środa, 19 lutego 2014

Co wymyśli wesoły Clarence?















Przeczytałem gdzieś, że dzisiejszy mecz z Atletico będzie pierwszym prawdziwym testem trenerskim dla Clarence'a Seedorfa. Ciężko mi się z tym zgodzić. Praktycznie niemożliwe jest aby trener, szczególnie zółtodziób, odcisnął jakieś piętno na drużynie po zaledwie kilku tygodniach pracy. Rozumiem jednak budowanie tej otoczki. Rossoneri są ostatnim włoskim przedstawicielem w futbolowej elicie, więc to na nich zwrócone są oczy całej piłkarskiej Italii.

Dwa tygodnie tamu napisałem, że z Massimiliano Allegrim na ławce Milan miałby większe szanse przejść Atletico. Niektórzy uznali to za żart. Nigdy nie byłem wielkim fanem Allegriego, ale ne pewno nie należałem też do jakże licznego (również w Polsce) klubu kibiców robiących z tego szkoleniowca całkowitego głupka. Pomijając ten sezon ligowy, Maxa bronią wyniki. W Sassuolo, Cagliari i Milanie.

Wiele można mu zarzucić, ale na pewno potrafił z reguły sensownie ustawić swoją drużynę w meczach przeciwko mocniejszym rywalom. Zeszłoroczne starcie z Barceloną na San Siro było pod tym względem majstersztykiem i pokazem tego jak przeciętnymi zasobami własnymi wyłączyć można rywalowi największe atuty. Ok, w rewanżu Milan dostał zasłużone bańki, ale ja mówię o pierwszym meczu. I o kilku innych w Lidze Mistrzów za kadencji Allegriego.

Clarence Seedorf wydaje mi się jak na razie trenerem z zupełnie innego uniwersum. Widzę go trochę jako takiego trenerskiego "wesołego Janka", któremu zawsze wydawało się, że bycie trenerem to bułka z masłem. Wiecznego życiowego filozofa uważającego się za lepszego i mądrzejszego od otoczenia. Taktycznego abnegata, któremu do niedawna (z perspektywy Brazylii) zdawało się, że wystarczy drużynę ustawić ofensywnie, rzucić jej piłkę, kazać dominować, hołdować posiadaniu futbolówki i zbierać tego owoce. Sorry, Clarence, to nie takie proste.

Nigdy chyba taka beztroska filozofia nie dała efektów w światowej piłce. Wszycy lubili oglądać ekipy Zemana czy Leonardo, ale bądźmy poważni. Tak się nie da wygrywać. Absolutnie nie wykluczam opcji, że krzywdzę Seedorfa takimi opiniami. Że jestem do niego uprzedzony. Możliwe. Clarence przejął drużynę w biegu, nie przygotowywał jej taktycznie ani fizycznie. Zaczyna ją modelować po swojemu i efekty przyjdą za jakiś czas. To realne postawienie sprawy.

Dziś jest jednak luty 2014. I skupiając się na dzisiejszym meczu jestem niezmiernie ciekawy, czy holenderski poliglota wymyśli jakąś taktyczną, brudną lub czystą, sztuczkę, aby ograć Simeone. Ja na początku nie doceniałem zresztą "Il Cholo" jako trenera i cholernie się pomyliłem. To konkretny szkoleniowiec, który proste środki doprowadził do perfekcji, biorąc pod uwagę materiał ludzki jakim dysponuje.

Paradoksalnie, łatwiej było przygotować Milan rok temu na Barceloną niż teraz na Atletico. Każdy wie jak grała Barca za Villanovy. Oczywiście mało kto potrafił ją zatrzymać, ale przynajmniej matryca była znana. Ona nie zadziała na Atletico, bo colchoneros są silni i twardzi fizycznie, opierają grę na agresji, kontrze i stałych fragmentach, a nie posiadaniu piłki. Ciężko będzie ich zatem skontrować.

Goście, patrząc na ich skład personalny, nie mają słabych punktów, takich które odstawałyby od reszty drużyny. W Milanie widzę ich kilka. Colchoneros mają dużą przewagę umiejętności w bocznych sektorach boiska, gdzie posiadają piłkarzy kreatywnych, potrafiących zejść do środka pola. To, plus sposób gry w defensywie napastników, szczególnie Diego Costy, najprawdopodobniej zniweluje papierową przewagę liczbową Milanu w środku pola.

Aktualne Atletico prezentuje jako zespół porównywalną klasę do zeszłorocznej Barcelony. Milan nie jest silniejszy niż rok temu, a na pewno ma na ławce mniej doświadczonego i obytego szkoleniowca. Można odwoływać się do "europejskiego DNA Milanu" (w czym jest sporo prawdy), do sukcesów Seedorfa-piłkarza w Lidze Mistrzów, do 2007 roku, gdy Milan dołował w Serie A, by wygrać na koniec Champions League.

To są jednak elementy życzeniowe i niemierzalne w kontekście zielonej murawy. Przewaga realnych, namacalnych czynników jest pod każdym względem po stronie Atletico. Ostatnia włoska drużyna ma spore szanse na zakończenie swojej przygody z Ligą Mistrzów już na tym etapie. A może jednak "wesoły Clarence" zaskoczy nas po raz pierwszy czymś konstruktywnym?

PS. Zachęcam do śledzenia profilu Calciobar na FB:
https://www.facebook.com/CalciobarPL

Tam dużo, jeszcze więcej ciekawostek i komentarzy na temat Serie A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz