niedziela, 1 listopada 2009

11. kolejka - Mistrz kierownicy ucieka


Największymi wygranymi 11. serii spotkań Serie A są bez wątpienia piłkarze Interu Mediolan. Nerazzurri odskoczyli rywalom na 7 punktów i już oficjalnie możemy napisać, iż rozpoczęli "wielką ucieczkę" w kierunku scudetto. Wygrana w Livorno (2-0) wcale nie przyszła liderowi łatwo. Do przerwy to gospodarze nadawali ton grze, mieli nawet okazje by wyjść na prowadzenie. Nie udało się i jak to w pojedynkach z Interem z reguły bywa - mistrz Italii nie darował takich omyłek. Szybko zdobył gola po zmianie stron i do końca już kontrolował mecz. Nerazzurri mają dobry zespół, a w nim sporo indywidualności. Trzeba więc wykorzystywać bezlitośnie wszelkie okazje bramkowe, inaczej kończy się tak jak dziś. Mourinho chwalił po meczu swoją drużynę, podkreślając pracę jaką wykonuje ona na treningach. Pamiętajmy jednak, że wygraniem tylko Serie A nikt się nie będzie w czarno-niebieskiej części Mediolanu specjalnie ekscytował. Cel nr 1 to Liga Mistrzów. A już w środę mecz w Kijowie, Inter nie może tam przegrać (a powinien nawet pomyśleć o zwycięstwie). Tymczasem Mourinho ma kłopoty kadrowe, "rozsypał się" kolejny zawodnik - Muntari.

Tygrysi skok Interu był możliwy dzięki wpadkom grupy pościgowej. Zupełnie niezrozumiała jest dla mnie porażka Juventusu z Napoli (2-3). Bianconeri zaprzepaścili tym samym wszystko to, co ugrali w środę z Sampdorią. Przez prawie godzinę gry zanosiło się na powtórkę - Stara Dama prowadziła 2-0 i choć nie grała olśniewająco, to zdawało się, że panuje nad sytuacją. I wtedy Juventus gdzieś zniknął, goście zaczęli stwarzać okazje i zdobywać gole. Świetną zmianę dał Argentyńczyk Datolo (co za lewa noga!), swoje dołożył Ferrara, który wprowadzając Amauriego za Poulsena totalnie zachwiał równowagę w drużynie. A może jednak trzeba docenić odwagę trenera Juve, który bardzo (może zbyt bardzo?) chciał wygrać to spotkanie? Walter Mazzarri zdobył 10 oczek w 4 meczach na ławce partenopei. Szacunek. Szkoleniowiec ten zaczyna wykorzystywać talent drzemiący w składzie swojej drużyny. Juventus natomiast wykorzystał już chyba wszystkie swoje koła ratunkowe. I albo przestanie tracić punkty i poważnie powalczy o tytuł, albo zadowoli się "gwarantowanymi" miejscami 2-3.

Straty poniosła też Sampdoria, która zremisowała z Bari 0-0. Pierwsza połowa przebiegła pod dyktando Sampdorii, w której barwach niezwykle aktywny był chłopak z Bari, Antonio Cassano. Nie miał on jednak wsparcia w kolegach. Nie udało się więc doriani przełamać linii obronnej gości. Ich defensywa nie tylko jest najlepsza w lidze, ale i - co bardzo ciekawe - nie straciła ani jednej bramki w pierwszych 45 minutach meczów! Z biegiem czasu goście radzili sobie coraz lepiej także w ofensywie, a to co wydarzyło się w doliczonym czasie gry wzbudziło ich pomeczową wściekłość. Najpierw Barreto tak wykonał rzut karny, że do teraz trwa akcja poszukiwania futbolówki, a chwilę potem Leonardo Bonucci (kolejny ciekawy defensor!) zdobył prawidłowego gola, którego nie uznał arbiter Valeri. Remis chyba sprawiedliwy, ale Bari na pewno pluje sobie w brodę. Odnosi się wrażenie, że Sampdorii zaczyna troszkę brakować paliwa. Gdzie jest najbliższa stacja benzynowa?

Wygrała Fiorentina, sprawiając radość swoim kibicom, ale i wielu znajomych typerom bukmacherskim. Mecz z Catanią (3-1) był ciekawy za sprawą obu drużyn, które zostawiły w szatni kunktatorstwo i grały o pełną pulę. Catania przegrała, ale zwracam się z apelem do prezydenta Pulvirentiego - proszę nie zwalniać trenera Gianluci Atzoriego, nie zasługuje na to! W barwach Fiorentiny bardzo dobrze, szczególnie po przerwie, zagrał prawy obrońca Lorenzo De Silvestri. Prezydent Lazio, Claudio Lotito, powinien zacząć się zastanawiać, czy aby dobrze zrobił tak łatwo rezygnując z usług wychowanka biancocelesti.

Lotito ma zresztą więcej powodów do zastanowienia. Lazio tylko zremisowało w Sienie (1-1) i nadal tłamsi się gdzieś w okolicach strefy spadkowej. Podział punktów jest w miarę sprawiedliwy, bo obie ekipy miały swoje okazje. Poziom meczu słaby, nic dziwnego, że rzymianie z taką grą nie wygrali już od 9. kolejek. To nie zdarzyło się Lazio od prawie 20 lat. A miało być tak pięknie...Remis nie zadowala ani jednych ani drugich. Siena pozostaje czerwoną latarnią, a Lazio ma tak ciężki terminarz, że kto wie czy czasem nie dołączy do toskańczyków w strefie spadkowej. Jedynie Zarate gra na niezłym poziomie, reszta jest milczeniem. Szczególnie zastanawia obniżka formy u bramkarza Fernando Muslery.

Odbiła się natomiast Roma. Najważniejszy był tu wynik (2-1 z Bologną), więc o stylu nie dyskutujemy, bo zwycięzców się ponoć nie sądzi. Giallorossi przegrywali 0-1 przez 3 minuty i te 3 minuty zapowiadały dramat Romy, którą coraz mocniej wygwizdywali kibice. Było bardzo nerwowo, udało się jednak pozbierać. Bologna oddała drugą połowę praktycznie bez walki, brakuje tam chyba prawdziwego lidera. Czeka ich kolejny sezon walki o utrzymanie. Dla gospodarzy w końcu trafił Vucinic, który z kilku metrów skierował piłkę do siatki. Trzeba to docenić, bo w tym sezonie marnował już łatwiejsze sytuacje. Pod nieobecność Tottiego trafienia Czarnogórca są bezcenne.

Niezbyt ciekawie było w Weronie. Chievo podzieliło się punktami z Udinese (1-1) i tak naprawdę to prawie wszystko co można interesującego napisać o tym meczu. Udinese zbyt często w tym sezonie rozgrywa nudne partie, a przecież znaliśmy ich z zupełnie innej strony. Obie drużyny spokojnie zbierają punkty, ale o ile Chievo musi być zadowolone ze swojego dorobku, o tylu friulani już niekoniecznie. Nie pomagają im na pewno problemy zdrowotne Antonio Di Natale.

Z satysfakcją odnotowuję świetną dyspozycję Cagliari, który wygrało trzecie spotkanie z rzedu (3-0 z Atalantą) i jest już blisko czołówki. Dziś sprawę załatwiono do przerwy, gdy bramkarz Atalanty trzykrotnie wyciągał futbolówkę z siatki. Consigli zawalił zresztą pierwszego gola, zaliczając "pusty przebieg". To już drugi numer jaki "wycina" ten golkiper z rzędu. W środę przecież podarował gola Livorno. Goście mają sporo problemów kadrowych, Conte musiał dziś mocno poprzesuwać niektórych piłkarzy. To wszystko nie wróży im łatwego życia, po 5. kolejkach bez porażki znów mają do czynienia z prozą życia. Cagliari świętuje 300-ne zwycięstwo w Serie A w swoim 1000-ym w niej meczu. Wow.

W dobrej formie jest też Milan, który choć na kolana stylem nie rzuca, to jednak konsekwentnie punktuje. Wygrana z Parmą (2-0) sprawiła, iż rossoneri chyba po raz pierwszy w tym sezonie znaleźli się w "zona Champions", czyli pierwszej "czwórce". Triumf zasłużony, choć okazji Milan nie wykreował zbyt wielu. Wykreował natomiast dwóch bohaterów - strzelca "doppietty", Marco Borriello oraz Nelsona Didę, który dwukrotnie w znakomity sposób zasłonił swoją bramkę. Ciekawe, czy Borriello ma już za sobą te wszystkie problemy zdrowotne i będzie w stanie wrócić do formy, jaką prezentował w Genoi? Życzę mu tego, bo podoba mi się styl gry tego snajpera. Parma zagrała trochę bez wyrazu, odważnie tylko momentami. Widać było, że w jakimś stopniu wkalkulowali sobie stratę punktów na San Siro. A Milan już we wtorek mierzy swe siły z Realem. Wielki rewanż "Galaktycznych" czy jednak ponownie sukces rossoneri?

Przed chwilą zakończyło się spotkanie Palermo-Genoa. Gradu bramek nie było, choć okazji nie brakowało, szczególnie przed przerwą. Remis 0-0 nie zmienia sytuacji żadnej z drużyn, a jak mawia Zbigniew Boniek: "lepszych dwóch rannych niż jeden zabity". To tyle na dziś, czas spać, jutro pierwszy dzień w nowej pracy. Serdecznie pozdrawiam czytelników:)


foto: gazzetta.it

2 komentarze:

  1. Mnie nie dziwi zwyciestwo Napoli. W meczu z Milanem pokazali, ze potrafia walczyc do konca i w sobote ponownie to udowodnili osiagajac tym razem zwyciestwo. Zgrana, rozumiejaca sie ekipa. Ciekawe co pokaza w nastepnych kolejkach.
    Nie zgadzam sie z Toba w kwestii Muslery i Zarate.
    Bramkarz Lazio popelnil wprawdzie blad w meczu Cagliari, ale nie oznacza to od razu spadku formy:)
    Dobrze gral dzis Foggia, byl zwinny i szybki. Jego byl asyst przy golu Mauriego. Zarate natomiast owszem, stara sie, ale jest zbyt wolny. Jego zwody nie sa juz niespodzianka w serie A, jest regularnie blokowany, a i strzalow (celnych) z dalszej odleglosci jak na lekarstwo...

    Tomte

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do Zarate to na pewno nie spisuje się tak rewelacyjnie jak rok temu. Ale mimo wszystko nadal to najlepszy piłkarz Lazio (może obok Matuzalema, który wczoraj pauzował), jedyny mogący stworzyć "coś z niczego" (czasem potrafi to też Foggia). A że gra słabiej niż w poprzednim sezonie? Może ręce mu opadają gdy patrzy na klubowych kolegów i traci przez to zapał:)?

    Muslera zawalił gola w środę, a i wczoraj popełnił błąd - nie dość, że dostał gola z praktycznie zerowego kąta, to jeszcze do tego między nogami...

    OdpowiedzUsuń