środa, 9 września 2009

Wielki Milan Arrigo Sacchiego


Silvio Berlusconi, obejmując władzę w Milanie, potrzebował trenera mogącego zbudować zwycięski zespół na miarę ambicji bogatego biznesmena. Niespodziewanie wybór padł nie na szkoleniowca będącego wówczas na topie. Uwagę Berlusconiego zwróciła drużyna Parmy, beniaminek Serie B, który niespodziewanie wyrzucił rossoneri za burtę Pucharu Włoch. Trenerem tej ekipy był Arrigo Sacchi. I to on, ku zaskoczeniu chyba wszystkich, objął w 1987 roku stery w Milanie.

Był to prawdopodobnie najlepsza decyzja personalna jaką obecny premier Włoch podjął w swojej bogatej karierze. Sacchi jest uważany do teraz za trenera który w największym stopniu (porównywalny może jedynie z Rinusem Michelsem, którego „futbolem totalnym” Sacchi był zresztą zainspirowany) zmienił trendy w światowej piłce. Jego Milan w ciągu 4 lat zdobył dwa Puchary Mistrzów, dwa Superpuchary Europy, dwa Puchary Interkontynentalne, jedno scudetto i jeden Superpuchar Włoch. Drużyna ta do teraz uznawana jest za jedną z najlepszych (jeśli nie najlepszą!) ekipę klubową w historii piłki. Milan z sezonu 1989/1990 ustąpił w rankingu przygotowanym przez "World Soccer" jedynie drużynom narodowym: Brazylii z 1970 r., Węgrom z 1953 r. oraz Holandii z 1974 r.

Na czym polegała tajemnica warsztatu Sacchiego? Możemy wyróżnić kilka charakterystycznych składników jego wizji futbolu:

1) Zdecydowane postawienie na „płaskie 4-4-2”. Koniec z libero, kryjącymi obrońcami, podziałem na defensywnych, ofensywnych pomocników. Słowem: zupełnie nowe ustawienie piłkarzy na boisku

2) Gra strefą w obronie. Sacchi był twórcą tego, na czym aktualnie bazuje cała światowa piłka – Mourinho, Benitez czy Wenger nadbudowują na bazie, którą stworzył Sacchi. Widziałem kiedyś kasetę video z treningiem gry w strefie tamtego Milanu. Ciągłe powtarzanie odpowiedniego przesuwania się zawodników w strefach w zależności od tego w którym miejscu boiska była piłka. Ćwiczone długo i regularnie. Teraz jest to coś oczywistego. Wtedy było rewolucją. Owszem, niektórzy trenerzy już wcześniej „przymierzali się” do gry zoną, ale strefa Sacchiego była ruchoma, skuteczna, nieomal doskonała. Piłkarze przesuwali się po murawie jak zaprogramowani.

3) Wysoki pressing na całym boisku zgodnie z zasadą „im szybciej odbierzesz piłkę rywalowi, tym bliżej masz do jego bramki”. Milan wychodził wysoko pressingiem, skracał i zawężał pole gry. Szybkie odebranie piłki i błyskawiczne zawiązanie akcji ofensywnej. W grze obronnej uczestniczyła cała drużyna, łącznie z napastnikami co też było nowością. Sacchi jako pierwszy wprowadził też podział pressingu: wysoki, średni, niski.

4) Powiązane ze skracaniem pola gry było częste i bardzo skuteczne stosowanie pułapek ofsajdowych. Milan perfekcyjnie grał obroną w linii. W 2 rundzie Puchary Europy 1989/90 rossoneri mieli bronić na Santiago Bernabeu zaliczki z pierwszego meczu (2-0). Nie było to jednak włoskie catenaccio. Milan zrywał z tym stereotypem, a bezradny Real kilkanaście razy wpadł w pułapkę ofsajdową. Zespół Sacchiego był konsekwentny do bólu w grze defensywnej.

5) Świetna organizacja gry w defensywie nie oznaczała schematycznej gry do przodu. Wręcz przeciwnie. Dzięki świetnemu poruszaniu się bez piłki całej drużyny i częstym zmianom pozycji, styl Milanu był niezwykle efektowny, o czym świadczą np. pamiętne pucharowe triumfy nad Realem (5-0) w półfinale czy Steauą (4-0) w finale Pucharu Mistrzów w 1989 roku. Rossoneri znakomicie wykorzystywali przy tym boczne sektory boiska (ofensywna gra skrajnych obrońców – Maldini i Tassotti).

Poniżej wrzucam składy Milanu z dwóch finałów Pucharu Mistrzów z owego okresu. Wszyscy kojarzą tez zespół z trójką Holendrów: Marco Van Bastenem, Ruudem Gullitem i Frankiem Rijkaardem. I oczywiście Paolo Maldinim czy Franco Baresim. Nie można jednak zapominać o innym kluczowych graczach: bramkarzu Giovannim Gallim, rozgrywającym Carlo Ancelottim czy bocznym pomocniku Roberto Donadonim.

Barcelona, Camp Nou, 24 maja 1989
MILAN - STEAUA BUKARESZT 4-0
MILAN: G. Galli, Tassotti, F. Baresi, Costacurta (74’ F. Galli), P. Maldini, Donadoni, Rijkaard, Ancelotti, Colombo, Van Basten, Gullit (60’ Virdis)
Gole: 18’ Gullit, 27’ Van Basten, 39’ Gullit, 46’ Van Basten

Wiedeń, Prater, 23 maja 1990
MILAN - BENFICA 1-0
MILAN: G. Galli, Tassotti, Costacurta, F. Baresi, P. Maldini, Evani, Ancelotti (73’ Massaro), Rijkaard, Colombo (89’ F. Galli), Van Basten, Gullit.
Gol: 68’ Rijkaard

Zwróćmy też uwagę ilu piłkarzy ówczesnego Milanu było lub jest cenionymi szkoleniowcami: Van Basten, Rijkaard, Donadoni, Tassotti, Ancelotti, Gullit. Wszyscy oni podkreślają jak wiele nauczyli się właśnie od Arrigo Sacchiego.


foto: libero.it, icons.com

5 komentarzy:

  1. Aż dziw bierze kiedy przypomni się również przygodę reprezentacyjną Sacchiego. Co prawda zdobyl on z Italią srebro w 94 roku, ale gra jego podopiecznych pozostawiala wiele do życzenia. Swoją drogą należy pamiętać, że oparl ją na pilkarzach Milanu, z których wcześniej prowadzil; Baresci,Costacurta,Tassotti,Maldini,Donadoni,Albertini,Massaro i Evani - ówczesny gracz Sambdorii, który jednak byl ważną postacią Milanu Sacchiego.
    Generalnie poza genialnymi sezonami w Milanie i pierwszym etapem pracy z reprezentacją Sacchiemu wiodlo się nienajlepiej. Może tak szybki i ogromny sukces w jakimś stopniu wplynąl na jego późniejszą motywajcję?

    www.azzurri.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, ile dałoby się wskazać lepszych formacji obronnych od tego czerwono- czarnego kwartetu z końca lat osiemdziesiątych, myślę, że na skalę włoską i międzynarodową obrona Juve i w przy okazji (w 3/4) mistrzowie świata z 1982 roku: Gentile, Scirea, Brio i Cabrini trzyma porównanie. Tak jak w pierwszej połowie tamtej dekady mistrzowski team zestawiła Stara Dama, tak kilka lat później Sacchi z Berlusconim złożyli fantastyczny zespół łącząc włoską obronę i włosko- holenderski atak. Wspominany często w Twoim tekście 1990 rok to było w ogóle święto włoskiej piłki- Puchar Europy w rękach Milanu, Puchar UEFA dla Juventusu, finały MŚ na Półwyspie Apenińskim..;)

    Bonini, Platini, Boniek vs Gullit, van Basten i Rijkaard. Przy ówczesnym limicie obcokrajowców takie rodzynki we włoskim cieście miały swój wyjątkowy smak. Sam nie wiem, czy tego typu połączenia nie były ciekawsze niż obecny międzynarodowy kogel- mogel w większości liczących się mniej lub bardziej drużyn. Wczorajsza wyjściowa siódemka Juventinich przeciwko Bułgarii ma jednak swoją wymowę, hehe;) A cofając się 20 lat wstecz, to nie wyobrażam sobie najlepszej jedenastki w historii piłki nożnej bez Maldiniego, Baresiego czy van Bastena, to byli Mistrzowie przez duże "eM".

    Najpierw Juve 1985, potem Milan w 1989 i 1990, a w latach '90 było odwrotnie- pierwsza połowa to 3 finały LM Milanu, w tym jeden sukces, a druga- znów trzy finały, tym razem z udziałem Juventusu i znów z takim samym skutkiem. Wczoraj na www.11.pl przeglądałem sobie przygotowane specjalnie na inaugurację zmagań w LM podsumowanie wszystkich dotychczasowych edycji Champions League, dostępne w okolicach linka http://www.11.pl/wiecie_znacie_pamietacie/champions_league_sezon_po_sezonie_1995_1996/ A teraz? Ale będzie sizyn;)

    Hm, na razie niewiele wskazuje na to, żeby Leonardo poszedł w ślady swoich wielkich poprzedników, Sacchiego (na zdjęciu ;) i jego jeśli się nie mylę całkiem pojętnego ucznia o wdzięcznych inicjałach FC :) Ale może zimny, czarno- niebieski prysznic orzeźwi weteranów? W razie czego rewanż za 2003 rok mile widziany, hehe:P

    OdpowiedzUsuń
  3. tamten milan to była wielka ekipa.z przyjemnością się na nich patrzyło,ja dzieckiem byłem,ale trzech tulipanów czy ancelottiego i całą resztą jeszcze pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdaje mi się, że Boniek z Platinim w barwach Juve razem przeciwko Holendrom z Milanu zagrać nie zdążyli. Zibi wcześniej trafił do stolicy.

    Sacchi miał problemy zdrowotne, dlatego (choć pewnie nie tylko dlatego) dość szybko zrezygnował z pracy trenerskiej na rzecz kariery "działacza".

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadza się, ale pisząc "versus" chodziło mi bardziej o historyczne porównanie piłkarzy z lat osiemdziesiątych, które mam tu przyjemność powspominać :P Trójka z Juve grała razem w latach 1982- 85 (a w dwóch kolejnych grał jeszcze z Platinim następca Bońka, Michael Laudrup) i już rok później w Serie A zaczął się czas dominacji Milanu i van Bastena. Jedne legendy świętowały sukcesy zaraz po drugich. No, jeszcze obecny genialny selekcjoner argentyńskiej repry sobie wtedy trochę powygrywał, ale do klasy Sacchiego, przynajmniej jeśli chodzi o trenerkę, jest mu ciągle baaardzo daleko;)

    OdpowiedzUsuń