poniedziałek, 15 lutego 2010

Malutki pan z Hollywood


Nie pozwalają nam odpocząć nasi włoscy bohaterowie. Kolejny ligowy weekend i kolejne zmiany w tabeli, awanse, spadki, radości i rozczarowania. Nie zabrakło też polemik, zarówno na tematy sędziowskie, jak i personalnych wycieczek. W końcu jesteśmy w Italii.


Inter - Roma. Deja vu? Giallorossi zbliżyli się do zespołu Jose Mourinho na 7 oczek. W stolicy odżyły nadzieje na walkę o scudetto, podgrzewane tylko precedensem sprzed 2 lat. W sezonie 2007/2008 przewaga Interu nad Romą wynosiła już 11 punktów. Tymczasem na 30 minut przed końcem ligi to Roma była mistrzem. Dopiero 2 gole Ibrahimovica w Parmie załatwiły sprawę. Sądzę jednak, że do podobnej sytuacji nie dojdzie. Choćby z dwóch następujących powodów: 1) Dwa lata temu prawie-gwoździem do trumny nerazzurri stał się uraz Szweda, który wykluczył go z gry na dwa miesiące. Teraz Inter nie jest już Ibra-dipendente (nie jest też Sneijder-dipendente, o czym pisałem TU). Uraz jednej-dwóch gwiazd nie powinien rozłożyć ich na łopatki. 2) Bałaganu narobił wtedy też Roberto Mancini, ogłaszając po przegranym dwumeczu z Liverpoolem, że po sezonie kończy pracę w Lombardii. Mourinho nie pozwoli sobie na takie gierki i utrzyma wysoki poziom koncentracji w drużynie. Inter będzie mistrzem. Z conajmniej kilkupunktową przewagą.

Parma jak Palermo? Co mają ze sobą wspólnego Palermo z sezonu 2006/2007 oraz obecna Parma? Obie ekipy prowadził Francesco Guidolin. Co jeszcze? Obie były rewelacjami pierwszej części sezonu i plasowały się w ścisłej czołówce. Co jeszcze? Obie obniżyły mocno loty w drugiej połówce rozgrywek. Palermo straciło wtedy Amauriego (uraz kolana) i ściągnięcie na odsiecz Cavaniego i Matusiaka (sic!) nie uratowało sprawy. Sycylijczycy skończyli sezon tylko (aż?) na 5. miejscu. Parma nie ma takiego zapasu punktowego. A strefa spadkowa się zbliża... Nie, nie wierzę w to, że ekipa Guidolina może walczyć o utrzymanie, ale zastanawiam się skąd takie problemy jego kolejnej drużyny w rundzie rewanżowej.

Padający Del Piero. Rozumiem rozpaczliwe poszukiwanie punktów i presję awansu do Ligi Mistrzów, ale przestaje mi się podobać zachowanie kapitana Starej Damy. Najpierw bezczelnie wyłożył się w polu karnym Lazio i nabrał sędziego Saccaniego. Wczoraj równie efektownie rąbnął na glebę w starciu z Genoą. Tym razem metr poza "szesnastką", ale "wapno" i tak podyktowano. Zirytowały mnie też jego pomeczowe wypowiedzi i udawane zaskoczenie, z jakim reagował na wieść o pretensjach trenera i zawodników grifoni. Mają się cieszyć, że przegrali po wyciągniętym z kapelusza rzucie karnym? Alex, Juve, nie idźcie tą drogą!

Powrót Ledesmy. Postawiony pod ścianą prezydent Lotito pokazał drzwi Davide Ballardiniemu, powitał w jego miejsce solidnego Edoardo Reję i przeprosił się z Cristanem Ledesmą. Zdążył przy okazji wybełkotać, że odsunięcie Argentyńczyka od składu było wyłączną decyzją ustępującego szkoleniowca, co jest tak wielką bzdurą, że aż szkoda ją komentować. Lazio z Ledesmą w składzie pewnie wygrało 2-0 w Parmie, a pomocnik ten, obok Floccarego i Zarate, był najlepszym aktorem tego widowiska.

Pragmatyzm Prandellego. "Musimy zdobyć jak najszybciej 40 punktów by być spokojnymi o utrzymanie". Fiorentina przegrywa mecz za meczem. Jest to o tyle zaskakujące, że viola świetnie radzili sobie jesienią, dzieląc czas i siły między ligę a europejskie puchary. Ich aktualna dyspozycja jest dla mnie niewytłumaczalna. Grają przecież praktycznie co 7 dni, mając pełne pole do popisu w kwestii regeneracji i przeprowadzenia pełnego mikrocyklu. Rozpędzony Bayern zaciera ręce.

Mourinho vs. De Laurentiis. Prezydent Napoli: "Nie zamieniłbym Mazzarrego na Mourinho nawet gdyby mi go podarowano. Ale jako aktora w moim filmie, widziałbym go bardzo chętnie".
Portugalczyk: "De Laurentiis to malutki pan, który wciąż pojawia sie w telewizji, ale ciągle jeszcze nie zrozumiał, że futbol to nie Hollywood". Show must go on...


foto: goal.com

2 komentarze:

  1. hahaha dobrze dał de Laurentiis hahaha a jose coś kiepsko dowcipnie,chyba jest spięty przed meczem z chelsea.ja bym pretensji do del piero nie miał,miałbym pretensje do arbitra ! zwłaszcza,że patrzę na calcio okiem człowieka zupełnie niezaangażowanego i podobnie jak wielu uważam że jednym z fundamentów włoskiego futbolu jest aktorstwo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Del Piero w obu sytuacjach zachował się cwanie, ale jednak niesportowo. Będę konsekwentny i psiocząc na Henry'ego popsioczę i na Pinturicchio.

    Jeśli Mourinho faktycznie jest spięty to ma ku temu dobry powód. Dwumecz z Chelsea będzie papierkiem lakmusowym dla jego autorskiego Interu. Wóz albo przewóz

    OdpowiedzUsuń