wtorek, 29 września 2009

Grande Fiorentina!


Wspaniałe zwycięstwo Fiorentiny! Viola pokonali w dzisiejszym spotkaniu Ligi Mistrzów Liverpool 2-0. Ostatni tak wielki wieczór kibice tego klubu przeżywali chyba w 1999 roku, gdy na Artemio Franchi także 0-2 poległ Manchester United (o ile dobrze pamiętam, po golach Balbo i Batistuty).

Jestem naprawdę pod wrażeniem gry zespołu Cesare Prandellego . Imponujące było szczególnie pierwsze 45 minut, gdzie goście zostali zdominowani przez fioletowych i 2-0 to był praktycznie najmniejszy wymiar kary. Fiorentina przeważała, grała dużo z pierwszej piłki, stwarzała okazje, a dwie z nich na bramki zamienił tak chwalony przeze mnie ostatnio Stevan Jovetić. Zrobił to w stylu klasowego gracza ofensywnego, i takim naprawdę się staje!

The Reds w pierwszej połowie grali futbol w zwolnionym tempie, nudny i przewidywalny. Byli dalecy o lata świetlne od tego czym są naprawdę - drużyny świetnie poukładanej, pomysłowej i cynicznej. Nie wiem na ile w tym zasługi Fiorentiny, a na ile słabości chłopców Beniteza. Tego nigdy się nie dowiemy, ale pewne jest to, że gospodarze, szczególnie przed przerwą, zagrali świetnie. Widać było, ile wniósł do tej drużyny zakup tak inteligentnego i ogranego w pucharach pomocnika jak Cristiano Zanetti.

Po zmianie stron viola ograniczyli się do kontrolowania przebiegu gry. Liverpool nacisnął, miał kilka okazji, szczególnie na początku drugiej połowy, ale w żadnym momencie gry nie miałem wrażenia, że goście są w stanie odmienić losy meczu. Na środku ataku, pod nieobecność Gilardino, zagrał Mutu i dało to ekipie Prandellego dużo nowych możliwości budowania akcji. Rumun więcej cofa się po piłkę i potrafi ją rozegrać, a w jego miejsce wbiegać mogą trzej ustawieni za jego plecami piłkarze. Takie rozwiązanie przypomina mi grę Romy Luciano Spallettiego. Fiorentina, dość niespodziewanie, wraca do gry!

Inter wywiózł punkt z ciężkiego terenu w Kazaniu. Mourinho był po meczu w miarę zadowolony z punktu, tym bardziej, że nieodpowiedzialnie zachował się Mario Balotelli i ostatnie pół godziny nerazzurri grali w "10". Z relacji i komentarzy wynika, że Inter zagrał słabo, co ostatnio zdarza się tej drużynie zbyt często. Remis ten definitywnie skazuje interistów na 2. miejsce w grupie i wylosowanie w 1/8 finału bardzo mocnego przeciwnika. Wszyscy pamiętamy, jak skończyło się to rok temu...


foto: corrieredellosport.it

1 komentarz:

  1. Po meczu z Lyonem Fiorentina byla skazywana na kolejne drugie już z rzędu pożegnanie się z ligą mistrzów na etapie grupowym. Jednak dziś sprawili niespodziankę i zdolali pokonać jeden z najlepszych angielskich teamów, wielkie graty im za to. Z drugiej strony nie może dojść do kolejnego kompromitującego serie a sezonu. Ciekaw jestem jak jutro zaprezentuje się Juventus i Milan. Dziś Inter tylko zremisowal z Rubinem, ale ciulanie punktów przed podopiecznych Mourinho to już pewien standard. Cóż dosyć upokorzeń, czas na nawiązanie realnej walki z najsilniejszymi w Europie; Wlosi zbyt dlugo pozostawali w cieniu chociażby dominujących angoli.

    OdpowiedzUsuń