piątek, 21 maja 2010

Inter o krok od historii


Niesamowite. Jeszcze jesienią, widząc męki Interu w fazie grupowej Ligi Mistrzów, nie potrafiłem wyobrazić sobie siebie piszącego w maju zapowiedź finału Champions League z udziałem nerazzurri. Męki z Dynamem Kijów i Rubinem Kazań oraz dotkliwa i bezdyskusyjna porażka na Camp Nou wskazywały, że Jose Mourinho nie potrafi przełamać w głowach piłkarzy europejskiego tabu, że graczom tym nadal trzęsą się nogi, gdy słyszą przed meczem słynną melodię. Popełniłem o tym tekst. Życie dopisało puentę. Sądzę, że Inter wygra jutro Ligę Mistrzów i przejdzie do historii futbolu. Jose Mourinho idem.

O smaczkach tego meczu dyskutuje się tak gęsto, że nie trzeba ich chyba specjalnie przypominać. Powrót do Madrytu niechcianych tu Robbena i Sneijdera, praktycznie przesądzona przeprowadzka Mourinho do Realu, wspólna przeszłość Van Gaala i The Special One w Barcelonie i małe prowokacje tego pierwszego ("Mourinho myśli głównie o obronie, ja chcę grać piłkę, która podoba się fanom"). Czy wreszcie walka o ranking UEFA i obronę jednego miejsca w Lidze Mistrzów dla Italii.

Ja, przede wszystkim, chciałbym zdjąć czapkę z głowy przed oboma trenerami. To wielcy fachowcy. To, w jaki sposób Van Gaal ograł Juventus i Manchester znamionowało geniusz. Bayern to jego idealna nieomal kreatura, dorównująca doskonałością Ajaxowi z lat 90-tych. Maszyna, w której wszyscy wiedzą co mają robić na boisku. Wygrane 4-1 spotkanie w Turynie było popisem futbolu totalnego, sposób w jaki Bayern zdominował Lyon był niepowtarzalny. Szczególnie uderzała ta różnica klas w momencie, gdy Bawarczycy musieli radzić sobie w "10" po wykluczeniu Ribery'ego. I grali z Francuzami w dziadka.

Ribery'ego jutro zabraknie, ale Holender wymyśli jakiś godny sposób na załatanie tej luki. Ivica Olić dorównuje w tej edycji LM samemu Rooney'owi. Genialne szarże Arjena Robbena sieją panikę w każdej linii defensywnej świata, a Thomas Muller potrafi strzelić gola w każdym momencie. Bayern jest szczególnie groźny na flankach, które są kołem zamachowym gry ofensywnej tej drużyny, szczególnie wtedy gdy do akcji podłączy się z tyłu Philip Lahm. Nawet pod nieobecność Ribery'ego to stamtąd, ze skrzydeł, powinno przyjść wielkie zagrożenie. Największe nadejdzie z ławki rezerwowych. Tam gdzie zasiądzie Louis Van Gaal.

Jego vis a vis, niepokorny uczeń i jutrzejszy rywal też ma za sobą niesamowity sezon. Zdobył, podobnie jak Van Gaal, dublet, jutro może zaliczyć historycznego hat-tricka. Wielokrotnie pisałem tu o Interze, o jego sposobie gry, o plusach i minusach. Powtórzę tylko - szacunek dla Mourinho za to, że pokazał wiosną w pucharach Inter odważny, nie padający przed nikim na kolana. Rewanż z Chelsea i dwumecz z Barcą był majstersztykiem jego i jego ekipy. Nie rozumiem ludzi, którzy tego nie widzą i nie doceniają.

Filozofia trenerska obu panów ma, mimo oczywistych różnic, wiele punktów stycznych. Pressing, wymiana pozycji, opieranie drużyn na silnych fizycznie, wybieganych graczach, nacisk na grę bocznymi sektorami boiska, konieczność włączania się środkowych pomocników w akcje ofensywne, wymienność pozycji. I przede wszystkim - stawianie drużyny ponad jednostkami. Samuela Eto'o tak mocno pracującego w defensywnie zobaczymy tylko u Mourinho. Albo u Van Gaala, który zdążył już skasować przecież Lukę Toniego. Jutro panowie ci rozegrają swoją partię szachów. Zwycięży ten, który przechytrzy rywala. Jak ma zagrać Inter? Ma zagrać swoje. Konsekwentnie. Tak jak w derby Mediolanu, jak z Chelsea i z Barcą. Liczę, że Mourinho wymyśli coś "ekstra".

Gra toczyć się będzie jutro o historię. Tylko Ernst Happel i Ottmar Hitzfeld wygrali Puchar Europy z dwoma różnymi klubami. Ani Inter, ani Bayern, nie wygrały nigdy potrójnej korony. Jutro stanie się historia. I mam dziwne przeświadczenie, że Interowi nie stanie się jutro krzywda. Wierzę w metafizykę, znaki na niebie i ziemi itp. To jest ten sezon, sezon Interu. Sezon, kiedy spełnią się marzenia Massimo Morattiego, kiedy fanom nerazzurri los odpłaci za wiele sezonów europejskich upokorzeń.

Absolutnie doceniam klasę Bayernu. Ale Inter jest drużyną lepszą, mocniej spojoną heroicznymi bojami z Chelsea i Barceloną. Mam wrażenie, że ekipą bardziej głodną tego sukcesu, co może brzmieć paradoksalnie w obliczu najważniejszego z najważniejszych finałów. Inter ma większe parcie na sukces, jest twardszy, lepszy w grze obronnej, co w tego typu meczach ma często kluczowe znaczenie. Inter wygra, Mourinho pożegna Mediolan jako "santo subito", a Javier Zanetti wzniesie puchar po swoim 700-setnym meczu w barwach klubu. Piękne podsumowanie pięknego snu.


foto: corrieredellosport.it

5 komentarzy:

  1. Matia niech wygra lepszy ;)
    trocky

    OdpowiedzUsuń
  2. Inter - Bayern 3-1:) Święta racja - Inter, za lata upokorzeń po prostu MUSI wygrać - jakaś sprawiedliwość dziejowa musi być:) Dobrze Mattia, że w końcu stawiasz Inter w roli faworyta, choć dzisiejszego Bayernu obawiam się bardziej i stawiam ponad Chelsea i na równi z Barceloną.. Będzie cholernie ciężko, ale widzę zwycięstwo dwoma bramkami, może Robben najwyżej coś strzeli;)

    Boje się tylko, że po odejściu Mourinho (choć łudzę się, że jednak zostanie) wszystko się posypie.. Mimo, że ciągle nie ma konkretów, to na wszelki wypadek napiszę, że tylko jeden gość może przejąć ten zespół i nie spieprzyć tego, co zostawi (?) Mourinho - siedzi teraz na Wyspach i ma cholernie stresującą robotę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Według mnie faworytem jest Inter a słabość Bayernu upatruje w środkowych obrońcach.Van BUyten i Demichelis nie zasługują na grę dużym klubie. Popełniają megagafy. Brak Riberego na pewno będzie miał też znaczenie. Jednak to jest finał tu nie ma faworyta to jest jeden mecz. Każdy błąd kosztuje bardzo wiele. W Interze imponuje mi gra obrona od razu przychodzą mi na myśl największe defensywy ligi włoskiej.Milan z Costacurtą, Maldinim i Baresim czy Juventus z Cannavaro, Thuramem, Ferrarą, Montero. Mourinho może nie lubić Włoskiej piłki ale właśnie jego sposób kierowania drużyną jest równie Włoski jak Ferrari, Armani czy Neapolitańska Pizza. Dyscyplina taktyczna to słowo jest synonimem Calcio. Często Włoska piłka jest krytykowana za właściwe jej wyrachowanie. Sam jestem ciekawy czy Mourinho zostanie w Interze. Przed rozpoczęciem rozgrywek uważałem, że jest przereklamowany. Jednak jego arcymistrzowskie posunięcie ze sprzedażą Ibrahimovića uważam za decydującą sprawą w budowie obecnego Interu. Teraz uważam, że Calcio potrzebuje bardziej Mourinho niż on Calcio. To jest osoba, która jest Megagwiazdą i nie tylko z punktu sportowego ale i Marketingowego Włoska Liga straci wiele jeśli odejdzie. FanNapoli

    OdpowiedzUsuń
  4. faworytem 100% jest mourinho.wygra choć drużyny terrorysty van mala grają dużo fajniejszą piłkę,tym niemniej to mou jest urodzonym zwycięzcą i ma lepszych żołnierzy w swojej drużynie.oczywiście nie będę płakał jeśli się mylę i wygra bayern :) .życzę gola mojemu Czarnuchowi E2 by udowodnił Laporcie i Guardioli jak bardzo się mylili ! a potem na mou czeka madryt i to będzie ekstaza arogancji i buty i nie mogę się jej już doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  5. masz nieszablonowe teksty, ale dla mnie Twój najlepszy nie wisi na tym blogu, pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń