wtorek, 23 lutego 2010

Inter-Chelsea. (Dwu)mecz prawdy


Dla pewnego dżentelmena rodem z Półwyspu Iberyjskiego wybiła godzina prawdy. Jose Mourinho ściągnięto do Mediolanu po to, by przełamał europejską niemoc Interu. By zbliżył ten zespół do ścisłej kontynentalnej czołówki. O tym marzą fani, żyjący pod tym względem w cieniu regularnie gromadzącego międzynarodowe trofea Milanu. O tym śni Massimo Moratti, chcący w końcu wyjść z cienia własnego ojca, który w latach 60-tych zbudował ekipę na miarę dwukrotnego zdobycia Pucharu Mistrzów.

Umówmy się - wygranie ligi dla tak silnego kadrowo Interu, w tak nijakiej, mimo wszystko, ostatnimi czasy Serie A, to dla nerazzurri wręcz konieczność. Grube miliony euro wydawane na płace portugalskiego szkoleniowca i międzynarodowej plejady piłkarzy mają w końcu dać efekt w Europie. Nie mogą się już powtórzyć upokorzenia doznawane z rąk Villareal, Valencii czy Liverpoolu. Inter Manciniego dominował w Serie A, ale piłkarsko i mentalnie padał na kolana przed czołowymi ekipami Starego Kontynentu.

Jutro w dużej mierze dowiemy się, czy Jose Mourinho to zmienił. Po 1,5 roku pracy można chyba ocenić czy Portugalczykowi udało się zbudować drużynę zdolną podjąć walkę na europejskim poziomie. Rok temu United przejechali się po nerazzurri. Teraz na ich drodze staje Chelsea. Londyńczycy to trochę lepsza kopia Interu. Drużyna również bardzo silna fizyczna, grająca agresywnie i twardo. Linie obrony i pomocy to w obu przypadkach bardziej solidność niż jakość (z nielicznymi wyjątkami). Kreatywność to domena 2-3 ofensywnych piłkarzy.

Padnie pewnie mało goli, będzie dużo męskich starć w środku pola. Chelsea podejmie walkę, w tym czuje się najlepiej. W przeciwieństwie do Milanu, który w derby z Interem poległ z tego względu na całej linii. Inter, inaczej niż rossoneri przeciwko United, powinien też wytrzymać tempo gry, to najbardziej brytyjski z włoskich zespołów. Idealnie dla nich byłoby nie stracić na Meazza gola. 0-0 nie jest w tym przypadku złym rezultatem.

Dwumecz ten ma oczywiście wiele podtekstów. Tak oczywistych, że aż szkoda na nie klawiatury. Dla Mourinho, bardziej niż pokonanie Chelsea ze względu na swoją przeszłość na Stamford Bridge, liczy się jednak wydźwięk tego sukcesu dla własnej przyszłości. Jeśli zatriumfuje, będzie mógł pielęgnować swoją legendę i rzucić wyzwanie całej Europie (poza Barcą - ekipą dla Interu poza zasięgiem). Marzyć o wygraniu Ligi Mistrzów i wspięciu się znów na trenerskie Himalaje. Jeśli przegra, szybko z The Special One może stać się po prostu The Normal One. A czegoś takiego przerośnięte ego Portugalczyka z pewnością nie wytrzyma.


foto: corrieredellosport.it

4 komentarze:

  1. Z tą Barcą to już chyba mit.Nie ma drużyn nie do pokonania.Inter w meczach z katalońskim klubem był w fazie budowy.Mówił o tym Mourinho i ja się akurat z tym zgodzę.Według mnie Barca obecna a Barca z poprzedniego sezonu to już troszkę inne para kaloszy ( wpadka z Rubinem, męczarnie ze Sttudgartem ). FanNapoli

    OdpowiedzUsuń
  2. Barcelona jest moim zdaniem poza zasięgiem Interu. Innych ekip (jak Real, Chelsea) nie, ale nerazzurri tak.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypomnę pierwszy mecz na Meazza z Barcą i 0-0.. I wielkiego Messiego schowanego w kieszeni Chivu.. Nie była to Barca poza zasięgiem Interu, z pewnością.. Co do meczu w Barcelonie, już tutaj pisałem, że specyficzny układ w grupie jaki się wówczas wytworzył sprawił, że Inter po prostu mógł sobie pozwolić na porażkę z Barcą i niejako miał ją wkalkulowaną..

    Natomiast wczoraj "wielka" Barcelona pokazała, że nie jest poza czyimkolwiek zasięgiem.. Jej grę nawiasem mówiąc, szczególnie w końcówce, określił bym mianem antyfutbolu, bo takim jest dla mnie gra w dziada na własnej połowie i wymiana tysięcy podań nie posuwających drużyny ani o krok do przodu..

    A co do do dzisiaj, mój typ to 2-0 dla Interu:) Jeśli będzie Toldo, to może 2-1..

    OdpowiedzUsuń
  4. O ile dobrze pamiętam, to w pierwszym spotkaniu Interu z Barcą to Katalończycy byli zespołem zdecydowanie lepszym i mieli całkowitą kontrolę nad meczem. A "wkalkulowane" porażki, przy tak wyrównanej grupie, brzmią jednak jak herezja ;)

    Julio Cesar zagra, więc przyjmuję typ 2-0. Ciężko mi w niego uwierzyć, ale jako że Inter na pewno zrobił postęp od zeszłego roku, gdy bezdyskusyjnie odpadł z MU, to nie jest to zupełnie nierealne

    OdpowiedzUsuń