czwartek, 11 listopada 2010

Allegri wyciąga wnioski?


Dobry nastrój panuje ostatnio w Milanello. Milan nie przewodził ligowej tabeli na tym etapie rozgrywek od dwóch lat. Wygrał dwa ostatnie mecze ligowe (3-2 z Bari, 3-1 z Palermo). Konkurencja ligowa kuleje, szczególnie radośnie wita ta część miasta widok ranionego dość mocno Interu.

Powiedzmy sobie szczerze: Milan nie ma szans na wygranie Ligi Mistrzów. Rok temu pisałem tak o Interze, ale z perspektywy czasu zauważyć jednak trzeba, że ówczesny Inter miał dwie rzeczy, których obecny Milan nie posiada. Po pierwsze, charyzmatycznego trenera. Nic nie ujmuję tu Allegriemu, który jest materiałem na znakomitego szkoleniowca, ale jednak Mourinho był tym liderem, który pociągnął za sobą zespół w kierunku wyznaczonego celu.

Po drugie, Inter miał grupę piłkarzy niezwykle spójną, niezwykle silną fizycznie i psychicznie, w tej akurat dziedzinie najlepszą wówczas, obok Chelsea, w Europie. Milan ma w składzie dużo talentu, ale mniej jednak niż np. Barcelona czy Real. O walorach fizycznych drużyny pisałem już wielokrotnie. Każdy zresztą zna specyfikę wiekową kadry rossoneri.

Biorąc pod uwagę powyższe, Milan musi skupić się na walce o scudetto. Inter zdaje się być, z opisanych poniżej względów, słabszy niż w poprzednich sezonach. Zresztą pojedzie jeszcze na klubowe mistrzostwa świata, a i pewnie rzuci wiosną wszystkie siły na obronę tytułu klubowego mistrza Europy.

Nie mówię, że Milan ma Ligę Mistrzów odpuścić. Zabrania tego wspaniała pucharowa tradycja klubu, ale i ambicje fanów i właściciela.

Milan musi natomiast uzmysłowić sobie, że scudetto jest absolutnie celem numer 1. Bo jest celem realnym.

Poza Interem, który skład ma najsilniejszy, ale mocno przetrzebiony, z ekipą Allegriego kadrowo może równać się tylko Roma. Wydaje się, że giallorossi złapali rytm i mechanizmy w grze (jak co roku, w okolicy derby), ale na ich niekorzyść gra niepewna sytuacja organizacyjna klubu (ogromne poślizgi w wypłatach), mentalność "wiecznych przegranych" (z trenerem Ranierim włącznie) i proste połączenie matematyki z logiką, które mówi, że nie będą oni już w stanie powtórzyć fantastycznego ubiegłorocznego marszu.

Wszystko to gra natomiast na korzyść Milanu.

Musi on maksymalnie wykorzystać atuty jakie ma, a które w równającej w dół Serie A mogą mu pozwolić osiągnąć końcowy sukces.

Pisałem w ostatnich tygodniach, że nie wiem jaki jest pomysł Allegriego na grę Milanu. A nawet jeśli się domyślam, to pewne wewnątrzklubowe uwarunkowania mogą zakłócić proces allegrizowania drużyny.

Ostatnie 2-3 mecze zdają się zaprzeczać tej tezie.

Generalnie uważam (i w tym kierunku zmierza chyba trener), że rossoneri muszą wystawiać jak najbardziej fizyczny środek pomocy. Po powrocie do formy Flaminiego domagam się jego jak najczęstszych występów, podobnie jak maksymalnie wykorzystać trzeba Boatenga. Grę raz w tygodniu powinni też wytrzymać Ambrosini i Gattuso.

Tercet napastników jest możliwy do udźwignięcia tylko przez dynamiczną i twardą linię pomocy. Wymagania, wyrażane explicite bądź też podprogowo, przez premiera Berlusconiego to jedno. Racjonalne podejście to drugie.

W ostatnich meczach Allegri grał swoim ulubionym 4-3-1-2 z Seedorfem jako trequartistą. Holender ma kapitalne nogi, przegląd pola, ale fizycznie nie udźwignie gry przed linią obrony. Słusznie więc trener szuka mu miejsca bliżej pola karnego rywala.

Niezależnie od ustawienia w kolejnych meczach (4-3-1-2, 4-3-3) silna fizycznie i dużo biegająca linia środkowa będzie kluczem. Zarówno jeśli chodzi o podpórkę dla formacji ataku, jak i spełnianie funkcji filtra dla nie zawsze stającej na wysokości zadania defensywy.

Allegri musi teraz wytrzymać napięcie. Dopóki będzie wygrywać, wszystko będzie ok. Przy pierwszych niepowodzeniach zaczną się narzekania, żądania zmasowanej ofensywy (tak, jakby liczba napastników decydowała o ilości zdobytych bramek), zmian kadrowych i taktycznych. Od chłodnej głowy młodego szkoleniowca zależeć będzie, czy Milan do samego końca powalczy o 18. w swojej historii scudetto.

2 komentarze:

  1. szkoda, ze inzaghi jest wylaczony do konca sezonu. Pato tez nie chorowity...
    Moze byc ciezko.
    Kurcze, Scudetto Milanu bedzie raczej slaboscia ligi niz wyrazem sily rossonerich...

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda Inzaghiego. Milan musi koniecznie wrócić w styczniu na mercato i ściągnąć dublera dla Ibry

    OdpowiedzUsuń