piątek, 11 grudnia 2009

Liga Mistrzów: 75% normy wykonane


Champions League kładzie się do zimowego legowiska. Do wiosny przetrwały trzy włoskie ekipy. Dalej grają Fiorentina, Milan, Inter. Do Ligi Europejskiej "spadł" Juventus, a styl w jakim to się stało, był trochę niesmaczny. Na koniec klęska z Bayernem, wcześniej tylko minimalne wygrane z Maccabi.

Przyznam się od razu do wielkiej estymy, jaką darzę Louisa van Gaala. Uważam go za jednego z najwybitniejszych fachowców ostatniego ćwierćwiecza. Za trenerem tym stoją nie tylko wyniki klubów, które prowadził, ale przede wszystkim to, że w Ajaxie, Barcelonie czy Alkmaar widać było jego rękę, piętno, które odciskał na drużynie. We wtorek zobaczyłem autorski Bayern Holendra.

Niemcy zagrali świetnie, pokazali się jako ekipa poukładana, wybiegana, agresywna, z niesamowitą łatwością dochodząca do pozycji strzeleckich. Rzadko mam możliwość oglądania monachijczyków w akcji, ale z tego co czytam na fachowym bayernowym blogu footballtrocky był to najlepszy ich występ w tym sezonie. Ciekawe, czy pójdą za ciosem w Bundeslidze, gdzie muszą gonić liderów?

A Juve? Wygląda na to, że zbyt szybko zachłysnęliśmy się Starą Damą na początku tego sezonu. Diego nie wrócił po kontuzji do dyspozycji z sierpnia, a u Del Piero widać braki w przygotowaniu. Cierpi na tym skala nieszablonowości w drużynie, a tym samym poziom gry. Nie poznaję Melo, który we Florencji był czołowym defensywnym pomocnikiem ligi. Być może w stolicy Piemontu wymaga się od niego zbyt wielu ofensywnych przymiotów, które nie należą do jego DNA? Obaj Brazylijczycy zeszli z murawy w trakcie trwania meczu. I zostali wygwizdani.

Najłatwiej jednak zwalić winę na tych piłkarzy, a to niestety czyni część mediów i kibiców. Sprawę zawala cała drużyna, znajdująca się w ewidentnym dołku fizycznym. Choć zastanawia to, jak Juve mógł ograć w sobotę Inter, a 3 dni później ośmieszyć się z Bayernem? Na początku sezonu większość obserwatorów była pewna, że idąc tropem "mody na Guardiolę" to Stara Dama wybrała dobrze, pozostawiając na stołku trenerskim Ciro Ferrarę. To Milan miał trafić kulą w płot wyciągając z kapelusza Leonardo. Cóż, znów chyba zgubiło wszystkich pochopne wyciąganie wniosków.

W Turynie zrobiło się nerwowo, irytują się tifosi, krążą plotki o rychłym zwolnieniu trenera. Myślę, że Ciro nie wyczerpał jeszcze kredytu zaufania. Musi jednak pokazać, że ma wystarczająco dużo ikry, by wyciągnąć zespół z dołka. Po tym poznaje się wysokiej klasy fachowców.

Inter przeczołgał się do 1/8 finału. I to wszystko, co można dobrego powiedzieć o dotychczasowym europejskim sezonie nerazzurri. Wygrana z Rubinem została odniesiona w przeciętnym stylu, do czego zresztą ekipa Mourinho przyzwyczaiła. Nie udało się zdominować rywala, a na taki scenariusz wskazywać powinna przewaga umiejętności i doświadczenia po stronie gospodarzy. Przyjezdni trochę jakby wystraszyli się szansy i atakowali nieśmiało, co może dziwić, przecież wygrali na Camp Nou. A jak już pojawiali się pod bramką Julio Cesara, to fatalnie pudłowali.

Gola i asystę zaliczył Mario Balotelli. Ciekawe na jak długo starczy mu zapału by utrzymać stabilną dyspozycję? Nie tylko w meczach, ale przede wszystkim na treningach. Imponował kapitan Zanetti, który przeorał tysiące metrów kwadratowych boiska. Co teraz? Jeśli Inter znów trafi na rywala z górnej półki (jak Chelsea czy Real), to nie wróże mu sukcesu. W innym wypadku, może nabrać rozpędu i... kto wie gdzie wyląduje? Może w końcu Mourinho pokaże w lutym drużynę godną legendy, jaką jest wielkie Internazionale?

Fiorentina zdobyła 15 punktów w grupie, wygrała ją i zarobiła najwięcej pieniędzy ze wszystkich uczestników fazy grupowej. To niesamowite, bo rywale byli z wysokiej półki (Lyon, Liverpool). Viola są takim włoskim rodzynkiem, ekipą grającą całkiem przyjemnie dla oka, nie męczącą kibiców. Milanowi udały się 2 mecze z Realem, ale w pozostałych pojedynkach nie wyglądało już to tak dobrze. Remis w Zurychu chwały nie przynosi, a drugie miejsce w grupie powoduje ryzyko wpadnięcia na silnego rywala. Ekipy z Mediolanu muszą więc mocno trzymać kciuki za dobre losowanie.


foto: liga-mistrzow.com

3 komentarze:

  1. Na pewno wygrana Interu nie zostala osiagnieta w porywajacym stylu, nie zapominaj jednak, ze obie ekipy graly o byc albo nie byc w LM. Trudno sie wyluzowac i pojsc na calosc wiedzac,ze najmiejszy blad moze skonczyc sie strata gola.
    Mnie sie bardzo podobala gra pary Sneijder-Milito. Szukaja sie, z czasem zapewne beda sie bardziej rozumiec choc juz teraz nie jest z tym najgorzej. Oby Mou zdolal "wychowac" Balotelli'ego do wiosny, taki talent powinien dostarczyc wielu emocjonujacych chwil wszystkim sympatykom futbolu czego kibicom Interu i sobie takze zycze:)

    Widac Juve przedlozylo przygotowanie do sobotniej kolejki Serie A nad LM. I to sie zemscilo.

    Tomte

    OdpowiedzUsuń
  2. sektor C

    A Ty dalej o tym przeczołgiwaniu się Interu:) Będę powtarzał to do znudzenia: to była najtrudniejsza grupa, Rubin, poza tym, że debiutował w LM i wcześniej mało kto o nim słyszał gra świetnie w piłkę i przypominam, że wygrał w Barcelonie (co z tego, że Barca miała miażdżącą przewagę?), a u siebie z nią nie przegrał!

    Gdybyś napisał, że Inter nie zdominował, dajmy na to Sevilli w meczu u siebie, nie różniłoby się to od tego co napisałeś o mecz z Rubinem.. Bo to co najmniej podobnej klasy drużyna.. Więc nie było tak oczywiste, że Inter się po nich "przejedzie".. Co nie zmienia faktu oczywiście, że Inter ogólnie nie zachwycał w fazie grupowej..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja po prostu uważam, że aby wygrać LM trzeba mieć swój styl i pomysł na grę. U Interu tego jakoś dostrzec nie mogę.

    Ale wszystko zweryfikuje murawa. Jeśli Mourinho wygra Ligę Mistrzów, to posypię głowę popiołem i serdecznie mu pogratuluję. Z tym nie mam problemów.

    Co nie zmienia faktu, że na tę chwilę to dla mnie trochę scenariusz science fiction.

    OdpowiedzUsuń