piątek, 22 stycznia 2010

Derby Mediolanu. To już w niedzielę!


Przed sierpniowymi derby Mediolanu wspominałem te starcia Interu z Milanem, które najbardziej zapadły mi w pamięć w ostatnich latach. Nie potrafię jednak przypomnieć sobie, kiedy ostatnio pojedynek ten miał tak ogromne znaczenie dla losów Serie A, kiedy ci odwieczni rywale byli jedynymi pretendentami do scudetto. Mieliśmy w tym tysiącleciu ich bratobójcze wojny w Lidze Mistrzów (często niestety wojny w dosłownym tego słowa znaczeniu - pamiętacie racę, która trafiła w Didę?). Ale nie w Serie A. Choćby z tego względu nie będzie przesadą to, co napiszę w kolejnym zdaniu. W niedzielny wieczór wszyscy będziemy tworzyć historię ligi włoskiej. Piłkarze na murawie, trenerzy na ławkach, kibice na trybunach i przed telewizorami. Derby Mediolanu nareszcie odzyskały należny im splendor, nareszcie skupią w ten weekend uwagę całego piłkarskiego świata.

Kto by się tego spodziewał przed sezonem? Kto by się tego spodziewał jeszcze kilkanaście tygodni temu? Inter pewnym krokiem szedł po scudetto, a jedyną godną przeszkodą zdawał się być Juventus. Milan miał masę problemów, nie potrafił początkowo otrząsnąć się z letnich strat (Ancelotti, Kaka, Maldini...), nie miał swojego pomysłu na grę (nadal mam przed oczami Bari ośmieszające rossoneri na San Siro...), mówiło się o braku porozumienia Leonardo ze starszyzną (tzw. "senatorami"), czego koronnym dowodem miała być szopka związana z pamiętną "zmianą" Gattuso na Seedorfa w derby, którą zapamiętamy ze wściekłości wyrzuconego ostatecznie z boiska Rino i obrazu Seedorfa wiążącego przez kilka minut piłkarskie obuwie.

Tymczasem stał się cud. Cud? A może po prostu "zaskoczyła" koncepcja niedocenianego Leonardo? Okazało się, że, a i owszem, Brazylijczyk świetnie dogaduje się z drużyną, nie tylko z zawodnikami rządzącymi szatnią. Ale i z tymi, którzy piłkarsko mieli być skreśleni. Ronaldinho czaruje jak za dawnych lat i mówi, że jest szczęśliwy jak nigdy. Dida broni prawie tak dobrze jak w 2003 roku, gdy prowadził Milan do wygranej w Champions League i był uznawany za czołowego golkipera globu.

Leonardo podołał też pod względem taktycznym. Nie bał się posłać w bój ofensywnie ustawionej drużyny, grającej praktycznie systemem 4-2-1-3, z trójką napastników, spośród których dwóch gra niezwykle szeroko, a wszyscy trzej mają zaskakująco ograniczone zadanie defensywne. Gdy ze składu wypadli Pato i Seedorf, Leonardo wymyślił znacznie bardziej zbilansowane ustawienie, odgrzebując Gattuso i umiejętnie wrzucając na prawą flankę Beckhama. Grający szeroko Anglik gwarantuje bezpieczeństwo w destrukcji, ale i niezwykle precyzyjne podania i wrzutki. Bardziej defensywne ustawienie? Milan - Genoa 5-2, Juventus - Milan 0-3, Milan - Siena 4-0. Grazie, arrivederci.

Czerwono-czarni bawią się swoją grą. Cieszą się nią też kibice, także ci postronni i w miarę obiektywni jak ja. Juventus bezradnie biegał za futbolówką precyzyjnie wymienianą przez milanistów. Wywalone na brodę języki były "znakiem firmowym" piłkarzy Genoi, gdy ci byli bezlitośnie lani na San Siro. Ładna, szybka, pomysłowa gra. Dobre przygotowanie fizyczne, szczególnie szybkościowe. Milan jest gotowy powalczyć o scudetto i rzucić rękawicę Czerwonym Diabłom z Manchesteru w rozgrywkach europejskich. Na to spotkanie sprzedano już prawie 53 tysiące biletów. W ciągu jednego dnia...

Na przeszkodzie może stanąć w niedzielę kontuzja Alessandro Nesty. Były reprezentant Włoch gra w tym sezonie znakomicie, prezentuje się kapitalnie nie tylko pod względem piłkarskim (co do tego nikt nigdy nie miał chyba wątpliwości), ale i fizycznym, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę jego długą kartę chorób. Z Nestą u boku Thiago Silva staje się czołowym obrońcą ligi. Bez niego, grając z Beppe Favallim lub Kakhą Kaładze, traci połowę swojej wartości. Ewentualny brak wychowanka Lazio Inter może wykorzystać. Bezlitośnie i boleśnie. Tak jak potrafi to robić.

Milan, by wygrać, musi grać "swoje". Przejąć futbolówkę, cierpliwie i szybko ją wymieniać i czekać na luki w obronie rywala. Kluczowa będzie koncentracja. Inter znany jest z tego, że może przez długi fragment meczu grać byle jak, by nagle wykorzystać zagapienie przeciwnika i brutalnie go zranić. Koncentracja i konsekwencja. Dwa słowa-klucze dla rossoneri na niedzielny wieczór.

Sezon Interu układa się raczej bez niespodzianek. Dość pewne przewodzenie tabeli Serie A i dość duże kłopoty w Lidze Mistrzów. W niedzielę nerazzurri grają jednak o sporą stawkę. Muszą wybić z uderzenia rozpędzony Milan. Muszą pokazać rywalowi, że marzenia o tytule to dla nich za wysoka półka. Gennaro Gattuso, mówiąc, że remis w miarę zadowoli rossoneri, blefuje. Dość czytelnie blefuje. Milan gra o pełną pulę. Dla Interu podział punktów nie będzie dramatem. Ale aby zremisować, trzeba chcieć sięgnąć o wygraną. Kunktatorstwo jest z reguły w futbolu karane.

Uwagę kibiców Interu, oprócz przepychanek słownych między przedstawicielami obu klubów, przykuwa w ostatnich dniach i godzinach raport medyczny, regularnie wydawany przez lekarzy klubowych. Kluczem do wygrania meczu będzie środek pola. Inter musi tam zagrać aż do bólu fizycznie, agresywnie, tłamsić rywala, nie pozwolić Pirlo czy Beckhamowi na swobodne rozrzucanie gry. Aby tego dokonać, trzeba dysponować odpowiednimi wykonawcami. Silnymi, zdecydowanymi, bezkompromisowymi pomocnikami.

Tymczasem Jose Mourinho budzi się codziennie ze sporym bólem głowy. Sneijder jest chory, Stankovica, Mottę i Muntariego trapią urazy. Zdrowi, na tę chwilę, są tylko Zanetti i Cambiasso. Z pewnością większość z będących "pod znakiem zapytania" centrocampisti Interu zostanie przywrócona do stanu używalności. Ale od stanu używalności do gry na 100% możliwości droga jest daleka. I o ile skład Milanu (poza Nestą) jest dość łatwy do wytypowania, o tyle więcej problemów mamy z Interem. Santon na lewej obronie? A może jednak Zanetti lub Muntari? Kto w środku? Czy Mourinho zaufa Balotellemu i zagra 4-2-3-1, czy jednak postawi na sprawdzony schemat z trójką środkowych pomocników i Sneijderem jako łącznikiem z duetem Pandev-Milito?

Inter gra w innym stylu niż Milan. Wywiera większą presją fizyczną na rywalu, prezentuje większą konsekwencję w grze defensywnej. Dzieje się to kosztem ofensywy. Ataki Interu są mniej urozmaicone, bardziej opierające się na indywidualnej jakości poszczególnych piłkarzy. Szczególnie podkreślić muszę tu rolę Wesleya Sneijdera. W Milanie często zaobserwować możemy bocznych obrońców idących na tzw. obieg. U nerazzurri to rzadkość. Niestety. Gra skrzydłami to silny atut, do tego zawsze przyjemnie się na nią patrzy. Inter więcej akcji prowadzi jednak strefą środkową, starając się możliwie szybko przekazać piłkę ofensywnemu tercetowi lub kwartetowi (w zależności od schematu taktycznego).

Nie można nie podkreślić charakteru, jakim już nie raz zaimponowała w tym sezonie squadra Jose Mourinho. W Kijowie, Bari, czy ze Sieną jego chłopcy wychodzili z niesamowitych opresji. Takie wydarzenia budują zespół, sprawiają, że ma on poczucie własnej wartości, poczucie, że może przenosić góry. Inter jest twardy, może trochę surowy, ale jednak twardy. O ile Milan przypomina finezyjnego Arsena Lupin, o tyle Inter jest niczym John Rambo. Muskuły, siła, silna wola. Inter ma chyba faktycznie silniejszy i bardziej zgrany skład. Milan natomiast jest na pewno w trochę lepszej dyspozycji.

Będzie to starcie krezusów. Oba kluby wydają na roczne pensje piłkarzy prawie 300 mln euro. Netto! (Inter: 153 mln, Milan: 125 mln). Po odejściu Ibrahimovica i Kaki obawiano się, że starcie o prymat w stolicy Lombardii razem z gwiazdami straci swój blask. Nic z tego. Powtórzę: ciężar gatunkowy tego meczu jest ogromny. A piłkarze, którzy latem i zimą albo trafili do obu klubów (Sneijder, Milito, Beckham), albo "wrócili z dalekiej podróży" jak Ronaldinho czy Borriello, zapewnią nam doznania estetyczne i duże emocje.

Kto wygra? Nie podejmuję się typować wyniku, bo mecz tez może ułożyć się na tysiące różnych sposobów. Może zadecydować jedno zagranie, jeden przebłysk geniuszu. A nawet jeden rykoszet, czy kępka trawy, która zmieni niespodziewanie tor lotu piłki. Przypominam jednak, co może mieć kluczowe znaczenie. Pamiętajmy: konsekwencja i koncentracja Milanu kontra agresja w środku pola Interu. Na te aspekty będę zwracał uwagę od pierwszego gwizdka arbitra Rocchiego. Cieszmy się i delektujmy tym wielkim wieczorem calcio.


Przewidywane składy:

INTER (4-2-3-1): Julio Cesar - Maicon, Lucio, Samuel, Santon - J.Zanetti, Cambiasso - Balotelli, Sneijder, Pandev - Milito.

MILAN (4-3-3): Dida - Abate, Kaładze, Thiago Silva, Antonini - Gattuso, Ambrosini, Pirlo - Beckham, Borriello, Ronaldinho.

Sędzia: Rocchi. Niedziela 20:45. San Siro (Mediolan)


foto: www.curvanordmilano.net, www.creazionesitiweb.org

2 komentarze:

  1. Świetny artykuł, cała prawda o obydwu grużynach.gratulacje

    OdpowiedzUsuń
  2. No i Nesta raczej nie zagra. Zastąpi go prawdopodobnie Giuseppe Favalli. Ogromne osłabienie dla Milanu!

    OdpowiedzUsuń