piątek, 28 sierpnia 2009

Przed derby Mediolanu

Wcześnie jak nigdy wcześniej. Już w 2 kolejce rozgrywek czekają nas emocje związane z derby Mediolanu. 270-ta rywalizacja Milanu z Interem już w sobotę, a ja chciałem przypomnieć 4 mecze derbowe, które najbardziej utkwiły mi w pamięci:

- 11.05.2001: Inter-Milan 0:6 (Commandini 2, Szewczenko 2, Giunti, Serginho). Totalna demolka, a o słabości ówczesnego Interu świadczy fakt, że gole zdobywali nawet tak przeciętni piłkarze jak Gianni Commandini czy Federico Giunti. Szokujące.

- 21.10.2001: Inter-Milan 2:4 (Ventola, Kallon – Szewczenko 2, Contra, Inzaghi). Inter, już pod wodzą Hectora Cupera, nieźle zaczął sezon, mimo problemów kadrowych (kontuzje m.in. Vieriego i Ronaldo). Nieźle zaczął też derby, do przerwy prowadził zasłużenie po golu Ventoli. W drugiej połowie mecz odmieniło wejście na prawe skrzydło Rumuna Contry. Fatih Terim mógł świętować swój pierwszy i ostatni dzień chwały w roli trenera Milanu.

- 21.02.2004: Milan-Inter 3:2 (Tomasson, Kaka, Seedorf - Stanković, C. Zanetti). Inter, walczący z Lazio i Parmą o 4 miejsce, znów dobrze gra w pierwszej połowie i prowadzi 2-0. Po zmianie stron Ancelotti (ponoć po telefonie od właściciela klubu) wprowadza drugiego napastnika, przechodzi na 4-4-2 i triumfuje. A „nadtrener” Berlusconi może wszem i wobec ogłosić, że to on ma rację co do taktyki drużyny.

- 28.10.2006: Milan-Inter 3:4 (Seedorf, Gilardino, Kaka – Crespo, Stankovic, Ibrahimovic, Materazzi). Jedyne w tym zestawieniu zwycięstwo nerazzurri, ale za to jakie! Inter był przez większą część meczu drużyną lepszą, ale w końcówce rozpaczliwie musiał bronić wyniku w „10”, a właściwie nawet w „9”, bo kontuzjowany Vieira tylko statystował na murawie. Tak podopieczni Roberto Manciniego rozpoczynali marsz po scudetto.

Jak będzie jutro? To dopiero 2 kolejka, więc ciężko silić się na mądrości. Nie ma co sugerować się słabą postawą Interu w meczu z Bari, ani niezłą Milanu w Sienie (pamiętajmy – to była tylko Siena). Derby zawsze rządzą się swoimi prawami, co znakomicie obrazuje od kilkunastu lat rywalizacja Lazio i Romy, gdzie teoretycznie słabszy często robi psikusa faworytowi.

Szanse 50/50, pachnie remisem, ale ja stawiam na rozstrzygnięcie. Kto wygra? Ten kto pierwszy strzeli gola. Czekam na pojedynek snajperów – liczę, że Milito i Eto’o oraz Pato i Ronaldinho pokażą sporo ciekawych zagrań. A losy meczu ważyć będą się pewnie, jak to z reguły bywa, w środku pola. Tam leży klucz. A w pierwszej kolejce większe zaufanie wzbudziła linia środkowa Milanu.


PS. Na koniec bonus – derby 3:4 oczami legendarnego duetu „komentatorów - nieprzyjaciół”, czyli Tiziano Crudeli (milanista na stadionie) vs. Elio Corno (interista wykonujący swój legendarny taniec w studio). Tak żyje się piłką we Włoszech.


foto: sport.it

2 komentarze:

  1. Jako kibic Milanu będę ściskał kciuki za czerwono-czarnych. Co prawda piłkarze Milanu lepiej zaprezentowali się w pierwszej kolejce, niemniej jednak nie można sugerować się jednym meczem. Widowisko będzie przednie, zwłaszcza jeżeli wśród głównych aktorów pojawią się: Eto'o, Milito, Pato, Ronaldinho, Nesta....

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale pamietam derby z 2006 zakonczone wynikiem 3:4. To byl najlepszy mecz, jaki widzialem w zyciu. Przydalaby sie powtorka. Jestem raczej postronny, choc wieksza sympatia darze czerwono-czarnych. Niech wygra lepszy.

    OdpowiedzUsuń