Po pierwsze: nowy trener. Ciro Ferrara to kolejny przykład mody na zatrudnianie byłych piłkarzy bez większego doświadczenia zawodowego. Skoro przyniosło efekt w Barcelonie, to dlaczego nie może sprawdzić się u nas, pomyślano? Pierwszą próbę ognia były defensor Juve i Napoli już przeszedł. Objął pod koniec poprzednich rozgrywek rozbity zespół i sprawnie poskładał go na ostatnie tygodnie sezonu. Dlatego też dostał kolejną szansę. Tym razem zadanie przed jakim stanął będzie jednak niewspółmiernie trudniejsze.
Na razie jednak mówić można o pewnego rodzaju sielance. Ferrary nie mogą nachwalić się ani jego przełożeni ani jego podopieczni. Ciro podoba się im zarówno jako człowiek jak i jako szkoleniowiec. W zespole panuje ponoć dobra atmosfera, a praca wykonana w okresie przygotowawczym określona została jako wzorowa. Piłkarze w swoich wypowiedziach nie pozostawiają wątpliwości: celem Juve jest zdetronizowanie Interu i jest to ich zdaniem zupełnie realne.
Drugim powodem do optymizmu, uprawniającym do zapowiedzi walki o scudetto, jest gra w meczach sparingowych. Choć zdarzały się wpadki (jak choćby 1-4 z Villareal), to jednak bianconeri generalnie chwaleni są za sposób gry. Obserwatorzy podkreślają spoistość drużyny, postęp w grze obronnej i dość sprawne konstruowanie fazy ataku. Dobrze wprowadzili się do drużyny nowi piłkarze, o których za chwilę. Wisienką na torcie był triumf w Trofeo TIM dzięki pokonaniu Interu (w karnych) oraz Milanu.
Last but not least: optymizm jest uzasadniony, gdyż Juventus ma po prostu bardzo silny skład, na pewno najlepszy od czasu powrotu w szeregi pierwszoligowców. Jedynym dotkliwym ubytkiem jest odejście Nedveda, który mimo 37 lat na karku nadal imponował żywotnością, pracowitością i mocnym uderzeniem z dystansu. Poza nim pozostali w Turynie wszyscy kluczowi piłkarze, nawet lis pola karnego Trezeguet, którego umieszczano na liście tych, którzy odejść mieli na pewno.
No i nowe nabytki. Juventus przeprowadził jedną z najmądrzejszych kampanii transferowych w całej lidze, dodając do składu sporą dawkę piłkarskiej solidności ale i czystego talentu. Do Piemontu wrócił mistrz świata Cannavaro, defensor o uznanej klasie, który z pewnością będzie (razem z Buffonem) liderować w formacji defensywnej turyńczyków. Fabio pomoże tej ekipie nie tylko pod względem piłkarskim, ale i mentalnym. I nie zmieni tego nawet dość chłodne przyjęcie go przez kibiców.
Felipe Melo to jedno z odkryć poprzedniego sezonu ligowego. Przychodząc do Fiorentiny był dla włoskich kibiców piłkarzem dość anonimowym. Po roku jego usługi chciało zapewnić sobie pół futbolowej Europy, z Arsenem Wengerem na czele. Operatywność działaczy z Corso Galileo Ferraris (tam mieści się siedziba klubu) jest więc tym bardziej godna podkreślenia. Felipe Melo łączy w sobie brazylijski talent z włoską solidnością. Ten silny, twardo grający, ale i nieźle operujący futbolówką piłkarz ma zapewnić spokój i kontrolę w środku pola. Po to by brylować mógł najbardziej utalentowany ze sprowadzonych latem zawodników.
Mowa oczywiście o Diego. Każdy, kto widział go w akcji, przyzna, iż jest to znakomity ofensywny pomocnik, dużo widzący na boisku, dysponujący kapitalnym ostatnim podaniem i piorunującym uderzeniem z dystansu. Diego i Del Piero to obdarzony największą fantazją duet w Serie A. Ich wspólna gra, jeśli wszystko wypali i jeśli Diego dobrze zaaklimatyzuje się w chłodnym przecież jak na Włochy Turynie, może cieszyć oko najbardziej nawet wybrednych koneserów futbolu. Także tych, którzy uważają, że włoska liga to kopanie się po czole i nudne catenaccio.
Cannavaro, Melo i Diego dołączają więc do i tak bardzo mocnego składu Juve. Znajdziemy w nim przecież takie nazwiska jak Buffon, Chiellini, Camoranesi, Giovinco (wielki talent), Sissoko, Marchisio (świetny środkowy pomocnik, już kadrowicz), Trezeguet, Del Piero czy Amauri (oby był zdrowy!). Na podstawie meczów sparingowych założyć należy, że, przynajmniej początkowo, Ferrara postawi na schemat 4-3-1-2 lub 4-2-3-1 (choć schematy przecież nie grają i są dość umowne). W obu kluczową rolę spełniać ma Diego.
Optymizm panuje więc w biało-czarnej części Turynu. Stan ten ma to do siebie, że nigdy nie trwa wiecznie. Problemy mogą pojawić się z pierwszymi niepowodzeniami i wtedy okaże się, czy Ciro Ferrara jest już gotowy na tak wielkie wyzwanie, jak prowadzenie mającej najwięcej kibiców na Półwyspie Apenińskim drużyny. Na tę chwilę jednak wydaje się, że to właśnie Stara Dama będzie najpoważniejszym antagonistą Interu w walce o tytuł mistrzowski. Tego zdania jest też selekcjoner Marcello Lippi, który stawia na końcowy triumf Juventusu.
foto: sportlive.it
Jest optymizm, bo tak jak piszesz, życzliwych Juve tu i ówdzie jest rzesza, więc z jego wykreowaniem nie ma problemu. Z pozoru są do niego solidne podstawy: z Interu odszedł koszmar każdego obrońcy, a w Turynie bilans zysków i strat wypada bardzo korzystnie w tym mercato, niemniej wieszczenie końca ery nerazzurrich jest przedwczesne.
OdpowiedzUsuńJa też stawiam na Juve.
OdpowiedzUsuńW bramce solidna austriacko- włoska rywalizacja, to mi się podoba. Na prawej obronie obu stranierich miewa słabsze mecze, dość solidny w destrukcji, ale chimeryczny Grygera i pełen fantazji, ale niewiele za Ranieriego grający Francuz Zebina tworzą ciekawą, ale nie powalającą na kolana parę. Podobnie po przeciwnej stronie Cristian Molinaro jest przeciętnym, choć walecznym specem od destrukcji, a młody De Ceglie czuje się chyba jednak bardziej lewym pomocnikiem niż "fólbekiem" z prawdziwego zdarzenia.
OdpowiedzUsuńLegro, Kielon, Canna, i Caceres- cód, miód, coca-cola i orzeszki na środku obrony. O nic się nie martwię, ale w środku pomocy trochę smutno, że Zanetti opuścił za drobniaki Turyn żeby teraz z Florencji obszczekiwać biało- czarny zarząd z Secco na czele. Dziwny człowiek. Momo trapią kontuzje, Marchisio ma przed sobą ważny- bo decydujący dla jego reprezentacyjnej jak i klubowej przyszłości sezon, jeśli teraz się nie przebije, to- podobnie jak Giovinco- nie zostanie chyba zbyt długo w Turynie. Ja w nich wierzę, ale trudno, żeby za sam status wielkiej nadziei włoskiej piłki stali się stałymi bywalcami pierwszej jedenastki.
Poulsen ma coś do udowodnienia, Tiago potrafi zagrać jeden wspaniały, a zaraz potem drugi bezbarwny mecz, więc nie wiem, czy nie będzie to jego ostatni rok w klubie ze stolicy Piemontu. A Melo- mam piękne zdjęcie jak "konwersuje" bark w bark ze Stankoviciem :D Te jego starcia w Trofeo Berlusconi z GG, mniam!
Camor, Diego i Alex Del Piero to taka trójka, że palce lizać, mnóstwo sobie po nich obiecuję. Chyba tylko w Milanie mają równie kreatywne (R80- Pirlo- Pato) trio rozgrywająco- artystyczne. Trezegol, Amauri, Diego Milito, Palacio i Eto'o- ależ obrodziło wybitnymi zagranicznymi snajperami w Italii w tym sezonie ;) Ja stawiam na dwójkę z Juve, mając takich pomocników za sobą po prostu trzeba trafiać do siatki :P