To nie starcie uśpionych gigantów (Juventus-Lazio), ale walka Cagliari z Fiorentiną była dla mnie meczem kolejki. Zakończyła się ona sprawiedliwym remisem. Remisem ze wskazaniem na gospodarzy, gdyż ci nie podłamali się ani szybko straconym golem, ani błędem arbitra, który powinien chyba wyrzucić z murawy Felipe (faul taktyczny), ani kontuzją bramkarza Marchettiego (wszedł za niego debiutant Vigorito). Sardyńczycy odwrócili losy pojedynku i pewnie wygraliby, gdyby nie bezsensowny faul Cossu i druga żółta kartka dla tego pomocnika. Viola doprowadzili do stanu 2-2 i taki wynik utrzymał się do końca. Ogólnie było to dobre, wyrównane spotkanie. Ciężka murawa sprawiła, że poziom nie wszedł na półkę z napisem "bardzo dobry". Bardziej zadowolony po meczu mógł być chyba Massimiliano Allegri. A humor z pewnością dodatkowo poprawiła mu dzisiejsza wiadomość. Młody szkoleniowiec otrzymał prestiżową Panchina D'Oro, został uznany przez kolegów po fachu za najlepszego trenera w poprzednim sezonie (choć brano też pewnie pod uwagę osiągnięcia w drugiej połówce roku kalendarzowego 2009).
Dużo obiecywałem sobie również po meczu Bari-Palermo. I też się nie rozczarowałem. Mieliśmy tu sytuację analogiczną - Palermo odrobiło straty (piękny gol Pastore), wyciągnęło na 2-2 i zdawało się, że ma sprawy pod kontrolą. Głupia druga żółta kartka dla Liveraniego (wcześniej zawalił gola na 2-0 - trampkarska strata piłki), a za chwilę równie bezsensowny faul we własnym polu karnym, popełniony przez Melinte. I było praktycznie po sprawie. Skończyło się na 4-2 dla gospodarzy. Tempo gry wysokie, gole efektowne, sporo ciekawych zagrań i akcji z obu stron. Niezła reklama Serie A, potwierdzenie dobrej dyspozycji Palermo i małe odrodzenie słabszych ostatnio pugliesi. Brawa dla obu ekip.
Bardzo długo ze Sieną męczyła się Roma. Impas przełamał dopiero w 89. minucie Okaka, zdobywając efektowną bramkę piętą. Giallorossi odczuwali absencje piłkarzy ofensywnych (Toni, Totti, Menez, Vucinić). Szczególnie ciężko grało im się po przerwie. Wydawało się, że toskańczycy wywalczą upragniony remis, znakomicie bronił ex-romanista Curci, ale znów, podobnie jak z Interem, zabrakło koncentracji i szczęścia. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Okaka trzymał w szatni spakowaną walizkę. Tuż po meczu poleciał do Londynu, gdzie podpisał półroczną umowę z Fulham (wypożyczenie).
Posticipo Juventus-Lazio było bardzo przeciętnym widowiskiem. Lepsze wrażenie pozostawiła Stara Dama, ale byłoby wielką niesprawiedliwością, gdyby wygrała mecz po tak naciągniętym rzucie karnym. Del Piero już wcześniej dwukrotnie w fatalnym stylu wykładał się w polu karnym, aż za trzecim razem nabrał arbitra Saccaniego. Po celnie wykonanej jedenastce eksplodował, choć przecież wiedział, że karnego być nie powinno. Szkoda, w ten sposób piłkarz ten po raz kolejny stracił w moich oczach. Dlaczego piszę tyle o tej sytuacji? Bo to chyba jedyne ciekawsze zdarzenie z wczorajszego wieczoru na Olimpico. Może jeszcze dodam tego dziwaczną kontuzję Mauriego, który po zdobytym golu rozbił sobie głowę podczas biegu pod sektor laziali. Nieprzypadkowo zawodnik ten złośliwie uznawany jest za jednego z najbardziej "zniewieściałych" zawodników w Serie A.
Przyznam, że powyższy wpis był wyjątkowo, jak na calciobar, złośliwy. To chyba efekt rozczarowania poziomem - było nie było - klasyku ligowego. Teraz więc będą pochwały. Dla Sampdorii. Istnieje, jak widać, życie bez Antonio Cassano. Skonfliktowany z Del Nerim piłkarz znów nie pojawił się na murawie, a Samp odniosła drugie zwycięstwo z rzędu. Na trzy oczka zasłużyła, zdominowała grę przed przerwą, a potem "po włosku" kontrolowała sytuację. Ładnego gola zdobył Palombo, swoją bramkę dorzucił też Pazzini, dla którego Genua staje się powoli za mała. To jest już napastnik europejskiego formatu! Jeszcze słówko o Cassano - w sobotę był blisko wypożyczenia do Fiorentiny. Został w Samp, m.in. po namowach kibiców. To źle wróży Del Neriemu. W starciu ze wspartym przez ultrasów Cassano ten sympatyk Ligi Północnej nie ma większych szans.
Napoli nie przegrało już od 15. kolejek, ale remis 0-0 z Genoą został odebrany u stóp Wezuwiusza jako rozczarowanie. To zespół Waltera Mazzarrego prowadził grę, ale grifoni postawili na wzmocnioną defensywę kosztem zwyczajowych zapędów ofensywnych. Było to wszystko dość brzydkie i męczące, ucierpiało na tym widowisko. Ale okazało się skuteczne. Napoli nie miało szczęścia, Cannavaro trafił w poprzeczkę, a defensor Genoi, Dainelli, zagrał ręką we własnej szesnastce, co umknęło uwadze arbitra Morgantiego.
Jeszcze większe rozczarowanie przeżyła czerwono-czarna połowa Mediolanu. Milan, na zakończenie koszmarnego tygodnia, jedynie zremisował 1-1 z Livorno. Rossoneri mieli w tym meczu przewagę, sporo okazji, ale tak naprawdę nie pokazali tego, czym jeszcze niedawno imponowali. Szybkiej i kombinacyjnej gry, częstej zmiany pozycji. Livorno broniło się długimi fragmentami gry bardzo głęboko, ale nie można powiedzieć by ukradło remis. Wywalczyło go sobie. Nowy-stary trener, Serse Cosmi, mógł triumfować. Leonardo musi myśleć jak odeprzeć atak Romy na 2. miejsce w tabeli.
Wyrównana walka i sprawiedliwe remisy po 1-1. Tak w skrócie opisać można pojedynki Chievo z Bologną oraz Catanii z Udinese. W obu meczach do przerwy prowadzili goście. W obu, po wyrównujących bramkach zdobytych przez gospodarzy, tempo siadło i rywale wydawali się w miarę zadowoleni z podziału punktów. Przy porażkach Atalanty i Sieny takie utrzymanie status quo mogło chyba zadowolić wszystkich. Szczególnie sytuacja Chievo i Bologni jest coraz bardziej stabilna.
Pojedynek Parmy z Interem został przełożony na 10. lutego. Opady śniegu nie zaszkodziły przykrytej specjalnymi płachtami murawie. Sprawiły natomiast, że ryzykowne stało się poruszanie po trybunach Ennio Tardini. Takie "kwiatki" to chyba tylko w Italii...
foto: tuttosport.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz