Na plus:
Roma. Największy plus dla Romy. To oczywiste. Inter pokonany, szczyt odległy jedynie o punkt. Niesamowity zwrot wydarzeń w ustalonym już wydawało się scenariuszu. Jaki to był mecz? Dość wyrównany, może nawet zasługujący na to, by zakończyć się remisem (słupki i poprzeczki nerazzuri). Ale to takie właśnie mecze znaczą drogę do końcowego sukcesu, wygrane okupione krwią i łzami. Inter nadal pozostaje faworytem. Ale sam fakt, że dostrzegam już szansę dla giallorossi o czymś mówi. Dostrzegam je w terminarzu, w rozdwojeniu jaźni Interu (Champions League), wreszcie w korzystnym bilansie bezpośrednich pojedynków, a także w determinacji, jaką powinien mieć Ranieri i jego piłkarze by w końcu utrzeć nosa butnemu Portugalczykowi ;)
Pizarro. Indywidualne wyróżnienie dla chilijskiego pomocnika Romy. Nie tylko za ten mecz, ale i za cały sezon. Kibice ze stolicy, w typowym dla rzymian stylu, krytykowali często filigranowego piłkarza. Że za wolny, że za słaby fizycznie, że za mało walczy. Daj Boże każdemu zespołowi takiego "wolnego" i "nie walczącego" rozgrywającego. Znakomita forma, świetna gra, zgłoszone aspiracje do mojej "11' sezonu.
Druga połowa Fiorentiny. Jedne z najlepszych 45 minut, jakie zagrali w tym sezonie viola. Imponujące akcje ofensywne, szybkie tempo. Szaleję za Joveticem, to niesamowity talent. Dobre zmiany Cesare Prandellego, zarówno personalne, jak i taktyczne. Jego drużyna jest w wysokiej dyspozycji, szkoda, że tak późno zaczęła finisz. Chyba za późno.
Gol Alexa. Forma Alessandro Del Piero to w tych rozgrywkach dość trudny temat. Przykro pisać o przeciętnym sezonie jednego z największych włoskich piłkarzy ostatniego ćwierćwiecza. Tym milej więc podkreślić kapitalnego gola zdobytego w meczu z Atalantą. Gol w typowym dla niego stylu i wygrana, które podtrzymuje nadzieję bianconeri na czwarte miejsce. Plusem również zwycięska bramka Felipe Melo, który dawno już nie wpisywał się do meczowego protokołu w pozytywny sposób.
Romario z Salento. Kapitalny sezon Fabrizio Miccolego. Hat-trick wrzucony do siatki Bologni przybliża Palermo do 4. miejsca. Miccoli gra znakomicie, drybluje, asystuje, strzela piękne bramki. Miasto Palermo zasługuje na poznanie smaku występów na wielkiej futbolowej scenie. Wystarczy choćby zobaczyć z jaką miłością i siłą wspierają swoich pupili.
Na minus:
Milan. Minus za wynik, gra taka zła nie była. Rossoneri nie wykorzystali kolejnej okazji na zbliżenie się do Interu. Być może już ostatniej. Leonardo już naprawdę nie ma kim straszyć. Milan był bliższy wygranej, ale odradzające się Lazio zasłużyło na ten remis. A propos rzymian, sądzę, że będą oni języczkiem u wagi w walce o tytuł. Zagrają u siebie zarówno z Romą, jak i z Interem.
Chievo i Parma. "Jesteśmy uczciwymi piłkarzami. Miało być 0-0 i jest 0-0". Tyle w tym temacie.
Siena i Livorno. Swoimi remisami (odpowiednio: z Genoą i Bari) zrobili kolejny krok w kierunku spadku. Dziwna była apatia z jaką grały obie ekipy, jakby bez wiary w sukces. Z Serie B, nawet przy wysokich nakładach, co pokazuje Torino, wcale nie jest łatwo się wydostać. Niewykluczone, że z którąś z tych ekip żegnamy się na dłuższy czas. Chyba bez żalu, bo praktycznie pod żadnym względem nic nie wnosiły do ligi.
Atak na Zebinę. Jonathan Zebina i Felipe Melo należą do najbardziej krytykowanych przez fanów piłkarzy Juve. Francuz stał się obiektem jeszcze mocniejszych ataków, gdy pokazał w Londynie środkowy palec wyzywającym go sympatykom Starej Damy. W niedzielę granica została jednak przekroczona. Jakiś półgłówek uderzył zawodnika, gdy ten wsiadał do autokaru przez meczem z Atalantą. Na debilizm lekarstwa nie ma. Ale lek na eliminowanie z futbolu podobnych osobników wymyślić już łatwiej.
foto: arabnews.com