wtorek, 15 grudnia 2009

Siedmiu wspaniałych. Trenerscy stranieri.

Są absolutnie kluczowymi elementami drużyny piłkarskiej. Wysyłają swoich piłkarzy w bój, ustawiają, sterują ich ruchami. Swoją charyzmą wpływają na budowanie charakteru zespołu i jego cementowanie. To właśnie od wyboru osoby trenera rozpoczyna się z reguły konstruowanie projektu, decyzja ta wskazuje w jakim kierunku będzie iść tworzenie zwycięskiej ekipy. Włosi są przywiązani do rodzimych szkoleniowców, sukcesy ich klubów kojarzone są głównie z takimi nazwiskami jak Lippi, Trapattoni, Capello, Sacchi czy Ancelotti. Warto więc przypomnieć, że również trenerzy zagraniczni pracowali z sukcesami na Półwyspie Apenińskim i wnieśli swój wkład w budowę silnego calcio. Postanowiłem przygotować zestawienie 7 najlepszych nie-włoskich allenatori w powojennej historii Serie A.


7) Cestimir Vycpalek. Świetny piłkarz, grał w Juventusie, Palermo i Parmie. Był pierwszy obcokrajowcem noszącym opaskę kapitańską w historii Serie A. Potem bardzo dobry trener, który wygrał dwa tytuły mistrza Włoch ze "swoim" Juventusem (1972,1973). A przede wszystkim wspaniały człowiek, otwarty, ciepły. Przeżył koszmar obozu w Dachau, a mimo tych wszystkich złych rzeczy, które tam widział (a może właśnie dlatego) był wzorem do naśladowania. Klasę tę pokazywał zarówno na boisku, jak i na ławce trenerskiej, czy w życiu prywatnym. W swojej długoletniej pracy z młodymi chłopakami wychował wielu z nich na porządnych ludzi. Wychował też swojego trenerskiego następcę. Był nim siostrzeniec, Zdenek Zeman. Nie zdążył pewnie przekazać wszystkiego tego co chciał swojemu synowi, który zginął w katastrofie lotniczej 5 maja 1972 roku. Vycpalek zmarł dokładnie 30 lat później, 5 maja 2002. W dniu, gdy swoje 26. scudetto świętował "jego" Juventus.

6) Heriberto Herrera. Trudny charakter (pseudonim "Żelazny sierżant"), ale duża klasa trenerska. Prowadził w swojej karierze wiele klubów w Hiszpanii (m.in. Barcelona, Valencia, Espanyol) oraz we Włoszech (1964-1968 Juventus, 1969-1971 Inter, 1971-1973 Sampdoria, 1973-1975 Atalanta). Ze Starą Damą wygrał scudetto w roku 1967 oraz Puchar Włoch dwa lata wcześniej. Z Interem wywalczył wicemistrzostwo w sezonie 1969/1970, kilka miesięcy później pokazano mu drzwi, bo popadł w konflikt z piłkarzami. Zapamiętany został jako trener wymagający od swoich piłkarzy dużo ruchu, dużo "gry bez piłki", co wkrótce weszło do kanonu nowoczesnego futbolu. Pozostaje pytanie: czy łatwość z jaką popadał w konflikty przeszkodziła Paragwajczykowi w osiągnięciu większych sukcesów, czy może jednak nie osiągnąłby tak dobrych, mimo wszystko, rezultatów bez bycia właśnie "Żelaznym sierżantem"? Pytanie zasadne, Inter w 1970 roku zwolnił Herrerę i kilka miesięcy później świętował scudetto z Giovanim Invernizzim na ławce.

5) Lajos Czeizler. Jeden z najlepszych trenerów Europy pierwszych dekad powojennych. W latach 1942-1948 zdominował szwedzką piłkę z IFK Norrkoping (pięć tytułów mistrzowskich, 2 puchary krajowe). W sezonie 1963/1964 prowadził Benficę i wygrał z nią portugalski dublet. Pomiędzy te przygody przypada jego romans z calcio. Czeizler prowadził w Italii Milan (1949-1952), Padovę (1952-1953), Squadra Azzurra (1953-1954), Sampdorię (1954-1957) oraz Fiorentinę (1957-1957, 1960-1961). Prowadząc rossoneri zwyciężył w Serie A (1951) oraz Coppa Latina (1951). Dla Florencji wygrał w ciągu kilku dni 1961 roku Puchar Włoch i Puchar Zdobywców Pucharów. Triumfów w rozgrywkach europejskich byłoby pewnie więcej, ale pucharowa inicjatywa Gabriela Hanota dopiero trafiała na podatny grunt, gdy Węgier schodził już z futbolowej sceny. 5. miejsce dla Czeizlera to jednocześnie wyróżnienie dla całej fali węgierskich szkoleniowców pracujących w Italii w pierwszych latach powojennych. Wnieśli oni bardzo znaczny aport do rozwoju calcio. Wystarczy dodać, że w latach 1947-1962 tylko podczas jednych rozgrywek (1959-1960) nie mieliśmy węgierskiego szkoleniowca w żadnym klubie Serie A. Między 1951 a 1954 rokiem trzy z czterech tytułów mistrzowskich wygrały ekipy trenowane przez przybysza właśnie z tego kraju (1951 - Milan/Czeizler, 1952 - Juventus/Sarosi, 1954 - Milan/Guttman).

4) Nils Liedholm. Szwedzki "Baron" był nie tylko wybitnym trenerem, ale i miał za sobą wielką karierę piłkarską. Przez 13 lat zakładał koszulkę Milanu współformując legendarne szwedzkie trio Gre-No-Li (Gren-Nordahl-Liedholm). Jako szkoleniowiec prowadził rossoneri, Fiorentinę, Romę i Veronę. W Mediolanie i Rzymie wygrał scudetto. W Romie zdobył też 3 Puchary Włoch i dotarł do finału Pucharu Mistrzów (porażka karnymi z Liverpoolem). Liedholm był ceniony nie tylko jako znakomity szkoleniowiec, ale i jako dżentelmen, zawsze skromie i z uznaniem wypowiadający się o rywalu, prezentujący nienaganne maniery. Był jednym z pierwszych trenerów, którzy wprowadzali we Włoszech wczesne stadia gry strefą w obronie, wzorowane na modelu brazylijskim i holenderskim. W 1997 roku Szwed opuścił na dobre ławkę trenerską, ale nie odsunął się od calcio, był bardzo cenionym komentatorem. Wielki człowiek futbolu, jakże nie pasujący do współczesnej, brudnej piłki. Odszedł od nas dwa lata temu.

3) Vujadin Boskov. Jako piłkarz, gwiazda reprezentacji Jugoslawii, wicemistrz olimpijski, jeden z pierwszych zawodników z tego kraju, który wyjechał na Zachód. Jako trener, wielka legenda, sukcesy w Realu Madryt, sukcesy w Sampdorii Genua. Pracując z doriani w latach 1986-1992 (druga przygoda - 1997-1998 nie była już tak udana) zbudował kapitalną ekipę, która wygrała jedyne w historii klubu scudetto (1991), a także dwa Puchary Włoch, Puchar Zdobywców Pucharów oraz Superpuchar Italii. Łyżką dziegciu w beczce miodu pozostaje finał Pucharu Mistrzów z Barceloną, pechowo przegrany 0-1. Boskovowi jakoś nie było zresztą pisane wygranie tego trofeum. Do finału dotarł też z Realem i uległ Liverpoolowi. Również 0-1. Sampdoria Boskova była ekipą z niezwykle mocną obroną, linią pomocy z proporcjami rozdzielonymi równo między ofensywę a defensywę i wreszcie spektakularnym duetem napastników Mancini-Vialli. Siłą warsztatu Jugosłowianina była też atmosfera jaką wprowadzał w szatni, to, że potrafił znakomicie zarządzać zespołem pod względem mentalnym, karać kiedy trzeba, głaskać, gdy było to konieczne. Do historii przeszedł też jego stoicki spokój i wyważone wypowiedzi, jakie prezentował, szczególnie w pomeczowych wywiadach. Na powtarzające się i upierdliwe pytania dziennikarzy, czekających na jakąś sensacyjną wypowiedź np. o pracy sędziego, zwykł mawiać "karny jest wtedy gdy sędzia zagwiżdże". Albo "koniec meczu jest wtedy gdy sędzia zagwiżdże". A na zapytanie o bramki zdarzało mu się odrzec, swoją łamaną serbo-włoszczyzną: "Gol? Gol jest wtedy, gdy chce tego Bóg". Mnie podoba się inne jego motto. "Wielki piłkarz widzi autostrady tam, gdzie inni tylko ścieżki". Proste, trafne. Genialne.

2) Sven Goran Eriksson. Kolejny chłodny, dystyngowany Szwed na naszej liście. Prywatnie jednak gorącokrwisty kochanek, bohater licznych podbojów miłosnych. Ale, co najważniejsze, przede wszystkim znakomity trener. Osiągał świetne rezultaty z IFK Goteborg i Benficą. Passę kontynuował po przybyciu do Włoch. Coppa Italia i wicemistrzostwo Włoch z Romą (1986), potem praca z Fiorentiną, powrót do Benfici (finał Pucharu Mistrzów) i znów Italia: Sampdoria (Puchar Włoch i 3 miejsce w lidze), a przede wszystkim Lazio. Prezydent Sergio Cragnotti wybrał Erikssona na architekta wielkiej drużyny. I nie zawiódł się. Lista sukcesów mówi sama za siebie: Mistrzostwo Włoch (2000), dwa razy Coppa Italia (1998, 2000), dwa razy Superpuchar Włoch (1998, 2000), Puchar Zdobywców Pucharów (1999), Superpuchar Europy (1999). Wspaniały marsz odbyty z takimi gwiazdami jak Salas, Mancini, Veron, Nesta czy Nedved w składzie. Szwed potrafił utrzymać tę ekipę w ryzach, dzielić minuty gry między zawodników. A przede wszystkim nadać tej drużynie ostateczny, właściwy szlif: 4-4-2, konsekwencja, świetna organizacja gry, wyważone proporcje, mnóstwo akcji skrzydłami (i to jakimi: Nedved i Conceicao!). W 2000 roku Szwed dał się skusić angielskiej federacji i tu zaczęła się dla niego równia pochyła. Szkoda, mógł jeszcze sporo osiągnąć w Italii. Z biancocelesti i nie tylko.

1) Helenio Herrera. Wątliwości być nie mogło. Herrera to bez wątpienia najwybitniejszy zagraniczny szkoleniowiec jaki pracował w Serie A. Jako jedyny straniero wygrał z włoskim klubem Puchar Mistrzów. Był gwiazdą swoich czasów, znakomicie opłacaną, brylującą w mediach. Jose Mourinho lat 60-tych? Jego filozofia futbolu opierała się na solidnej defensywie (udoskonalił catenaccio wymyślone przez Szwajcara Rappana i sprowadzone do Włoch przez Padovę Nereo Rocco, późniejszego szkoleniowca Milanu) i szybkich kontratakach. Do perfekcji doszlifował rolę libero, którą idealnie wykonywał w jego taktyce Armando Picchi (o który wspominałem TU). Był jednym z pierwszych szkoleniowców doceniajacych rolę i sens wykorzystywania psychologii w sporcie, doskonałym motywatorem i komunikatorem. Lista sukcesów w Interze Mediolan jest chyba jednoznaczna: 3 razy scudetto, 2 razy Puchar Mistrzów, 2 razy Puchar Interkontynentalny. W Romie było gorzej: tylko Coppa Italia i mało znacząca Coppa Anglo-Italiana. Ale już awans do finału Pucharu Zdobywców Pucharów przegrał tylko rzutem monety. Pamiętacie z kim? Dodajmy też, że sukcesy odnosił również w Hiszpanii, z Atletico Madryt i Barceloną. Do tego prowadził drużyny narodowe Włoch i Hiszpanii. Niesamowity facet, który chyba trochę wyprzedził swoją epokę. Aktualnie pewnie przebiłby na głowę Mourinho, bo szum wokół siebie robił nie mniejszy, a trenerem był chyba dużo lepszym. Po prostu: szacunek dla "Mago".


Blisko listy znaleźli się tacy szkoleniowcy jak Anglik Jesse Carver (Juventus - scudetto, Lazio, Roma, Inter, Torino), wspomniani Węgrzy Gyorgy Sarosi i Bela Guttman (wygrał Puchar Mistrzów z Benficą Eusebio!), Brazylijczyk Luis Vinicio (Napoli - Puchar Włoch, Lazio, ofensywny futbol w stylu "holenderskim") czy Jugosłowianin Ljubisa Brocic (scudetto z Juve). Szanse na znalezienie się na następnej liście (kiedy powstanie? za 20 lat?) ma Jose Mourinho, jeśli nawiąże do sukcesów swojego "protoplasty", Helenio Herrery.

Specjalnie wyróżnienie przyznać chciałem Zdenkovi Zemanowi. Nie wygrał on we Włoszech żadnego tytułu, ale spektakularna gra, jaką prezentowały pod jego wodzą Foggia, Lazio czy Lecce przeszła do historii. To była prawdziwa ofensywna orgia, obowiązkowo w systemie 4-3-3 i obowiązkowo z okrutnie dziurawą defensywą. Zeman jako pierwszy mówił głośno o aferze dopingowej w Juventusie, czy też przekrętach i załatwianiu sędziów i obserwatorów, co później wyszło na jaw w aferze calciopoli (ostatnio mieliśmy pierwsze wyroki i 3 lata dla działacza Starej Damy, Antonio Giraudo). Czech zawsze mówił prostu z mostu to co czuł, nigdy nie owijał w bawełnę. Narobił sobie przez to wrogów, odbiło się to na jego karierze szkoleniowej. Ale za piękny futbol oraz szczere i trafne sądy - po prostu wielki respekt


foto: futbolistadigital.com
, myjuve.it, juvepoland.com, rankopedia.com, wikimedia.org, biografieonline.it, iffhs-media.de, sport.tom.com

6 komentarzy:

  1. Wszystko pięknie, ale przy niewątpliwie najwybitniejszym allenatore straniero zapomniałeś jakby dodać, w jakim klubie odnosił te największe sukcesy w Serie A:) Bo po sformułowaniu "lista sukcesów w Mediolanie" ktoś jeszcze mógłby przypadkiem pomyśleć, że Helenio Herrera mógł to wszystko osiągnąć w Milanie:)

    No i oczywiście nie mogło się odbyć bez prztyczka w nos dla Mourinho;)

    OdpowiedzUsuń
  2. faktycznie, szkolny blad:) juz poprawione, dzieki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. prztyczek w nos mou zasłużony :) choć butny portugalczyk zapewne nie przeczyta tego bloga,a szkoda,choć i on już chyba wie jak zabawne wydają się dla wielu jego opowieści :)
    bardzo dobra klasyfikacja,widać i czuć dużo wiedzy.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowania najlepszy wpis na tym blogu ever. Respect.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za miłe słowa, sądzę, że to nie ostatnia podobna klasyfikacja o historii Serie A :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że za kilkanaście lat na podobnej liście będzie można wymienić Jose Mourinho. Do tego jednak potrzebne są trofea na arenie międzynarodowej z Interem...
    Forza Nerazzurri

    OdpowiedzUsuń