poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Dlaczego nie podzielam ekscytacji Napoli?















Nie jestem pewny w którym momencie to się stało, ale czytając włoską prasę i internet można zarazić się poglądem, że oto Napoli, dzięki ruchom na rynku transferowym, zasypało różnicę dzielącą je od Juventusu i jest równoprawnym faworytem do scudetto. Wypoczywający na włoskich plażach znajomi donoszą, że fani z Neapolu (rozsiani oczywiście po całym Półwyspie) stali się hałaśliwi jak nigdy i przekonani, że oto właśnie to jest ten sezon. Napoli wygra tytuł mistrzowski i zrobi wielką karierę w Europie. Na pewno? Czy komuś aby nie przygrzało słońce?

W poprzednich trzech sezonach Napoli należało do ścisłej czołówki Serie A. Raz finiszowało na trzecim miejscu, raz zostało wicemistrzem Włoch. Drużyna Waltera Mazzarrego wygrała też Puchar Włoch (pokonując w finale Juventus) i świetnie zaprezentowało się w Lidze Mistrzów AD 2011/2012, eliminując w grupie Manchester City (pytanie: czy to naprawdę coś niezwykłego?) i bardzo pechowo odpadając potem w dwumeczu z Chelsea, późniejszym triumfatorem rozgrywek.

Drużyna grała w systemie 3-5-2, którego ciekawą cechą była naprawdę ofensywna i wysoka, jak na włoskie standardy, gra bocznych pomocników (Maggio i Zuniga). Dwóch defensywnych pomocników odpowiadało głównie za filtrowanie środkowej strefy, a o ofensywie decydował ustawiony za napastnikami Hamsik. Snajperem był Cavani wspierany najpierw przez Lavezziego, a po jego odejściu przez kogoś z dwójki Pandev/Insigne. Doskonała organizacja gry defensywnej całego zespołu, szybkie, kapitalnie wyprowadzane kontrataki plus świetne przygotowanie fizyczne (zwracam uwagę na minimalną liczbę urazów). Te trzy cechy przychodzą mi do głowy na samym początku, gdy ktoś pyta mnie o Napoli Waltera Mazzarrego.

Tego lata cykl się zakończył, nastąpiło chyba obustronne zmęczenie materiału. W Neapolu nie mamy do czynienia z ewolucją, a z rewolucją. A wiadomo jak to jest z rewolucjami, nie tylko pożerają własne dzieci, ale i często okazują się totalnymi niewypałami. Po pierwsze, z Neapolu do Mediolanu przeprowadził się Walter Mazzarri. Zabrał ze sobą cały sztab szkoleniowy, a więc także swojego asystenta, Nicolo Frustalupiego (ponoć doskonały taktyk) i speców od motoryki.

Po drugie, z Neapolu do Paryża przeniósł się Edinson Cavani. Można marudzić, że styl rozstania popsuł uczucie, które przez lata stworzyło się między Urugwajczykiem a kibicami i że Cavani nie jest warty 64 miliony euro. Bo nie jest. Ale fakt jest taki, że Matador nie raz ratował Napoli tyłek. Potrafił strzelić gola dosłownie z każdej sytuacji i w każdym momencie meczu. Praktycznie wszystkie schematy gry ofensywnej (szczególnie te z wykorzystaniem bocznych pomocników) były ustawione pod wyprowadzenie go na pozycję strzeleckę.

Po trzecie, i tu nastąpi najdłuższa dygresja, stery w Napoli objął Rafael Benitez. Od razu zaznaczę, że uważam Hiszpana za świetnego trenera. Jego rządy w Neapolu są też jednak dla mnie niewiadomą, szczególnie na początku.Neapol i Napoli to bardzo specyficzne miejsce do życia i pracy. Fani niebieskich, chyba najbardziej w Italii, podatni są na wahania emocji, przechodząc szybko od wielkiej miłości do wielkiej niechęci. Doświadczyli tego chyba wszyscy, którzy przewinęli się przez ten klub i to miasto, może poza niezmiennie ubóstwianym Diego Armando Maradoną.

Benitez przybywa w atmosferze entuzjazmu. Wielkie, drogie transfery, trener ze świetnym, pełnym trofeów CV (czego wielu zdaje się nie zauważać), międzynarodową renomą. Hiszpan musi jednak wiedzieć, że pierwsze mecze o stawkę będą od razu oznaczać pierwsze poważne sprawdziany. Oczekiwania w Neapolu są tak wielkie, że każde potknięcie wywoła od razu wątpliwości i szybko może zacząć się tęsknota za Walterem Mazzarrim.

Czy może dojść do potknięć? Oczywiście może. Benitez chce totalnie przemodelować sposób gry Napoli. Za poprzednika drużyna ustawiała się raczej dość nisko w defensywie (jak na zespół z takim potencjałem) i liczyła na wykorzystanie przestrzeni po przejęciu piłki w dowolnym sektorze boiska, często używając przy kontrataku długich, krzyżowych podań. W ataku pozycyjnym najczęściej powtarzanym schematem było wyprowadzenie na czyste pole bocznego pomocnika i próba dogrania w pole karnego do napastników i wbiegającego z drugiej linii Hamsika. Bazowym ustawieniem, jak już wspomniałem, było 3-5-2.

Teraz, sądząc po zapowiedziach i pierwszych sparingach, Napoli ma grać bardzo wysoko pressingiem, odbierać futbolówkę jak najbliżej bramki rywala i zyskiwać tym samym nad nim przewagę. Znacznie większy nacisk ma być też położony na atak pozycyjny i budowanie różnorodnych schematów jego wykorzystania. Podstawowym ustawieniem będzie 4-2-3-1. Całkowita zmiana czeka grę w obronie (jeśli chodzi o ustawienie na boisku i pokrywanie poszczególnych stref), co jest logicznym następstwem przejścia na "czwórkę" z tyłu i nie wymaga to, na ten moment, dodatkowych wyjaśnień.

Osobiście zawsze wychodzę z założenia, że dobry sposób gry to taki, który przynosi  efekty. Sposób Mazzarriego przynosił efekty, koncepcję Rafy ocenimy za jakiś czas. Na razie faktem jest, że mamy do czynienie z kopernikańską zmianą idei taktycznej. A to wymaga tygodni, miesięcy metodycznej pracy.

Dodatkową presję na Beniteza może nakładać jego nieudana przygoda z Interem. W tym momencie tak głośno o tym się nie mówi, ale mogę się założyć, ze ten argument wypłynie razem z pierwszymi potknięciami. Temat "Rafa w Interze" w ogóle jest ciekawy. O ile ogólne odczucie jest takie, że Hiszpan poległ właśnie na próbie radykalnego odcięcia się od sposobu gry i osoby jego poprzednika, Jose Mourinho, o tyle sam Benitez uważa ponoć inaczej. Jego zdaniem, w Mediolanie przegrał przez to, że nie dokonał właśnie radykalnych zmian, tylko próbował kontynuować myśl Portugalczyka, wprowadzając powoli kosmetyczne zmiany. Bardzo ciekawy temat do analizy.

Benitez ma podobno dość specyficzną osobowość, jedni piłkarze go uwielbiają, drudzy nie trawią. Taka przynajmniej ciągnie się za nim opinia. O tym też warto pamiętać.

Rewolucja trwa również w samej kadrze Napoli. O odejściu Cavaniego już pisałem, ale to dopiero początek.

Ogromne zmiany czekają linię obrony. Z trójki podstawowych defensorów (Britos-Cannavaro-Campagnaro) nie został już de facto praktycznie nikt. Campagnaro poszedł do Interu, a Britosa i Cannanvaro Benitez nie ceni na tyle, by traktować ich jako podstawowe wybory. Obaj są (po części słusznie) uznawani za zbyt powolnych do gry na środku w czwórce obrońców, przy założeniu wysokiego ustawienia linii defensywnej. Obaj też, pamiętajmy o tym, z reguły występowali w swoich karierach w ustawieniu na "3" defensorów. Stąd transfer Albiola i próby ściągnięcia Skrtela.

Nowy jest też duet bramkarzy. Młody Brazyliczyk Rafael to dla mnie zagadka, choć świetnie spisywał się w Santosie, a i w sparingach (szczególnie tym z Galatasaray) zaimponował refleksem. Bedzie on chyba jednak (przynajmniej na początku) zmiennikiem dla Pepe Reiny, którego, przyznam, nie jestem wielkim fanem.

Ciekaie jest też na bokach defensywy. Na ten moment mamy tam Zunigę i Armero (lewa strona) oraz Maggio i Mesto (prawa strona). Wszyscy oni są bocznymi pomocnikami, a poprzednie próby wrzucania ich na flanki w defensywie (np. Maggio w reprezentacji) wcale nie kończyły się pełnym sukcesem.

Gra na bokach pomocy w 3-5-2 i na bokach obrony w 4-2-3-1 to, moim zdaniem, ogromna róznica. Zarówno w ofensywnie, gdzie rozpoczyna się akcję z zupełnie innej strefy, jak i w defensywnie, gdzie np. nie można liczyć na asekurację pół-środkowego stopera (nazwijmy tak tę pozycję na potrzeby tego artykułu). Widać to było wyraźnie w rozegranym w miniony weekend turnieju w Londynie. Armero na przykład ewidentnie ustawiał się często w defensywie tak, jak robił to w schemacie 3-5-2, zostawiając za plecami zbyt dużo miejsca w swojej strefie.

Do tej zmiany też trzeba czasu. Nie skreślam żadnego z tych piłkarzy, zaznaczam tylko, że ważna jest tu cierpliwość i konsekwentna praca.

Spokojniejszy jestem o ofensywę Napoli. 4-2-3-1 to dość "bezpieczny" system gry, w którym większość pomocników i napastników odnajduje się dość intuicyjnie. Hamsik powinien świetnie poradzić sobie jako podwieszony napastnik/ofensywny pomocnik. Mertens i Callejon to dobre ruchy, jesli chodzi o skrzydła (bardziej pasuje mi Belg). A Insigne bardzo rozwinie się, grając szeroko jako fałszywy skrzydłowy.

No i jeszcze ważne pytanie - co z Higuainem? Ten piłkarz, przyznam szczerze, nie przekonywał mnie nigdy do końca, mimo że statystyki przemawiają za nim. Zastąpienie Cavaniego w Neapolu to ogromny ciężar, z którego Pipita może sobie jeszcze nie zdawać sprawy, a który będzie nad nim wisiał i będzie mu wypominany przy każdej serii bez gola. Napoli próbuje sprowadzić jeszcze rywala dla Argentyńczyka, co w pełni popieram, bo drużyna będzie grać na dwóch frontach. Pandev, choć jest bardzo dobrym graczem, to jednak nie jest klasyczną "9".

Reasumując, nie skreślam Hiszpana ani jego Napoli. Cenię go jako trenera, doceniam aktywność klubu na rynku transferowym. Wiem jednak jak specyficznym środowiskiem jest Neapol. Presja, jaka zaciąży na drużynie w nadchodzącym sezonie, będzie ogromna. Kibice oczekują sukcesów od pierwszych meczów. Oczekują wielu bramek i zwycięstw. Taką atmosferę wytworzyły wokół klubu media i ona od jakiegoś czasu coraz mocniej się nakręca.


Mam wrażenie, że brakuje prostego komunikatu - "trzeba czasu", "robimy zmiany". Rafael Benitez może pomóc tej drużynie zrobić dwa kroki w przód, ale najpierw konieczny może być mały (?) krok w tył. Czy kibice są na to gotowi? Czemu nie zostało im to powiedziane wprost? Być może zadecydowały argumenty marketingowe - "nie gaśmy entuzjazmu", "pompujmy ten balonik". Ok, ale to jest broń obosieczna. Pierwsze miesiące Beniteza w Neapolu wcale nie musza być taką sielanką, na jaką się w tej chwili zapowiadają. Czy Aurelio De Laurentiisowi wystarczy cierpliwości, jeśli drużyna nie będzie seryjnie wygrywać?

5 komentarzy:

  1. Moim zdaniem Zuniga niekoniecznie może być zaliczany jakolewy obrońca. Może i w poprzednim sezonie grał jako lewy pomocnik w systemie 3-5-2 majac oczywiscie wiele zadań defensywnych, ale nominalnie to prawy obrońca. Tak zaczynał we Włoszech w Sienie i tak grał na początku w Napoli zmieniając Maggio. POtem Mazzari przesunał go na lewą flankę. W sparingach Zuniga gra głownie jako prawy obrońca.
    Mertens nie jest też czasami bardziej sprawdzany na pozycji Hamsika niż skrzydłowego ?
    Poza tym swietny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zachęcam do polubienia i dyskusji na moim profilu na FB: https://www.facebook.com/pages/Calciobar/235124468372
    Sądzę, że Zuniga jest szykowany na lewą obronę, podobnie jak Mertens na skrzydło. MZ

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na mojego bloga, tam o odrodzeniu Serie A :
    http://pozielonejtrawie.blog.pl/2013/07/17/odrodzenie-serie-a/

    OdpowiedzUsuń
  4. Totalny brak obiektywizmu autora ;)
    Zuniga gra w reprezentacji jako PRAWY obrońca, Benitez szykuję go również na prawą stronę tej formacji. Maggio i Callejon będą najprawdopodobniej prawymi skrzydłowymi, Maggio słabo idzie gra w obronie, bardziej produktywny jest w ofensywie. Kibicuję Azzurim od 2007 roku, pamiętam każdego trenera od tamtej pory i szczerze ? Cieszę się, że Mazzari mający swoich pupilków do grania i nie potrafiący sobie poradzić z faktem, że ktoś głośniej "krzyczy" od niego odszedł do słabiutkiego obecnie interu. Dałem Rafie spory kredyt zaufania, w sparingach widać wyłącznie brak zgrania, bo radzić sobie w obronie, nawet radzą.
    http://napoli24h.pl/news.php - > zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałem ostatnio chwilę sparing z Benficą. Zuniga na lewej stronie biegał, czy mi się zdawało (?)

    OdpowiedzUsuń