czwartek, 7 października 2010

Blaski i cienie pierwszej części sezonu


Bezbramkowe Derby d'Italia zakończyły szóstą kolejkę Serie A. Wbrew temu, co twierdzą włoskie media, był to mecz przeciętny, momentami nudny. Trochę walki, dużo taktyki, niezła postawa formacji defensywnych. To są elementy doceniane przez koneserów futbolu. Ale przeciętny kibic chce widzieć kreowanie gry ofensywnej i gole. Wszyscy narzekamy na słabnącą międzynarodową pozycję calcio i takie średnie widowiska, grane na typowe włoskie 0-0, zwolenników Serie A nie przysparzają.

Sam mecz był trochę zbyt grzeczny, jak na starcie Interu z Juventusem. Brakowało agresji, jakiegoś ognia na murawie. Spodziewałem się, po przedmeczowych wypowiedziach prezydentów Morattiego i Agnellego, że w piłkarzach zagrają emocje. Trochę szkoda, że tak się nie stało. Mam wrażenie, że obie ekipy były w miarę zadowolone z remisu. Dla Juve to potwierdzenie krzywej wznoszącej, na jakiej się chyba znajdują. Dla Interu spokojne zakończenie pierwszej części sezonu, w oczekiwaniu na powrót do formy Milito, Sneijdera czy Pandeva. Sam kapitalny Eto'o nie wystarczy.

Druga w tym sezonie przerwa reprezentacyjna to dobry czas na pierwsze podsumowanie. Oczywiście cząstkowe, gdyż ciężko wyciągać jakieś daleko idące wnioski po 1/5 kalendarza. Ale było kilka rzeczy, które zaskoczyły mnie pozytywnie, kilka natomiast mnie rozczarowało. Myślę, że warto o tym wspomnieć.

Z pewnością największymi wygranymi początku rozgrywek są piłkarze i fani Lazio. Orlica Olimpia to wspaniały symbol, który na pewno wywołuje we wszystkich laziali piękne emocje. Ale to nie Olimpia biega po boisku. Trzeba oddać co cesarskie prezydentowi Lotito i dyrektorowi sportowemu Tare. To oni mądrze wzmocnili zespół, to oni utrzymali jego trzon z wiosny, gdy obecne Lazio nabierało już kształtów. Transfer Hernanesa to majstersztyk! Mądrze poukładał to Edoardo Reja, który, na tę chwilę, prowadzi wszystko dość wprawną ręką. Siła rzymian to środek pomocy i dopóki tam nie będą nękały drużyny problemy zdrowotne, to biancocelesti mogą śmiało myśleć nawet o grze o 4. miejsce.

Wydaje się też, że, poza Lazio (przypomnijmy - rok temu długo broniło się przed spadkiem), tylko Napoli może namieszać w ustabilizowanej, zdawało się, czołówce. Zespół Mazzarriego ciągnie na razie tercet Cavani-Hamsik-Lavezzi. Ta trójka rozumie się kapitalnie, tak naprawdę nie potrzebuje partnerów z drużyny, by stwarzać okazje i strzelać gole. Hamsik to piłkarz, który poradzi sobie w każdym klubie Europy, Matador Cavani już wkrótce będzie lepszy od innego piłkarza noszącego niegdyś ten przydomek, Marcelo Salasa. Lavezzi to wprawdzie jeździec bez głowy, ale za to bardzo szybki. A ostatnio jakoś częściej biega z podniesionym wzrokiem. Partenopei jeszcze "czekają" na dojście do formy kilku graczy (Sosa, Maggio). Mazzarri to płaczek, ale wiedzę taktyczną ma na wysokim poziomie. Napoli odpuści pewnie Europa League, ale dzięki temu ma szansę na walkę o 4. miejsce.

Inter to gwarancja - oni nadal są najmocniejsi. Jeśli nie wygrają scudetto, to będę zaskoczony. Jedynym realnym konkurentem wydaje się Milan. W ostatnich 2-3 tygodniach Max Allegri wprowadził trochę korekt w ustawieniu, cofnął trochę linie środkową, zaczął próbować Ronaldinho w środku. Milan robi teraz wrażenie bardziej przewidywalnego i regularnego niż na samym początku sezonu. Traci mniej goli, ma większą kontrolę nad grą. Jeśli jednak ma radzić sobie z dynamicznymi i dużo biegającymi oponentami, to więcej muszą grać Boateng i Flamini. Wisienką na torcie jest Ibra. Takiego gracza, środkowego napastnika mogącego samemu wygrać mecz, brakowało w Milanello od czasu zamorskiej przeprowadzki Andrija Szewczenki.

Juventus to ciągle chimera. Takie mecze jak z Lechem i Palermo nie mogą się zdarzać klasowej drużynie. Ale starcia z Udinese, Cagliari i Interem pokazały dwa fajne oblicza Starej Damy. Drużynę groźną w ofensywie, grającą z rozmachem z jednej strony, ale i ekipę poukładaną, rzetelną z drugiej. Fani Juve powinni trzymać kciuki za zdrowie Aquilaniego. Pisałem niedawno, że w Turynie przydałby się piłkarz o charakterystyce Almirona z Bari. Aquilani to jedyny pomocnik, mogący wziąć na siebie grę, regulować jej tempo. W dobrej formie jest Melo (nareszcie zaczyna grać jak robił to we Florencji). Dzięki temu, dość niespodziewanie, Juventus może w sprzyjających okolicznościach liczyć na całkiem ciekawą linię pomocy. A z tyłu Chiellini oraz Bonucci tworzą przecież reprezentacyjny duet. Czekamy też na powrót Buffona. Pamiętajmy jednak, że zespoły Del Neriego zawsze mają momenty amnezji, w których tracą to, co wcześniej wypracowały. Jeśli bianconeri wyrugują ten mankament, to mogą wskoczyć na podium.

Podoba mi się Palermo, które prezentuje bardzo fajną piłkę. Podejrzewam, że do zona Champions nie dolecą, ale Liga Europejska jest w ich zasięgu. Doceniam to, że grają do przodu i że znów wprowadzili do ligi kilku ciekawych chłopaków, o czym dalej. Równy poziom utrzymuje Chievo. Pioli okazuje się być godnym następcą Di Carlo. Ta drużyna kolejny raz robi swoje, po cichu i z pokorą. Jak zwykle fajnie gra Genoa, doceniam ich wygraną nad Bari w 6. kolejce, odniesioną po grze w "10" przez całą drugą połowę. Widać jednak, że ta ekipa ma problem ze zmetabolizowaniem kadrowych zmian i wahania formy mogą być ich znakiem firmowym. Przyznam również, że nie doceniałem Bari, które wygląda równie dobrze, co w poprzednim sezonie. Atakuje szeroko i szybko, cieszy się futbolem, nie popada w konwenanse. Ventura to czołówka szkoleniowców na Półwyspie, przypomnijmy, ze poprzednio równie dobrą robotę wykonywał w Pisie.

Największą porażką jest jak na razie postawa Romy. W drużynie tej nie funkcjonuje praktycznie nic. Gra jest daleka od tego, co widzieliśmy w poprzednim sezonie, cechy wolicjonalne są na proporcjonalnie niższym poziomie. Harmonia w szatni też jest przeszłością, o czym świadczą wypowiedzi Tottiego czy Borriello. W klubie trwa wielkie oczekiwanie na nowego inwestora, ale ja nie spodziewam się szybkiego rozwiązania tej sprawy. Na tę chwilę nastroje w obu częściach Wiecznego Miasta są diametralnie różne, objawia to się nawet we frekwencji na meczach. Dawno na spotkania Romy nie przychodziło tak mało fanów.

Z beniaminków najwięcej zaufania wzbudza we mnie Brescia, która jako jedyna potrafi narzucić rywalom swój styl gry. Z takim trio z przodu jak Eder-Diamanti-Caraccciolo ciężko będzie spaść z ligi. Cesena zaczęła świetnie, ale coś się ostatnio u nich zacięło. To całkiem fajna ekipa, która próbuje grać w piłkę, natomiast obawiam się o to, czy nie mają w składzie zbyt mało jakości. Nie przekonuje mnie Lecce, choć też punktuje. W ich grze nie widzę jednak głębszej myśli przewodniej. Dużo walczą, mają kilku ogranych piłkarzy, ale w ostatecznym rozrachunku czeka ich pewnie ostra walka do samego końca rozgrywek.

Poniżej oczekiwań prezentują się też Udinese i Parma. Ale tym pierwszym w kilku meczach ewidentnie brakło szczęścia i sądzę, że będą teraz powoli wspinać się w klasyfikacji. Forma Parmy zbyt mocno zależy od dyspozycji i zdrowia Giovinco. A Formica Atomica mięśnie i kości ma kruche. Marino musi więc rozłożyć odpowiedzialność na większą liczbę piłkarzy. Sampdorii 2-3 oczka zabrała gra w pucharach. Catania i Bologna prezentują się solidnie, najbliższe 8-10 kolejek pokaże czy uciekną tak wysoko, że unikną walki o utrzymanie. Ta chyba nie ominie Cagliari. Źle tam się dzieje, chwieje się pozycja trenera Bisolego, który odsunął ostatnio od składu kapitanów Contiego i Agostiniego. Ponoć w gotowości znajduje się już Davide Ballardini, który szkolił kiedyś piłkarzy z Sardynii.

Nic dobrego nie można powiedzieć o Fiorentinie. Jak na dłoni widać wszystkie błędy popełnione w lecie. W drużynie jest dwóch klasowych bramkarzy i tylko jeden dobry napastnik. Ściągnięto podatnego na urazy D'Agostino, który dubluje pozycję Montolivo. Ciężar gry opiera się na niedoświadczonych Ljajiciu i Cercim. Prezentują się oni nieźle, ale nie są w stanie, co oczywiste, pociągnąć za sobą całej drużyny. Do tego piłkarze biegają jednostajnie, ciężko. Gdzieś wyparował ten magiczny klimat. Bracia Della Valle chyba już stracili zapał, kibice popadają w obojętność i w coraz mniejszej liczbie pojawiają się na Artemio Franchi. Potrzeba impulsu. Czy będzie nim powrót Mutu po dyskwalifikacji?

Indywidualnie muszę wyróżnić piłkarzy, którzy są u "nas" nowi. Hernanesa mocno wyprzedzała jego renoma i przychodził do Lazio jako zbawca (o adekwatnym przydomku - O Profeta). Brazylijczyk potwierdza świetne referencje. Drybluje, strzela, asystuje. Każdy dotyk futbolówki znamionuje u niego wysoką klasę. Świetny transfer. Równie wysoko oceniam Milosa Krasicia. Z rezerwą podchodziłem do tego piłkarza, ale chyba będę musiał uderzyć się w pierś. Serb zdobył już trzy gole, zaliczył tyle samo asyst. Zasuwa po skrzydle niczym samochodzik. A fani w Turynie znów mogą śpiewać pieśni o blondwłosym pomocniku ze wschodniej Europy.

Na wyższy poziom wspięli się tacy piłkarze jak Cavani, Pastore czy Eto'o. Urugwajczyk kosztował Napoli 17 milinów euro (wypożyczenie plus cena wykupu) ale spłaca się wyśmienicie. Trafia w lidze i pucharach. Są to gole naprawdę fajne, od mocnych główek, przez sytuacyjne dotknięcia piłki, po kapitalne, mierzone, techniczne strzały, jak ten przeciwko Cesenie w 5. kolejce. Pastore to piłkarz na miarę Barcelony i Realu, nie zdziwię się jeśli wkrótce trafi do Hiszpanii. Technika, wizja gry, drybling, skuteczność pod bramką rywala. Jeśli chodzi o ofensywę, to El Flaco jest piłkarzem praktycznie kompletnym. Eto'o skorzystał ze słabszej dyspozycji Milito i tego, że u Beniteza ma mniej zadań defensywnych niż u Mourinho. Jest w świetnej formie, rozrywa rywali dynamiką, znów pojawiła się ta pazerność na gole. Tak jak było to w czasach, gdy rozkochiwał w sobie Camp Nou. Ibrahimović wrócił do formy prezentowanej w Juventusie i Interze. Szwed to wielka wartość dodana i nadzieja rossoneri na skuteczną walkę o tytuł.

Pochwalić chciałem też kilka mniej znanych nazwisk. Perparim Hetemaj to prawdziwy motor napędowy Brescii. Pomocnik ten imponuje wytrzymałością i ciągiem na bramkę rywala. Żelazne płuca to też zaleta Radji Nainggolana z Cagliari. Równie ciekawym pomocnikiem jest Kevin Constant z Chievo, obdarzony niezłym uderzeniem z dystansu i dobrą techniką użytkową. Szybkie postępy robi kolega klubowy Nainggolana, Michele Agazzi. Bramkarz ten skorzystał z zamieszania wokół Federico Marchettiego. Skrzydłowy Emanuele Giaccherini z Ceseny wniósł do ligi szybkość i brak kompleksów wobec znanych rywali. Podobnie jak jego kolega klubowy, Yuto Nagatomo.

Mercato to też często dzieło przypadku. Josip Ilicić i Armin Bacinović korzystnie zaprezentowali się w barwach Mariboru w pucharowym dwumeczu z Palermo. To wystarczyło, by przekonać do sobie klub z Sycylii. Ilicić to, jak na razie, największa niespodzianka tego sezonu. Ofensywny pomocnik, imponuje nie tylko wzrostem (190 cm), ale i wyszkoleniem technicznym, strzałem i dobrym dryblingiem. Bardzo duży talent. Ciszej jest o Bacinoviciu, ale Słoweniec spodobał mi się w meczu z Fiorentina, Widać, że ma chłodną głowę, potrafi obchodzić się z futbolówką i dobrze ją rozgrywać. Powoli przekonuje mnie też do siebie Ezequiel El Chiquito Munoz. Chłopak jest jeszcze trochę nieokrzesany, ale świetnie gra w powietrzu i nieźle wyprzedza rywali. To naprawdę może być klasowy defensor. Nie zanosiło się na to, ale Palermo chyba znów rozbiło bank w tym okienku transferowym.

Za wcześnie jest, by wylewać na kogokolwiek słowa ostrej krytyki. Tym piłkarzom, którzy, jak na razie, grają grubo poniżej oczekiwań, daję jeszcze czas. Napiszę jednak o dwóch rzeczach, które mnie wkurzają. Pierwszą jest to, że kibice nadal nie garną się do wizyt na stadionach. Minister Maroni dołożył do tego wszystkiego jeszcze kartę kibica, która dodatkowo zniechęciła część fanów do odwiedzania obiektów. Drugim irytującym faktem jest tradycyjnie przeciętna postawa włoskich drużyn w Lidze Europejskiej. Chodzi nie tylko o wystawianie kadłubowych formacji, ale i niewłaściwie podejście mentalne. A przecież takie dziadostwo osłabia calcio w dwojaki sposób. Osłabia jego wizerunek. Ale i osłabia pozycję Serie A w rankingu UEFA, przez co straci ona na rzecz Bundesligi jedno miejsce w Lidze Mistrzów.

PS. Aha, no i najlepsze gole 6. kolejki (LINK). Pirlo czy Ilicić?


foto: corrieredellosport.it, goal.com, guardian.co.uk, eurosport.yahoo.com

3 komentarze:

  1. co do Pastore,bo obserwujemy go z jednym kolegą od czasów gry w Argentynie,otóż póki co to nie jest piłkarz miary Barcelony czy realu.na pewno nie do pierwszego składu,zresztą wystarczy zobaczyć na to jak poradził sobie ibra czy jak radzi sobie kaka w la liga,a były to znacznie większego formatu gwiazdy niż nawet Javier Pastore.choć oczywiście jak tak dalej pójdzie to kto wie,jest w moim notesie od 2 lat :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, że jako pierwszy wchodzący z ławki byłby idealny. Zarówno w Katalonii, jak i w Kastylii. I pewnie nie marudziłby, że musi walczyć o miejsce na boisku.

    OdpowiedzUsuń