czwartek, 17 września 2009

Byle jaki początek Ligi Mistrzów


Ciężko zachwycać się występami włoskich drużyn w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów. Ciepłe słowa na pewno poświęcić należy Milanowi. Ze skrótów i z pomeczowych komentarzy wynika, że rossoneri zagrali w Marsylii w swoim starym stylu – posiadanie piłki, kontrola nad meczem i ukłucie rywala w najbardziej odpowiednim momencie. Filippo Inzaghi zbiera za swoje dwa gole pochwały ze wszystkich stron (pierwsze trafienie ze spalonego, cały Pippo!), więc ja powiem tylko: brawo, stary lisie!


Fiorentina zagrała w Lyonie niezłą pierwszą połowę, ale całą sytuację położył swoją czerwoną kartką Gilardino. Potem kwestią czasu było już kiedy gospodarze osiągną swój cel i zdobędą zwycięskiego gola. Viola nie tylko rozpoczyna więc od porażki, ale i traci na 1-2 kolejki swojego snajpera. Czyżby więc powtórka sprzed roku i 3 miejsce w grupie?

Spodziewałem się, że Juve mieć będzie ciężką przeprawę w meczu z Bordeaux. Wysoko cenię ekipę Laurenta Blanca, gdyż potrafią zabrać rywalowi piłkę i grać swój futbol. Wczoraj postawili naprawdę wysokie wymagania zespołowi z Turynu i chyba zasłużyli na punkt (jedyny zgrzyt – wyrównujący gol ze spalonego). W Juventusie troszkę zawiódł mnie Giovinco. Liczyłem, że weźmie na siebie ciężar gry, ale „atomowa mrówka” głównie odbijała się od atletycznych rywali.

Inter specjalnie mnie nie rozczarował, gdyż przeczuwałem, że Barcelona będzie grała w piłkę, a nerazzurri będą głównie przeszkadzać. 67%-33% w posiadaniu futbolówki - to mówi samo za siebie. Inter grał tylko przez 10 minut pierwszej połowy, poza tym stał w dziewiątkę przy swoim polu karnym i wybijał piłki do napastników. Było to trochę żałosne i pokazało jak wiele brakuje Interowi do tego, by móc marzyć o wygraniu Champions League. Mourinho to świetny motywator, ale skoro Massimo Moratti płaci mu 11 milionów euro rocznie, to oczekiwałbym żeby jego ekipa grała w piłkę, a nie kopała się po czole w takim stylu jak dziś. Mniej słów, więcej faktów panie The Special One. To co starcza na popadającą w przeciętność Serie A, to zdecydowanie za mało na europejskie puchary.

Za kilka godzin wyruszam na rodzinne wesele na drugi koniec Polski, więc będę miał przed kilka dni spory problem z uzupełnianiem bloga. Ominie mnie co najmniej jedna kolejka rozgrywek. Wrzucam więc swoje typy na weekend, postaram się napisać coś o czwartej kolejce Serie A gdy tylko zawitam ponownie w znajome okolice. Najciekawiej powinno być w Rzymie. Zobaczymy na ile Roma „ogarnęła się” po koszmarnym początku sezonu. Ja dość odważnie stawiam na giallorossi. Przewidywane składy na czwartą serię spotkań TU.

Typy:

Bari – Atalanta 2

Cagliari – Inter 2

Catania – Lazio x

Chievo – Genoa 1

Juventus – Livorno 1

Milan – Bologna 1

Napoli – Udinese 2

Parma – Palermo x

Roma – Fiorentina 1

Sampdoria – Siena x


foto: gazzetta.it

5 komentarzy:

  1. Prawda jest taka, że jedynie Juventus zagrał poniżej oczekiwań; Turyńczycy byli zdecydowanymi faworytami, ale w samym meczu zawiodła koncentracja w decydujących momentach. To dopiero pierwsze spotkanie w LM, ale już teraz sytuacja wydaje się skomplikowana; przed Juventusem spotkania z uskrzydlonym Bayernem i z Bordeaux na wyjeździe.
    Mecz Interu z Barceloną w żadnym stopniu mnie nie zaskoczył; Mourinho to ciułacz punktów i w tej edycji LM będzie stosował podobną strategię.
    Milan musiał w końcu się przełamać, mimo wszystkich wad to wciąż zespół który stać na świetną grę.
    Fiorentina wydaje się po prostu za słaba na Ligę Mistrzów tak było sezon temu i zanosi się, że podobnie będzie w tym roku.
    Kolejny zawód Włochów w pucharach? Mimo wszystko za wcześnie, żeby o tym mówić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Milan kontrolował mecz? Bez przesady, zwłaszcza w drugiej połowie mieli mnóstwo szczęścia, bo Marsylia przeważała, no ale Inzaghi jest niezniszczalny. Milan nic wielkiego nie grał i jakby nie było właśnie Inzaghiego to by przegrał.
    Juventus był wielkim faworytem, ale aż za wielkim. Przed meczem większość dopisywała im pewne 3 punkty, a przecież Bordeaux to bardzo dobry zespół i to udowodnili.
    Fiorentina przegrała, ale Lyon jest po prostu mocniejszy i nie ma się co załamywać, tym bardziej że w porównaniu z poprzednimi meczami teraz zagrali przeciętnie. Szkoda, że Jovetic nie dostał od początku szansy, a najlepszym zawodnikiem oczywiście Frey.
    Inter słabiutko, wprawdzie grali z najlepszym obecnie zespołem, no ale coś więcej można było się spodziewać. Dobrze, że chociaż defensywa na wysokim poziomie.
    Co do typów to autor bloga coś nie może się przekonać do Sampdorii od początku sezonu, a oni ciągle robią swoje ;). Ostatnio nie zachwycili, ale wygrali i to się liczy. Wcześniej fajną piłkę grali i w domu ze Sieną powinno być podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. dla mnie juve faworytem nie było,wręcz byłem przekonany że ten mecz nie będzie dla nich łatwy.bordeaux wyrasta na groźnego konkurenta w europie i grają przyjemnie dla oka więc nie zdziwie się i wręcz oczekuję że wyjdą z grupy.inter mnie też nie zaskoczył,spodziewałem się takiego przebiegu meczu,choć miałem nadzieję że Barça jednak zwycięży,ale z taką grą to żaden wyjazd w tej grupie dla nerrazzurrich nie będzie łatwy.milan w swoim,bo farciarskim stylu no i ten pippo,to jest niesamowite co wyprawia ten stary drewniak,ale gol to gol.

    OdpowiedzUsuń
  4. We wtorkowy wieczór oglądałem Juve, więc - tak jak napisałem - Milan oceniam korzystając w dużym stopniu z pomeczowych opinii. W skrótach źle to nie wyglądało, a grali przecież na ciężkim terenie Marsylii.

    Co do Sampdorri, to w końcu muszą stracić punkty, a Siena nieźle kontruje.

    OdpowiedzUsuń