choć z reguły na krótką metę). Po trzecie, bo niemożliwością jest, by tak silna ekipa jak Udinese cały czas dostawała po głowie na wyjazdach. Kiedyś ta parszywa seria musi się skończyć. Tym bardziej, ze Bari, gdy straci gola i będzie musiało gonić wynik, nie ma wcale wielkiej ilości atutów ofensywnych. Po czwarte wreszcie, choć nadal nie zagra zawieszony Di Natale, to do składu wrócą dwa skrzydłowe koła zamachowe – Pepe i Sanchez. Ten drugi ma zagrać podwieszony za Floro Floresem w ustawieniu 4-4-2. Czuję sporą szansę dla gości. I albo będę mógł sobie i zespołowi z Friuli pogratulować, albo wyjdę na totalnego głupka:) Typ: (x)2

Atalanta – Napoli. Nerwowo robi sie w Bergamo. Kibice La Dea mocno pokrzyczeli na swoich piłkarzy podczas meczu sparingowego z ekipa z Serie D, Trezzo sull’Adda. Partia skończyła sie remisem 1-1, co jest totalna kompromitacja, nawet w meczu treningowym. Tak głośna krytyka i presja ze strony fanów może wstrząsnąć zespołem. Ale może tez spętać mu nogi. W zupełnie innej sytuacji jest Napoli, które nie przegrało od 10 kolejek. Determinacja gospodarzy powinna odgonić widmo porażki, ale czy stać ich na wygrana? Typ: x


foto: zimbio.com