Choć Roma i Lazio poprzedni sezon ligowy kończyły mocno rozczarowane, to stan frustracji w części Caput Mundi kibicującej giallorossi był bliski zenitu. Powód? Kiepska postawa w lidze (miała być walka o scudetto, było 6 miejsce), niesnaski wewnątrz klubu (czego dowodem choćby nagonka na lekarza klubowego Brozziego i jego dymisja), wreszcie fatalna sytuacja ekonomiczna Romy. Brak awansu do rozgrywek Champions League tylko ją pogłębił. Stało się jasnym, że sen o wielkości klubu trzeba będzie odłożyć, przynajmniej na jakiś czas, do lamusa.
Światełkiem (a może nawet wielkim reflektorem) w tunelu miało być przejęcie Romy przez grupę inwestycyjną pod patronatem agenta piłkarskiego Vincenzo Fioranellego. Z transakcji wyszły nici, a Fioranelli musi teraz tłumaczyć się przed prokuraturą czy aby cała sprawa nie była jedynie podpuchą, mającą na celu grę na zwyżkę cen akcji klubu. Summa sumarum, wygląda na to, że był to równie podejrzany deal jak zeszłoroczne rzekome przejmowanie Romy przez George’a Sorosa czy próba kupienia Lazio przez byłego piłkarza biancocelesti, Giorgio Chinaglię, za pieniądze camorry. U sterów Romy pozostaje więc Rosella Sensi, której kibice giallorossi mają już dość, oskarżając ją m.in. o blokowanie rozwoju klubu i brak wizji.
Roma musiała łatać budżet sprzedając piłkarzy. Na razie stanęło na jednym, Alberto Aquilanim. Ciężko zrozumieć jak Benitez zamienić mógł świetnego Xabiego Alonso na wiecznie kontuzjowanego wychowanka Romy. Klub ze stolicy zrobił niezły interes, kasując ponad 20 mln euro za kontuzjogennego piłkarza, na którego pozycji grają też przecież De Rossi, Pizarro, Brighi czy ewentualnie Perrotta. Sam Aquilani wrzucił na koniec kamyczek do klubowego ogródka mówiąc, że jego ostatni uraz był nieprofesjonalnie leczony przez lekarzy Romy. Czy to koniec pożegnań z Rzymem? Wykluczyć tego nie można, kilka klubów widziałoby u siebie Mexesa, Baptistę czy Vucinica. Choć pewnie do tego nie dojdzie.
Mimo bałaganu w klubie, Roma piłkarsko wygląda nieźle. Trzon zespołu został zachowany. Poprzedni sezon giallorossi zaczęli źle, ale środek rozgrywek mieli świetny. Dopiero końcówka wyeliminowała ich z walki o CL. Jeśli Roma będzie grała tak jak w środkowej części poprzedniego sezonu, to walka o pierwszą czwórkę jest realna.
Kibice modlą się o zdrowie Tottiego, ale wydaje się, że znaczniej ważniejszym piłkarzem dla systemu gry preferowanego przez Luciano Spallettiego jest Daniele De Rossi, prawdopodobny przyszły kapitan drużyny. Trener najczęściej stosuje ustawienie 4-2-3-1 gdzie De Rossi odpowiada razem z Davidem Pizarro za porządkowanie gry w strefie środkowej i trzymanie w ryzach tamtego właśnie obszaru boiska. Totti gra wysuniętego napastnika, za jego plecami operuje najczęściej Perrotta. W sparingach nieźle spisywał się tam również Francuz Menez.
Niewykluczone, że Spal będzie próbować też gry w schemacie 4-4-2. W obu tych ustawieniach sprawdzić się powinien nowy nabytek, Stefano Guberti. Ten dynamiczny skrzydłowy przypomina mi trochę młodego Gianlucę Zambrottę, podobnie jak on może szarżować na obu flankach, a niewykluczone, że kiedyś cofnięty zostanie do defensywy. Guberti, tak jak Zambrotta, ostatni krok do dużej piłki zrobił w barwach Bari. Przypadek?
Jeśli obrona Romy, złożona przecież z niezłych piłkarzy (Mexes, Juan, Motta, Riise), będzie bardziej szczelna, giallorossi stać na walkę o 4 miejsce. O scudetto Roma może zapomnieć, drużyna pewnie znów będzie chwalona za ładną grę i odniesie kilka spektakularnych zwycięstw, ale przepaść między nią a Wielką Trójką z północy jest w tym momencie nie do zasypania.
Słaba postawa Lazio w lidze (10 miejsce mimo świetnego początku) zrekompensowana została triumfem w Coppa Italia. Nowy sezon biancocelesti rozpoczęli od wygrania Superpucharu Włoch. Kontrowersyjny, lubujący się w mało lotnych łacińskich sloganach, prezydent Claudio Lotito może chodzić nadęty niczym paw i ogłaszać zwycięstwo swojej autorskiej i ponoć nowatorskiej wizji futbolu.
Faktycznie, Lazio to w tym momencie klub wypłacalny, stabilny, rozpoczynający prawdopodobnie wkrótce budowę nowego stadionu. Pomysł Lotito, swoista mieszanka moralizatorstwa, utylitaryzmu, pozytywizmu i mistycyzmu, wydaje się przynosić efekty, choć z pozoru wydawało się być to wszystko szalonym i nierealnym.
Nowy trener, Davide Ballardini, spełnia parametry idealnego pracownika wyznaczone przez nielubianego przez sporą część kibiców prezydenta. Praktykujący katolik, tytan pracy (zamieszkał wraz ze swoim sztabem w ośrodku treningowym Formello!), a przede wszystkim skromny i dobry fachowiec. Lazio doceniło dobre wyniki prowadzonych przez niego Cagliari i Palermo. Czy jednak Ballardini nie ma gorszej drużyny niż poprzednik, Delio Rossi?
Poza kadrą znajdują się przecież Lorenzo de Silvestri, Goran Pandev i Cristian Ledesma. Ta trójka zgłosiła chęć odejścia z klubu, a wobec braku konkretnych ofert postanowiono „odizolować” ich od drużyny. Jedynie w przypadku Ledesmy istnieje szansa powrotu do składu. Choćby z tego względu, że rzymianie nie znaleźli godnego następcy na pozycji rozgrywającego, bo osoby „wiecznego talentu” Roberto Baronio (kiedyś napiszę o nim notkę) nie można raczej traktować poważnie.
Odszedł też solidny stoper David Rozehnal. Lazio zasilili dobrze wszystkim znany Julio Ricardo Cruz, Eliseu z Malagi (skrzydłowy obdarzony ułańską fantazją niczym Kamil Kosowski) i bramkarz Albano Bizzarri, który będzie zmiennikiem piekielnie zdolnego Urugwajczyka Muslery.
Najważniejszymi ruchami było jednak wykupienie wypożyczonych dotąd piłkarzy, Mauro Zarate i Francelino Matuzalema. Tego drugiego kibice znają choćby z dobrych występów w Szachtarze Donieck. Jest to wszechstronny, lewonożny środkowy pomocnik, potrafiący dobrze podać, ale i skutecznie odebrać futbolówkę rywalowi. Zarate natomiast to największa gwiazda ekipy i ulubieniec fanów. Nadal zachodzę w głowę jak potęgi europejskie mogły przegapić tego piłkarza (grał przez pół roku w Katarze!)? Świetna technika, dynamika, fantazja, uderzenie z obu nóg. Śmiem twierdzić, że nie jest to gorszy futbolista od np. Aguero. Lotito, w celu wykupienia Argentyńczyka, musiał sięgnąć głębiej do kieszeni (a tak naprawdę do zasobów kredytowych banków). Ale ponad 20 mln euro (i to w gotówce!) to niewygórowana cena za tak świetnego napastnika.
Zarate, Cruz, kapitan Rocchi, Foggia (zwinny skrzydłowy), Matuzalem, Eliseu, Ledesma (jeśli wróci), Lichsteiner (ksywka „Forrest Gump” – może biegać i biegać...), Kolarov (bije wolne prawie jak Mihajlović), Diakite (nowy Thuram?), Muslera. Lazio ma niezłą kadrę i dobrego trenera. Dojść ma jeszcze jeden środkowy obrońca (mówi się m.in. o Caninim z Cagliari, Gallasie i Coloccinim). Stać ich na walkę o 6 miejsce, gwarantujące start w Lidze Europejskiej. W rozgrywkach europejskich cel minimum to przejście szwedzkiego Elfsborgu i awans do fazy grupowej. Założę się jednak, że ambicje Lotito sięgają znacznie wyżej.
foto: merlin.pl
Mocne, szczególnie w ataku Lazio i efektowna, ale mało efektywna Roma. Bardziej liczę na ten pierwszy zespół, wydaje mi się, że ma papiery na to, by walczyć z Fiorentiną i teamem Gasperiniego o czwarte miejsce w lidze w nadchodzącym sezonie. Spallettiego czeka egzamin ze stopnia trenerskiego wypalenia po czterech latach pracy w lokalu "Pod Wilczycą" prowadzonym przez panią Rosellę Sensi. Mam przeczucie, że za rok o tej porze nie będzie już po nich w Rzymie śladu... Zmiany są chyba tej drużynie potrzebne, bo do sukcesu ciągle kilku kroków brakuje.
OdpowiedzUsuńNo i kim mają w tym sezonie straszyć? Tottim po raz 179? Mają paru niezłych graczy, ale De Rossi to mistrz walki i destrukcji, nieco słabsi partnerzy o podobnej charakterystyce ze środka pola raczej prochu nie wymyślą, więc reżyseria i wykończenie to chyba nie będą najmocniejsze punkty Romy w tym roku. Gdyby połączyć ich waleczne centrum z nieobliczalną pierwszą linią Lazio, to mielibyśmy bombę, a tak brakuje jakichś optymistycznych sygnałów. Tak czy siak, pozdrowienia, Rzymianie.
De Rossi, zdaniem kibiców Romy, to najlepszy środkowy pomocnik świata. To tak pół żartem, pół serio.
OdpowiedzUsuńCo do prognozy dla rzymskich ekip, byłbym ostrożny. Choć faktycznie pewna stagnacja w kadrze giallorossi może zwiastować degrengoladę