niedziela, 10 stycznia 2010

Milan!


Możemy to już oficjalnie i definitywnie powiedzieć. Jedynym realnym zespołem "anti-Inter" jest w tym roku Milan. Tak, ten Milan z którego kpiono po przegranych 0-4 derby. Ten Milan, który skazywano na niechybne wypadnięcie z pierwszej czwórki. Rossoneri pokonali dziś w Turynie Juventus 3-0 po 2 bramkach Ronaldinho i jednym golu Nesty.

OK, ktoś może powiedzieć, że goście zdobyli 3 gole po stałych fragmentach gry. Ale bądźmy uczciwi, wyższość piłkarską Milanu widać było od pierwszych minut. Szybko uzgodniliśmy to z moim przyjacielem juventino, w którego towarzystwie oglądałem ten spektakl - Milan ma mecz w ręku. Miał go w ręku od początku, gdyż zabrał Starej Damie piłkę i cierpliwie czekał na swoją szansę. Milan grał bardziej płynnie, wymieniał więcej podań. Juventus żył przebłyskami, jak ten gdzie Diego świetnie ściął do środka, ale nie zmieścił piłki w świetle bramki.

To nie był ładny mecz, było dużo walki, dużo taktyki, ale mało okazji i przebłysków. Ze strony Juventusu uratował się praktycznie tylko Diego, który, gdy miał piłkę przy nodze, starał się połatać gigantyczną dziurę między linią pomocy a osamotnionym Amaurim. Piłkę przy nodze miał jednak rzadko, Juve zbyt często starał się grać długimi podaniami, co było wodą na młyn dominujących w powietrzu i na ziemi Nesty i Thiago Silvy. Brazylijski stoper rośnie nam w oczach!

Długie piłki grane przez gospodarzy można wytłumaczyć bezradnością duetu Melo-Poulsen. W zamyśle Ferrary duet ten miał chyba zdominować swoją fizycznością środek pola i stanowić skuteczną przeciwwagę dla Gattuso, Ambrosiniego i Beckhama. Tymczasem Duńczyk i Brazyliczyka rzadko potrafili nadążyć za piłką, rozrzucani podaniami przez Pirlo czy Beckhama. Emblematycznym wręcz dowodem ich nieudolności był pierwszy gol, przy którym obaj nie trafili w futbolówkę wpakowaną następnie do siatki przez Nestę.

Kibice Juve są wściekli, już w trakcie meczu zaczęli podpalać rozmaite przedmioty, po zakończeniu spotkania starli się z siłami porządkowymi. Ich relacje z Ferrarą zerwały się chyba definitywnie. Wszyscy już czekają na komunikat o dymisji młodego szkoleniowca. Kto za niego? Poza Hiddinkiem, z którym podobno władze Starej Damy się kontaktowały, nie widać jakoś kandydatów z wysokiej piłki.

Ferrara faktycznie się pogubił, miesza systemami, zbyt często chyba zmienia swoje pomysły na grę drużyny. To Milan był dziś ekipą, która wiedziała w co ma grać. To Leonardo mógł triumfować i pokazać figę swoim "prześladowcom". Druga połowa była w wykonaniu rossoneri była praktycznie perfekcyjna pod względem taktycznym. Przyjezdni nie dopuścili rywala do sytuacji bramkowej i sami zadali zabójcze ciosy.

Już wkrótce derby Mediolanu. Już dawno mecz ten nie miał takiego ciężaru gatunkowego.


foto: gazzetta.it

2 komentarze:

  1. niestety, to wszystko co napisałeś jest prawdą, to już nie jest "dołek" Juve, ale poważny kryzys, na który jedynym lekarstwem wydają się być radykalne działania, poza Hiddinkiem, który wcale moim zdaniem nie jest jeszcze jedną nogą w Turynie, rzeczywiście nie widać alternatywy, przetrzebiony atak, rachityczna pomimo wysiłków Diego druga linia i bezradna obrona......Juventus na równi pochyłej, Ferrara już nic nowego nie wymyśli, myślę, że potrzebna jest "nowa miotła"

    OdpowiedzUsuń
  2. Z pewnością nie jest to łatwy okres dla kibiców Juventusu.

    Resztę wtorkowych spotkań postaram się skomentować jutro wieczorem.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń