piątek, 22 listopada 2013

Włoska trauma 1950
















Pewnie widzieliście już doskonałą reklamę Pumy, robiącą klimat przed Mundialem 2014 i nawiązującą oczywiście do brazylijskiej traumy z roku 1950 (kto nie widział - LINK). Gospodarzom turnieju wystarczał wtedy remis z Urugwajem, aby móc świętować tytuł mistrzów świata (finał rozegrano wówczas w formule 4-zespołowej grupy). Mimo prowadzenia 1-0, canarinhos przegrali 1-2. Płakało 200 tysięcy ludzi na Maracanie, płakał cały kraj. Mało kto pamięta przez to, iż to Włosi przybyli do Ameryki Południowej jako obrońcy tytułu i dwukrotni zdobywcy Pucharu Rimeta.

Samo trofeum szczęśliwie przetrwało wojnę światową, ukryte pod łóżkiem Ottorino Barassiego, wiceprezydenta FIFA. Ten fakt, a także to, iż Italia była obrończynią tytułu, przekonał, światową federację do zaproszenia włoskiej reprezentacji na turniej. Pojawiły się bowiem głosy sprzeciwu, mówiące iż Włosi powinni podzielić los Niemiec i Japonii, którym zakazano startu w eliminacjach.

Przeważył głos zdrowego rozsądku piłkarskiego. Italia nie tylko została zaproszona, ale FIFA obiecała do tego pokryć koszty transportu drużyny na inny kontynent. To ostatecznie przekonało włoską federację, która wahała się długo, mając na uwadze dramatyczną sytuację gospodarczo-społeczną państwa zniszczonego wojną.

Rok wcześniej Włochami wstrząsnęła lotnicza tragedia na wzgórzu Superga. W jednej sekundzie kraj stracił mistrzowską drużynę Torino, a tym samym praktycznie całą reprezentację narodową. Naprędce sklecona ekipa prezentowała się ciągle solidnie pod względem piłkarskim, ale definitywnie odmówiła lotu samolotowego do Brazylii.

Jedynym wyjściem był transport morski. Ekipa mistrzów świata spędziła na morzach i oceanach trzy tygodnie. Początkowo sytuacja była jeszcze dość znośna, gdyż specjalnie dla piłkarzy statek został przystosowany do treningów i zbudowano na nim coś na kształt małego boiska treningowego. Atmosfera pogorszyła się po kilku dniach, gdy po minięciu Azorów, zorientowano się, że wszystkie piłki wylądowały w morzu i nie ma już czym trenować.

Do wybrzeży Brazylii dopłynęła grupa ludzi sfrustrowanych, zmęczonych, znudzonych i pokłóconych ze sobą. Na skutek dyskwalifikacji reprezentacji Indii, której piłkarzom zabroniono gry boso, Italia zagrała tylko dwa mecze w grupie. Decydująca okazała się porażka 2-3 ze Szwecją, późniejszym brązowym medalistą.

Włosi ledwo się rozpakowali, a już musieli wracać do kraju. Tym razem pośpiech i złość okazały się silniejsze od strachu. Drużyna wróciła do Italii samolotem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz