czwartek, 7 stycznia 2010

18. kolejka Serie A. Ależ Milan!


Zacznę od pochwał. Dla Milanu i Leonardo. Brazylijczyka wielu "ekspertów" przekreślało już przed sezonem, a po derby z Interem pogrzebano go wręcz żywcem. Tymczasem ten młody szkoleniowiec potrafił w końcu ułożyć sobie relacje z drużyną i, co najważniejsze, ułożyć grę zespołu. Milan gra naprawdę ładnie, szybko wymienia piłkę, dużo strzela na bramkę rywala. Niczym w najlepszych latach. To najofensywniej ustawiona drużyna w lidze. Wczoraj zmiotła z murawy Genoę (5-2), prezentując momentami świetny futbol. Dobrze wprowadził się Beckham (sporo niezłych wrzutek i strzałów), imponował żywotnością Ambrosini, swoją robotę zrobił nawet Gattuso, którego wielu widziało już w Premiership. Coraz fajniej wygląda współpraca Nesty z Thiago Silvą. A Borriello to na tę chwilę "9", jakiej rossoneri poszukiwali. Martwią jedynie urazy, w niedzielnym hicie z Juventusem zabraknie Seedorfa i Zambrotty, a może także Pato. Stara Dama nie będzie na pewno tak beztroska jak Genoa, która linię defensywną miała tylko na papierze. Po pozytywnym początku rozgrywek, ekipa Gasperiniego zaczyna się sypać, tracić mnóstwo bramek. Robi się tam nerwowo.

Wygrana Interu na wyjeździe z Chievo (1-0) przypomniała grudniowe zwycięstwo nad Lazio. Szybko zdobyty gol, a potem dość spokojne kontrolowanie gry na bardzo trudnym terenie. Znów superzadowolony był Mourinho, gorzej chyba z władzami Lega Calcio, które podobno ustawiły godzinę meczu na 12:30, by promować calcio w Azji. Myślę, że akurat to spotkanie nie spełniło swojego zadania. Z ciekawostek wspomnieć należy chyba ostatni występ Patricka Vieiry w barwach nerazzurri (ma przejść do Manchesteru City), całkiem udany debiut Pandeva, no i niestety poważny uraz Chivu (pęknięta czaszka). W końcówce Chievo domagało się karnego za rękę jednego z defensorów Interu i chyba miało rację.

Zwyciężył w końcu Juventus (2-1 w Parmie). Była to dość brzydka wygrana, tutak priorytetem był dla Starej Damy wynik, a nie styl. Fartowny samobój Castelliniego i kilka sprzyjających rykoszetów we własnym polu karnym pozwoliły wywieźć trzy oczka z Tardini. Zespół Ciro Ferrary (uratował posadę - na jak długo?) zaimponował wolą walki i determinacją. Fajniejszy futbol pokazała Parma, ale nie wykorzystała wykreowanych sytuacji. Juventus musi nadal dużo zmieniać w swojej grze, bo nie zawsze uda się tak szczęśliwie wygrać. Znów nie błysnęli Diego oraz Melo. Natomiast świetnie dyrygował defensywą Chiellini. Złe newsy: wypadł na miesiąc kontuzjowany Trezeguet. A w niedzielę wielki klasyk, Milan - Juventus.

Frajersko dwa punkty straciła Roma. Nawet sami kibice giallorossi przyznają, że wygrana w Cagliari byłaby niesprawiedliwością, ale jeśli w 90 minucie prowadzi się 2-0, to nie należy rozdawać takich prezentów. Nawet, jeśli remis jest wynikiem oddającym przebieg gry. Nie miał okazji pokazać się grający kilkanaście minut Luca Toni, bo praktycznie nie dostawał piłek (zbyt dużo piłkarze Ranierego wybijali ich na oślep). Odczuwalny był brak Tottiego, bez swojego kapitana Roma traci płynność gry i jej nieprzewidywalność. Na 2-2 wyrównał w 94 minucie Daniele Conti, syn Bruno Contiego i wychowanek Romy. To już nie pierwszy jego gol strzelony swojemu klubowi. Gorzka zemsta za to, że nie dostał w Rzymie prawdziwej szansy?

Nie zatrzymuje się Napoli, które wygrywając w Bergamo (2-0) osiągnęło swój 11. pozytywny rezultat z rzędu. Przyjezdni szybko ustawili sobie mecz kapitalnym golem Quagliarelli, a potem dość spokojnie odpierali rwane ataki rozpaczliwie szamocących się gospodarzy. Napoli zgłasza swój akces do walki o czwarty plac. O czwartym miejscu, ale od końca, na koniec sezonu marzą bergamaschi. Wygwizdani i zwyzywani przez swoich kibiców, dziś stracili trenera. Władze klubu przyjęły dymisję Antonio Conte. Jego sukcesorem ma być ktoś z dwójki doświadczonych szkoleniowców, Nedo Sonetti lub Bortolo Mutti. Obaj, co ciekawe, są mieszkańcami Bergamo.

Oznaki życia daje Lazio, które zasłużenie rozbiło Livorno 4-1. Dwa gole w swoim debiucie zdobył wypożyczony z Genoi Sergio Floccari. Amaranto szybko strzelili bramkę i na tym skończyli swoją aktywność w tym meczu. Toskańczycy praktycznie oddali ten mecz bez walki! Taka postawa może się w dłuższej perspektywie zemścić, walczyć należy także wtedy, gdy nie ma się noża na gardle. W Rzymie nie może być jednak nigdy zupełnie spokojnie, więc oliwy do ognia dolali po meczu Tommaso Rocchi, który ujawnił swoje niezadowolenie z rozpoczęcia meczu na ławce i trener Davide Ballaridini, który m.in. skrytykował Mauro Zarate za jego rzekomo nonszalancką postawę. Generalnie jednak zasłużona wygrana Lazio, które stworzyło mnóstwo sytuacji.

Zabawiła się Fiorentina, która rozbiła na wyjeździe Sienę (5-1). Szybko strzelony przez Kroldrupa gol ułożył gościom mecz, a potem własną egzekucję ułatwiali im zawodnicy gospodarzy, w czym największą rolę odegrała obrona (zobaczcie 2. gola) i golkiper Curci (3. bramkę praktycznie sam sobie wrzucił). Wiele pracy przez Alberto Malesanim a propos gry defensywnej jego podopiecznych. Podkreślić należy kapitalną główkę Gilardino (na 4-0) i bramkę Mutu (na 5-0), która może pomóc mu w procesie powrotu do równowagi Rozluźnieni goście pozwolili nawet dać się wykazać swojemu bramkarzowi, Frey popisał się dwiema znakomitymi paradami. Fiorentina z przytupem wraca do gry o Ligę Mistrzów.

Catania - Bologna 1-0. Bardzo ważne, już drugie z rzędu, zwycięstwo gospodarzy. Za Gianluci Atzorego nie wygrywali takich meczów, zawsze czegoś im brakowało. Może Sinisa Mihajlović jest po prostu dobrym amuletem? Catania prowadziła grę i chciała to spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść, goście ograniczali się do przeszkadzania. Los nagrodził więc tych bardziej odważnych. I fajnie. Zwycięskiego gola zdobył argentyński stoper Spolli, najlepszy piłkarz na murawie. Zemsta Mihajlovica wykonana w 100%.

Posypuję głowę popiołem: mój typ na Udinese był po prostu fatalny. Liczyłem na nową, lepszą wersję biało-czarnych w 2010 roku, ale zobaczyliśmy starą, zgraną płytę - Udinese bezradne, bez serc, bez ducha. Zespół sterylny w ataku i dziurawy z tyłu. Zwycięskie (2-0) Bari miało wczoraj dwie pierwszoplanowe postaci - Almirona, który znakomicie rozdzielał piłkę w środku pola (już toczą się rozmowy nad jego pozostaniem w Puglii na kolejny sezon) oraz Barreto, który był prawdziwym utrapieniem dla źle ustawiającej się defensywny friulani (gol i asysta). Bari spokojnie żegluje w górnej połowie tabeli, Udinese wpływa na niespokojne i zdradliwe wody.

Pojedynek Cassano-Miccoli wygrał zdecydowanie ten pierwszy, ale nie zapewniło to Sampdorii wygranej nad Palermo. Mecz zakończył się remisem 1-1, choć przyznać trzeba, że jest to w dużej mierze zasługa świetnie broniącego bramkarza sycylijczyków, Sirigu. Goście też mieli swoje okazje, podział punktów chyba sprawiedliwy. Jest to bardziej strata dwóch oczek dla obu ekip, bo nie udało się wykorzystać potknięć Romy, Parmy czy Genoi. Szczególnie gospodarze mogą popaść we frustrację, nie wygrali w lidze od listopada.


foto: oleole.it

1 komentarz:

  1. jeśli chodzi o celność typów to obyś ją podtrzymał do końca sezonu :) amen
    co do milanu,bo nie zwykłem się nimi zachwycać,to owszem na półwyspie apenińskim dziś wychodzą na czoło jeśli chodzi o style,ale zweryfikuje to tak naprawdę za kilka tygodni manchester.oczywiście,jeśli nawet odpadną z zeszłorocznym finalistą to leonardo pewnie zostanie,ale to być może wyznaczy,chwilową oczywiście,pozycję ligii włoskiej w europie.zwłaszcza że inter zostanie sprawdzony przez chelsea.roma zaliczyła maksymalnie frajerski remis,aż niedowiary by tak remisować. aaa był spalony przy golu boriello

    OdpowiedzUsuń