Genoa rozbiła Napoli 4-1 i została liderem Serie A. Trzy z czterech bramek zdobyli zawodnicy pozyskani w letnim okienku transferowym (Floccari, Crespo, Kharja), co tylko potwierdza, że prezydent Preziosi dobrze przepracował mercato, wbrew głosom twierdzącym, iż grifoni doznali latem poważnego osłabienia składu.
Napoli nie zasłużyło na tak wysoką porażkę, gdyż stoczyło dość wyrównaną walkę z gospodarzami. Ogólnie był to ciekawy mecz, z dużą liczbą dobrych akcji z obu stron. Gola dającego prowadzenie gościom zdobył Hamsik (w swoim stylu - świetne wejście z drugiej linii i wykończenie akcji z chirurgiczną precyzją). Genoa grała w "10" i wydawało się, że partenopei mają mecz pod kontrolą. Potem jednak sytuacja nagle odwróciła się - rzut karny i czerwona kartka dla Campagnaro w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, a tuż po zmianie stron kapitalny gol Mesto na 2-1. To pozwoliło gospodarzom grać z kontry co znakomicie wykorzystali.
Największym minusem meczu była praca sędziego. Najpierw nie wyrzucił on z boiska Campagnaro za kopniaka wymierzonego bramkarzowi Amelii, a później podyktował rzut karny dla Genoi i pokazał "czerwień" wspomnianemu Campagnaro, mimo, że to on był faulowany. Do tego pan Tagliavento generalnie nie panował nad wydarzeniami na boisku, czesto w złym momencie dystrybuując kartoniki.
Podsumowując - brawa dla Genoi i trenera Gasperiniego. Są na fali, strzelają sporo goli, ładnie budują akcje. I sprzyja im szczęście. Napoli, podobnie jak 3 tygodnie temu w Palermo, znów pozostawiło po sobie niezłe wrażenie, ale za to punktów nie przyznają. Donadoni i jego sztab muszą poprawić grę w obronie i zmusić swoich piłkarzy do utrzymywania koncentracji, bo błędy po których tracą oni bramki bywają naprawdę infantylne.
foto: gazzetta.it
Wazne ze Roma sie przelamala !
OdpowiedzUsuń