Są w historii futbolu takie drużyny, które, choć nie zdobywały seryjnie trofeów, nie podbijały stadionów Europy, to pozostały w sercach i umysłach kibiców. Są też w futbolu takie historie, które, choć wydaje się to nierealne, powtarzają się. Czas jakby staje w miejscu, fani czują się o ćwierćwiecze młodsi, a młodsze pokolenie może choćby dotknąć namiastki tego, co przeżyli ich ojcowie.
Dzieje się tak w przypadku Foggii.
W 1989 roku prezydent klubu, Pasquale Casillo, oraz dyrektor sportowy, Giuseppe Pavone. postanowili, dość niespodziewanie, powierzyć funkcję trenera Czechowi Zdenkowi Zemanowi. Chyba w najpiękniejszych snach nie przypuszczali, jakie będą tego efekty.
Foggia błyskawicznie awansowała do Serie A, a w kolejnych trzech sezonach zajmowała odpowiednio dziewiąte, jedenaste i znów dziewiąte miejsce w lidze. Ale nie to było najważniejsze. Najważniejszy był styl, ofensywny futbol, który radował serce.
Zeman zawsze powtarza: "4-3-3 to najlepszy schemat gry, jaki wymyślono. Potwierdzają to reguły geometrii".
Geometryczne 4-3-3 Zemana podbiło Italię. Foggia strzelała mnóstwo goli, równie dużo traciła. Atakowała niemal całą drużyną, często bez opamiętania, niczym na podwórku. Futbolówka krążyła jak po sznurku, szybkie klepki, przerzuty, prostopadłe piłki, zagrania w ciemno. Wszystko poparte świetnym przygotowaniem fizycznym, wysokim pressingiem i samobójczymi często pułapkami ofensywnymi.
Drużyna bez cienia strachu, ogrywająca zespoły z czołówki, grająca "futbol na tak" u siebie i na wyjazdach, tak jakby nie robiło im różnicy otoczenie, jak gdyby bawili się w piłkę na szkolnym boisku. Jak gdyby liczyła się dla nich głównie frajda, nawet kosztem porażki. Taka była tamta Foggia.
A na ławce Zdenek Zeman, powtarzający piłkarzom, że "najważniejsze to strzelić o jednego gola więcej niż rywal".
Prawdziwa orgia ofensywnego futbolu. Sen na jawie. Starsi kibice Foggii tak właśnie to wspominają - trwający kilka lat wspaniały sen, z którego nigdy nie chcieli się obudzić.
Signori, Baiano, Shalimov, Rambaudi, Roy, Petrescu, Di Biagio, Koływanow. To w jaki sposób atakowali bramkę rywala, z jaką łatwością wypracowywali akcje bramkowe, przeszło już do antologii calcio. Przekonajcie się sami dlaczego, wstukajcie w wyszukiwarce hasło "Zemanlandia".
Fani satanelli w końcu jednak byli zmuszeni obudzić się ze snu. Jak to w życiu bywa.
Zemana skusiło Lazio, najlepsi piłkarze również spakowali walizki. W problemy finansowe popadł prezydent Casillo, a za nim klub. Foggia wylądowała w Serie C. Wróciła szara rzeczywistość.
Zdenek Zeman już nigdy tak mocno nie zadziwił Italii i świata. Nigdzie nie dano mu tyle czasu i takiego poparcia. Niezłe przygody szkoleniowe (Lazio, Lecce), przeplatał z dość nieudanymi (Roma) oraz z totalnymi klapami (Crvena Zvezda, Fenerbahce, Brescia).
Casillo, Pavone i Zeman znów postanowili spróbować stworzyć coś razem. W 2003 chcieli wprowadzić na salony Avellino. Skończyło się to degradacją do Serie C. To nie był ten klimat, to nie była Foggia.
Czech znajdował się na coraz głębszym marginesie piłki. Nie pomagały mu kontrowersyjne wypowiedzi, nie pomagały oskarżenia kierowane wobec Juventusu i Luciano Moggiego, nie pomagało panujące w calcio dążenie do wygrywania za wszelką cenę, nawet ze cenę stylu, widowiska. Podejścia tego Zeman wręcz nie znosi.
Ale są w futbolu takie historie, które, choć wydaje się to nierealne, powtarzają się. Czas jakby staje w miejscu, fani czują się o ćwierćwiecze młodsi, a młodsze pokolenie może choć dotknąć namiastki tego, co przeżyli ich ojcowie.
14 lipca 2010 roku Pasquale Casillo znów został właścicielem Foggii. Trenerem mianował Zdenka Zemana, dyrektorem sportowym, oczywiście, Peppino Pavone. Bramkarz "Foggia dei Miracoli", Francesco Mancini, trenuje swoich następców. Podobnie jak boczny obrońca Maurizio Codispoti. Vincenzo Cangelosi znów jest asystentem Zemana. Franco Altamura, legendarny kierownik drużyny, także wrócił na swoje miejsce na ławce.
W listopadzie 2009 roku wszyscy ci panowie spotkali się w Rzymie, na planie filmu dokumentalnego o Zemanlandii. To wtedy ponoć kiełkować zaczął pomysł powrotu do przeszłości.
Reakcje w mieście były entuzjastyczne. Ludzie witali Zemana jak zbawcę, jak gdyby przywiózł im do miasta Puchar Europy. A to przecież tylko Lega Pro, to przecież tylko trener, za którym ciągnie się pasmo szkoleniowych porażek.
Dla kibiców to nieważne. Dla nich Zeman jest Bogiem. Wielu pamięta tamtą drużynę, potrafi jednym tchem wymienić jej skład. Mówią oni, że znów czują tamtą atmosferę, tamten entuzjazm, poczucie brania udziału w czymś wielkim.
Są szczęśliwi, że ich dzieci też mogą być tego częścią. Przecież do niedawna byli pewni, że na zawsze wystarczyć im będą musiały opowieści o tamtych wspaniałych dniach. Opowieści, które pewnie kiedyś przekazaliby też swoim wnukom, ale obrazy, emocje zabraliby ze sobą na tamtą stronę. Nagrania nie oddadzą przecież tak dokładnie tamtego futbolu, tamtej radości i emocji odczuwanych dzień po dniu.
Teraz kolejne pokolenie dostało szansę na przeżycie takiej przygody.
W trzech pierwszych ligowych kolejkach drużyna wygrała raz i dwa razy zeszła z murawy pokonana. Ale to nie jest chyba najważniejsze. Calcio, przynajmniej w Foggii, znów bawi ludzi. W tych trzech kolejkach zespół zdobył 8 goli, tyle samo stracił. To jest już jakaś namiastka tamtej Zemanlandii.
Znowu "sny stają się rzeczywistością", jak głosi hasło tegorocznej kampanii reklamowej klubu.
foto: bigsoccer. com, unionesportivafoggia.com
Piękne romansidło nam zafundowałeś:) Miło się czyta i aż chce się, żeby historia zatoczyła koło i Foggia znów zawitała do Serie A. Byłem raz w tym mieście. Wspominam je jako trochę mniejszą, ale bardziej zieloną wersję Bari. Widziałem wtedy porozwieszane plakaty zapraszające na mecz rozgrywek Serie C1. Były niewielkie, niedopracowane graficznie i wisiały gdzieś poniżej ogłoszeń o występach lokalnych muzyków. Pomyślałem wtedy, że klub jest mocno zapomniany. Avanti Foggia!
OdpowiedzUsuńTeż zacząłem im kibicować. Świetny wpis. Forza Foggia!
OdpowiedzUsuńFajnie, też miałem o nim napisać. :) Tym bardziej, że w podstawowym składzie Foggii Zemana gra Bartosz Salamon.
OdpowiedzUsuńA co ciekawe, syn Zemana, Karel został mianowany trenerem, zdegradowanej do Serie D - Manfredonii. :)
Ja kibicować im nie będę, malo tego życzę im jak najgorzej:) Piękne chwile i owszem byly, cóż tak to już bywa. Chievo Del Neriego po awansie przed laty równiez prezentowalo fajny ofensywny styl i wypromowalo kilku niezlych zawodników. Niemniej jednak przewyższalo Foggię tym, że nie zeszlo na samo dno, a zaledwie do pozycji ligowego średniaka.
OdpowiedzUsuńSamego Zemana nie znoszę, uważam go za szkoleniowca przeciętnego, który w każdym trenowanym przez siebie zespole stosuje identyczną taktykę co jest co najmniej dziwnym pomyslem. Do tego to skandalista i plotkarz. Jestem mu jedynie wdzięczny za sprowadzenie Nedveda do Rzymu;)
Niemniej jednak wpis świetny; zawsze milo poczytać coś oryginalnego, dotyczącego maluczkich;) Można pokusić się o sylwetkę Pro Vercelli swoistej legendy calcio, niemal anonimowej poza Italią. A przecież to wlaśnie tam gral wspanialy Silvio Piola.
http://www.azzurri.blox.pl